PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=818016}

Czarne lustro: Bandersnatch

Black Mirror: Bandersnatch
2018
6,9 75 tys. ocen
6,9 10 1 75029
5,8 54 krytyków
Czarne lustro: Bandersnatch
powrót do forum filmu Czarne lustro: Bandersnatch

No i wylądował. Black Mirror: Bandersnatch jest już na Netflixie dostępny. Ten półtoragodzinny film prawdopodobnie w najbliższym czasie wywoła niemałe zamieszanie w popkulturowym światku, zachęcając do dyskusji na temat rozwoju współczesnych ruchomych obrazów.

Mimo tego, iż Bandersnatch nie jest pierwszą tego typu produkcją na najpopularniejszej platformie streamingowej w naszym kraju (należy napomknąć, chociażby twory takie jak: Kot w butach: Uwięziony w baśni czy serial Minecraft: Story Mode), to właśnie wokół niej wytworzony został największy hype, z którym równolegle szło niecierpliwe wyczekiwanie nowatorskich innowacji przez miłośników kinematografii. No i jak wyszło?

Choć żadna rewolucja to nie jest, to wypada zaznaczyć, iż jest to z pewnością spory krok milowy w modernizacji formy produkcji filmowych - czy to na dużym, czy na małym ekranie. Ewolucja, która w niedalekiej przyszłości przynieść może ogromne zmiany, choć też nie musi wcale mocno i dobitnie odbić się na tymże przemyśle produkcyjnym.

Black Mirror: Bandersnatch pod względem fabularnym w najmniejszym stopniu nie zachwyca. Gra klasycznymi kartami fantastyki - kwestionowaniem rzeczywistości, w której bohater żyje, światów równoległych, czy też braku kontroli i wpływu na swój los. Jednak sam sposób wykonania, zgrabne połączenie wątków ze sobą, nawiązania do poprzednich sezonów budzą spory podziw.

Zachwyca też sama wielowarstwowość, narracja szkatułkowa czy też mieszanie widzowi/graczowi w głowie. To jest, główny bohater jest młodym projektantem gier komputerowych, otrzymuje szansę od popularnego studia na wydanie swojego produktu, co jest spełnieniem jego marzeń. Opiera się ona na książce fantasy zmuszającej czytelnika do podejmowania wyborów w oznaczonych miejscach i przechodzenia do innych punktów fabularnych. Z kolei my jako widzowie, po części już gracze mamy za zadanie ''sterować'' naszym bohaterem poprzez decydowanie w określonych momentach o jego kolejnych postępowaniach i działaniach. Im dalej w historię się zagłębiamy, tym bardziej rzeczywistość miesza się z fikcją. Do tego dochodzi coraz większe przekonanie bohatera o tym, że jest przez kogoś/coś sterowany.

Interaktywny model produkcji jest pierwszym jaki do tej pory na Netflixie wypróbowałam. Przyznam, że początkowo odebrałam go bardzo pozytywnie, zwłaszcza w momencie, gdy po raz pierwszy raz jeszcze przejść musiałam przez daną scenę - po wyborze "złej ścieżki". W takim wypadku, bohaterowie mają wrażenie, jakby już kiedyś przeżyli coś podobnego, znają odpowiedzi na pytania na które wcześniej ich nie posiadali, a także wyprzedzają myśli innych. Bardzo fajne wrażenie, jednak...Momentów interaktywnych jest za dużo, przez co zbyt łatwo i często jestem wyrywana ze świata przedstawionego. W perspektywie szybko to dekoncentruje i dezintegruje. Pod koniec też zaczyna męczyć. Mimo tego, Black Mirror: Bandersnatch jest zdecydowanie udaną produkcją - standardowo, jak na czarno-lustrzane normy na wyraźnym plusie umieścić można soundtrack, montaż i grę aktorską.

Według producentów pełen materiał wynosi około 6 godzin, jednak czas jednego posiedzenia przy tym interaktywnym filmie wynosi 1,5 godziny. Istotne jest też to, iż wbrew poczuciu pozornej wolności jaką twórcy nam dają, wszystkie wybory i tak prowadzą do jednego w pełni pełnego zakończenia. Oczywiście, możemy zdecydować o zakończeniu naszej przygody w wielu momentach rozgrywki/seansu. Jednocześnie jednak kuszą inne warianty rozwiązań - jedne bardziej abstrakcyjne, zaskakujące, szokujące, inne absurdalnie zabawne.

Jednych drażnić może iluzja wpływu na zakończenie przygód naszego bohatera, inni mogą docenić takie jednowymiarowe prowadzenie w wielowymiarowym świecie. Idąc dalej, sami twórcy wkładają w usta Stefana słowa, którymi wyraża, że gracz może decydować, jednak ostateczna i końcowa decyzja należy wyłącznie do twórcy - do niego. Naciągnąć to można, biorąc pod uwagę ogólnie pesymistyczny i negatywny wydźwięk jaki wytacza się z produkcji spod szyldu Black Mirror, na wpływ dzisiejszych technologii na naszą wolność i wolną wolę. My jako odbiorcy tegoż interaktywnego filmu przekonani jesteśmy początkowo o naszym wpływie na dalsze postępy w historii, nie zdając sobie sprawy z tego, iż na końcu, aby produkcję ukończyć, i tak nie tylko pójść będziemy musieli na kompromis, ale zmuszeni zostaniemy do podążenia ścieżką wytyczoną nam od samego początku z góry (każda kolejna decyzja jest coraz brutalna, co może kolidować z przekonaniami, charakterem odbiorcy). Powolne odzieranie z wolności, której to tak naprawdę my sami się pozbawiamy w celu odkrycia końca tejże historii.

Oczywiście, można było mocniej, lepiej, bardziej angażująco, ale nadal...jest to co najmniej mała ewolucja w dzisiejszej kinematografii. Na kolejne takie obrazy nie przyjdzie nam zapewne długo czekać. Pytanie tylko czy taka konwencja przyjmie się na stałe, a nie jest tylko chwilową ciekawostką?

*ścieżka wyboru dotycząca Netflixa wygrała dla mnie wszystko <3
*kochany Will Poulter jako Colin aka "Niebezpieczne brwi"
*jak ktoś lubi odkrywać wszystkie możliwe scieżki, zachowania postaci i piłować na sto procent to Bandersnatch może nas zająć na parę ładnych godzin.

https://www.facebook.com/czarnawolgaawniejdziewczyna/