Ostatnia i najgorsza część serii. Taki tam horrorek opierający się głównie na "jump scenkach" i durnych efektach specjalnych. Choć jeden (i jedyny) moment, który miał fajną atmosferę grozy to pierwsze obchody korytarzami domu, do którego przyjechała główna bohaterka. Szkoda, że w całym filmie znajdzie się tylko kilka takich klimatycznych minut. Bruce Payne w roli Czarnoksiężnika trochę ratuje ten film, ale i tak daleko mu do postaci jaką wykreował w poprzednich częściach Julian Sands. Reszta obsady niestety zupełnie mu nie dorównuje. Jeśli chodzi o fabułę, to też jest trochę głupkowata i brak w niej jakiegokolwiek powiązania z poprzednikami. Zakończenie całkowicie rozczarowuje, podobnie jak fatalna muzyka. Dobrze, że seria na tej części się skończyła. Moja ocena: 3/10.