Pierwsza część trylogii kolosalnie lepsza. Nie ma to jak pościg, zaprawionego w bojach łowcy za złem, które próbuje przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Oglądając część pierwszą, ciągle byłam w przekonaniu, ze głownym bohaterem jest łowca-Redferne, a nie tytułowy bohater... poza tym ten duet Richarda Granta z Lori Singer (Kassandrą) niczym Harrison Ford z Emmanulle Seigner, Christian Slater z Patricią Aequette lub chociazby Bruce Willis z Millą Jovovich.
Kij w oko Redfernowi, wazne, ze jest Sands. Przciez to z mysla o Nim nakrecono kontynuacje... Za to Twoj wspomniany Redferne znalazl angaz w bardziej kasowej produkcji, jaka bez watpienia byl
Dracula
No fakt Richard E. Grant dostał rolę już w Draculi( wreszcie wiernej ekranizacji książki), a ten film może obejść się bez niego. A zwłaszcza, że opowiada całkowicie inną historię, troche szkoda że nie ma powiązania, ale Czarnoksiężnik w tej części jest epicki