Brakuje niezwykle istotnego faktu - audycji radiowej, w której Kociołek wezwał robotników do pójścia do pracy. To właśnie nazajutrz, gdy w odpowiedzi na to wezwanie tłum robotników zmierzał do pracy, otwarto do nich ogień.
Czyżby autorzy filmu nie chcieli ryzykować oskarażania Kociołka wprost. Bo on nadal żyje i mógłby ich oskarżyć o zniesławienie. Z drugiej strony bez tego istotnego elementu film ma ogromną lukę faktyczną.