Właśnie wróciłam z seansu. Film, który powinien obejrzeć każdy. Nie obchodzi mnie
czy fakty się zgadzały, czy to co zrobili w roku 1970 było słuszne... Obchodzi mnie to, że
imiona i nazwiska tych ludzi, którzy domagali się chleba, i którzy nie żyją, są prawdziwe.
Że ta przemoc i ból są prawdziwe.
Polak ginie z ręki Polaka. To jest prawdziwe. I tak jest do dzisiaj. Fakt, że strajkujący z
kamieniem w dłoni, a rząd z uzbrojonymi ludźmi, pomijam. Ale gdyby takich dwóch
zasiadających w rządzie stanęło twarzą w twarz z 10000 swoich rodaków, czy nadal by
twierdzili, że mają rację? Patrząc w twarz ludzi, którzy potykają się o zwłoki swojego
brata?
A teraz jak jest? To ma być demokracja? Nie, oni zawsze wiedzą lepiej. Przykładem
mogą być nawet dopalacze. Skoro było tak dużo sklepów, skoro statystycznie Polacy
mieli na nie zapotrzebowanie, dlaczego ich nie ma? Nie, proszę Państwa, to nie jest
demokracja. Tutaj prawdziwy Polak nic nie jest warty. Jego potrzeby też nie. Czy to
chleb czy dopalacze.
Kolejny przykład ponadczasowości filmu: moja miejscowość, 13 lat wstecz, chłopiec -
kibic ginie od ciosu policyjną pałą - za nic...
I ten głos Kazika na koniec. Wszyscy moi rówieśnicy - klasy gimnazjalne - zastygli.
Ja, wracając do domu nuciłam 'Rotę' i przypomniałam sobie łzy mojego dziadka. Dość,
za dużo przemocy, fałszu w tym kraju. Nie o taką Polskę walczyli POLACY.
najlepsza scena: jeden z trzymających zakrwawioną flagę, puszcza ją, wychodzi przed
tłum, staje twarzą w twarz z ''gestapo'', z nienawiścią łapie się za koszulę i krzyczy
'strzelaj do Polaka', ten strzela w niebo. Polak na niego splunął.
Tak właśnie. Niektórzy nie rozumieją piękna takich filmów. Powinno się robić jak najwięcej takich produkcji. Ludzie zwracają uwagę na błędy techniczne nie warząc na główny przekaz filmu.
Po obejrzeniu tego filmu, dla mnie, młodego człowieka, który o tamtych latach czytał tylko w książkach, ulice Gdyni już nigdy nie będą wyglądać tak samo.