Nie jest to klasa Krwawej niedzieli ale i tak wyszło bardzo dobrze. Na pewno wyróżnia się na tle polskich produkcji historycznych. To co w tym filmie jest najlepsze to dokumentalna ascetyczność nie ma tutaj wielkich patriotycznych czynów, mów i rozdzierania szat tylko dramat zwykłych, szarych ludzi. Oczywiście mogą przeszkadzać plastikowe okna czy inne niedociągnięcia scenograficzne ale przecież to polski film a co za tym idzie niewygórowany budżet. Poruszające kino które śmiało może konkurować ze Śmiercią jak kromka chleba Kutza. 7/10.
Wielkiego kina nie ma, ale spełnia swe zadanie jako element historii, który trzeba znać.
Widać, że Krazue poszedł śladami Wajdy i jego „Katynia” – oprócz wstrząsającego realizmu w scenach kulminacji pacyfikacji, postanowił opowiedzieć o innych ofiarach, których nazwisk nie znajdziecie na pomniku – o matkach, żonach, dzieciach, których koszmar po stracie najbliższych został dodatkowo, przeraźliwie spotęgowany (pochówki w nocy, wywózki poza miasto). Zapewne pojawią się zarzuty że Krauze starał się upchnąć 3 fabuły w jednej, ale to naprawdę udany zabieg. Warto spojrzeć na znane wydarzenia z innych perspektyw...
Moja ocena = 6/10
"Śmierć jak kromka chleba" K.Kutz nakręcił w 1994 r i wtedy ten film rzucił mnie na kolana , podchodząc do Czarnego czwartku liczyłem na znacznie więcej. Technika w końcu mocno poszła do przodu i podejrzewam że budżet tez miał większy niż K.Kutz w 1994.
Poprzeczka dla takiego kina jest już znacznie wyżej zawieszona , panu A. Krauze zabrakło wiele żeby się do niej nawet zbliżyć.