Nie jest to jakas glupawa komedyjka romantyczna, gdzie na koncu filmu para kochankow musi sie ze soba zjednoczyc. Film podejmuje bardzo ciezki problem dorastania w rodzinie wychowujacej chlopca z autyzmem. Mysle, ze widz poznawszy nieco tematyke nie oczekuje, ze film sie skonczy gdzie "everybody is happy". Podsumowujac - ciekawa historia, bardzo dobra gra aktorska, ale czy naprawde koniczeczny jest happy end?
O tak, miłe zaskoczenie, dawno nie widziałem tak solidnej konstrukcji filmu, nie było sceny którą bym wyciął. Tak balastuje się na pomiędzy komedią a dramatem. Świetnie pokazana rodzina, jako wybaczający sobie wspólnie żywy organizm i do tego motyw z ta dziewczyną który odrywał od tematu churliego. Happy end nie potrzebny bo mając taką rodzinę i taką dziewczynę (patrząc oczami bohatera) nic innego nie potrzebne mi do szczęścia prócz akceptacji tego co nie jest takie jakbym chciał.
Film dobry i realistyczny ale miałem to samo odczucie co do zakonczenia.
Jest trochę sztuczne i przesadnie pozytywne, nie za bardzo pasuje do całości.
Dlatego też obniżyłem ocenę z 6,5-7/10 na 5,5/10
Mnie też happy ending raczej razi, ale ostatnio doszłam do wniosku ze kiedyś lubiło sie smutne zakończenia bo były inne i oryginalne, nieoczekiwane. Teraz jest zupełnie na odwrót. Bo ile jest dramatów ze szczesliwym zakonczeniem? Zresztą nie było jakoś super sielankowe, raczej takie pogodzenie sie z nieprzyjemnym losem, bym powiedziała. w końcu film jest czasem na pograniczu komedii.