W jakim celu główna aktorka współpracowała z "łyżwiarzem"? Nie do końca zrozumiałem cały film, a nie potrafię nic znaleźć w internetach. Na filmwebie również pustka póki co.
Moim zdaniem to było tak:
Wu Zhizhen zabiła kolesia od płaszcza, bo nie miała jak zapłacić za jego zniszczenie w 1999r. A żeby ją chronić jej mąż upozorował swoją śmierć i końcowo wszelkie podejrzenia jakie mogłby się pojawić skierował na siebie. Czyli tradycyjne "z miłości zrobię dla Ciebie wszystko, łącznie z zabójstwem".
Mam nadzieję, że moje kulawe wyjaśnienia coś Ci rozjaśnią :)
Prawdopodobnie tak właśnie było, ponadto mąż oczywiście wciąż ją kochał, dlatego potem mordował tych, którzy próbowali się do niej zbliżyć - stąd kolejne dwa morderstwa, wspominane w jednej ze scen. Ale... To nie wszystko, bo najprawdopodobniej w całej tej intrydze był ktoś jeszcze - mąż podczas spotkania z bohaterką, na chwilę przed wpadnięciem w policyjną zasadzkę, dawał komuś znaki. No i te fajerwerki w dzień w ostatniej scenie to też raczej nie przypadek... Kto to może być? Hmm...
Mnie zaintrygowało dlaczego ćwiartowali tych ludzi? Wyrzucali ręce i nogi, niby jakąś głowę znaleziono. Czy jest możliwe, że ten gość wykorzystał tę kobietę i przykładowo handlował "jadalnymi" częściami ciała ludzikiego? Mnie motyw podany przez Ciebie nie przekonuje, bo kobieta otrzymała coś w rodzaju zapłaty. Mnie to wyglądało na jej współpracę.
Zwłoki ćwiartowali zapewne po to, by trudniej było sprawę rozwiązać, a w przypadku pierwszej z nich - łatwiej przekonać policję, że denat to mąż bohaterki. Zwłaszcza że, jak było wspomniane w którejs ze scen, w 1999 badania DNA nie były jeszcze powszechne. I nie wiem co masz na myśli mówiąc o jakiejś "zapłacie".
Akcja z pokoju, gdzie gość wręcza głównej aktorce pieniądze i głaszcze ją po plecach - konkretnie ta sytuacja mnie zdziwiła.
Zazwyczaj nie zabija się tak po prostu ludzi, a następnie ćwiartuje xD Może ja szukam dziury w całym i próbuję odszukać nieistniejący sens. Mnie nie przekonuje po prostu podany wyżej motyw, bo możliwe, że jestem zbyt "normalny", żeby przyjąć do świadomości, że niektórzy mają poprzestawiane klocki w mózgownicy.
Muszę film zobaczyć raz jeszcze i przyglądnąć się szczegółom. Mam wrażenie, że autorzy filmu nie wszystko podali na tacy i w tym cała moc tego filmu, który mnie w kinie nie porwał.
Pieniądze daje jej mąż, to takie normalne że wspiera żonę jak to w małżeństwie bywa.
Żona posiadała pracę i nie mam pojęcia dlaczego reżyser miałby się skupiać na tym, żeby ukazać taką scenę "wspierania" żony.
Dzięki jednak za konwersację. Być może jak napisał Sqrchybyk, za bardzo skupiłem się na samej fabule, która dla mnie wciąż jest niejasna.
W wielu państwach azjatyckich mąż pieniądze pzrekazuje żonie, a ona zajmuje się gospodarstwem domowym. Nic dziwnego więc, że on dalej przekazywał jej część pieniędzy. Poza tym widać, że ewidentnie wciąż ją kochał i mu na niej zależało, a w pralni raczej nie zarabiała dużo pieniędzy, więc dodatkowe pieniądze na pewno się jej przydały.
Jak napisał kolega wyżej: pieniądze kobieta dostała od męża, nie od "gościa". I naturalnie, że twórcy nie podali wszystkiego na tacy, ponadto, jak w porządnym (neo)noir, tak naprawdę to nie fabuła jest tu najważniejsza, ale nastrój i wizja świata - ponurego, zepsutego. I jeszcze jedna sprawa: wyraźnie widać, że reżyser kreśli tu także wizję współczesnej chińskiej prowincji, podejrzewam że sporo tu symboli - sama postać mordercy i jego stosunek do żony mogą być symboliczne... W coś podobnego bawił się swego czasu Zhang Yimou, choćby w swym najlepszym, w mojej opinii, dziele, czyli "Zawieście czerwone latarnie".
Zgadzam się. Widać wyraźny rys życia Chińczyków z tych biedniejszych (ale nie koniecznie tych najbiedniejszych) mieszkańców.
Co do pieniędzy, które Wu Zhizhen otrzymała od męża (!), to trzeba pamiętać, że w Chinach mocno zakorzenione jest przekonanie, że mąż ma obowiązek opiekowania się i łożenia na żonę pieniędzy. Jest to więc scena podkreślająca to, że mimo braku fizycznego męża w związku, to on dalej na nią pracuje i jest w stanie dać jej pieniądze na jej własne wydatki.
Moje zrozumienie fabuły Wu Zhizhen jest takie;
1. Wu Zhizhen niszczy drogi płaszcz pewnego mężczyzny w 1999 r.
2. Wu Zhizen nie ma pieniędzy (28,000 yuanów = ok 14,000 pln przy dzisiejszym przeliczniku) więc mężczyzna zaciąga ją do hotelu by oddała mu "w naturze"
3. Wu Zhizhen zabija go, a mąż pomaga jej pozbyć się ciała i dowodów (w czym pomaga sroga zima jaka zwyczajowo panuje w prowincji Heilongjiang - skąd to wiemy? na rejestracjach samochodowych mamy znaczek 'hei' oznaczający tą właśnie prowincję. Jest to prowincja bardzo zimna, sąsiadująca z Rosją - sorki za dygresje xD) By dalej usunąć wszelkie poszlaki przy częściach ciała ofiary mąż Wu Zhizhen pozostawia swoje dokumenty - upozorowanie własnej śmierci dla ukrycia śladów.
4. Mąż ukrywa się, odwiedza od czasu do czasu odwiedzając żonę i śledząc ją (wiemy, że się spotykają - policjanci wspominają, po jej pierwszych zeznaniach w aucie, że dzwoni do niego z budki na rogu. Widać też to, że się spotykają w ich 'rutynie' i jego pytaniu 'czy kupiłaś papierosy' dla mnie to pokazuje, że było więcej takich spotkań).
5. Gdy w końcu okazuje się, że policja się na to nie złapała (a raczej, ze Zhang Zili, się na to nie złapał) wydaje swojego męża by chronić siebie, lecz koniec końców, Zhang nie daje się oszukać i dochodzi do sedna sprawy, a Wu Zhizhen zostaje aresztowana.
Diao Yi'nan moim zdaniem świetnie tu operował i nastrojem i informacjami jakie są dostarczane widzowi. Wiele trzeba samemu poskładać, wiele samemu potem dpowiedzieć. I tak jak wspominał Sqrchybyk atmosfera jest niesamowice ważną częścią (jeśli nie najważniejszą).
Wybaczcie za długi wpis, ale ciekawa jestem czy macie podobne zrozumienie wątku Zhizhen?
Zgadzam się w 99% - ten 1% dlatego, że przecież pierwszego morderstwa nie dokonano przecież zimą :) Szacunek za wiedzę i spostrzegawczość; ja byłem pewien, że akcja dzieje się w Shaanxi, rodzinnej prowincji Diao.
Chociaż... Pozostaje wciąż kwestia tego kogoś, komu mąż - morderca dawał znaki. Jeszcze ta fabuła coś kryje...
Pozdrawiam
Ciekawe skąd mąż posiada pieniądze, skoro się ukrywa i wiadomo, że nie ma legalnych dochodów. Wedle chińskiej kultury łoży na żonę, która pracuje. Pracodawca żony raczej nie wręczał pieniędzy mężowi, który był "martwy", więc bohaterka nie potrzebowała ich od męża.
Ja dzisiaj pół dnia myślałem w pracy nad tym filmem.
Btw, szacun dla Sigilii.
Przeciez pracuje jako kierowca ciężarówki która rozwozi lód :D Podjerzewam że stąd kasa.
A co do kasy to nie ważne, ze kobieta sama zarabia. I tak mąż chinski będzie się zawsze czuł w obowiązku dawac jej pieniądze. Takie wychowanie tam mają (choć powoli się to zmienia) :)
Mi też film się obija po mózgownicy od wczoraj :P (zwłaszcza jak zorientowałam się, że pare scen nie pokazali w kinie - porównując z wersją jaką mam znalezioną w internetach)
No proszę, uleciało mi z pamięci, że faktycznie jeździł ciężarówką... Dzięki.
Możliwe, że jest więcej niż jedna wersja, choć tylko jedna jest opisana na imdb. Możliwe, że w Berlinie (i na kilku innych festiwalach) leciała dłuższa, a do obiegu komercyjnego trafiła wersja przycięta przez chińską cenzurę. Wg imdb pierwsza wersja montażowa trwała aż 3,5 h! Ciekawe co jeszcze reżyser chciał pokazać...
Sorry ale chyba coś sobie ubzdurałeś z tymi znakami. Ja niczego takiego tam nie zauważyłem a jeśli chodzi o kwestię fajerwerków... Dla mnie wyjaśnienie bardzo poste. Osobą która je odpalała był Zhang, rozumiał tragedię tej kobiety i chciał w jakiś sposób przekazać, że o niej pamięta i jednocześnie osłodzić ostatnie chwile na wolności. Świadczyć może o tym chociażby kurtka w której śmigał połowę filmu. Co do reszty wyjaśnień przychylam się w 100%
Co do wyjaśnienia fajerwerków - dobra, ciekawa teoria. Ale jestem niemal pewien, że mąż dawał znaki, a kamera wówczas skupiona na jego dłoni była. No nic, sprawdzi się przy okazji.
"skąd to wiemy... literki"? Dobre.
Akcja filmu dzieje się w Harbinie, mieście około dziewięciomilionowym (cała metropolia). Na warunki chińskie można od biedy uznać, że prowincja. Więcej szczegółów:
http://kulturaliberalna.pl/2015/01/27/chiny-kreslone-gruba-kreska-czarny-wegiel- kruchy-lod-recenzja/
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem Twoją odpowiedź. Harbin to stolica Heilongjiang, i auta w Harbinie, jak i w całej prowincji mają taką samą rejestrację, rozpoczynającą się od znaczku "黑". Piszę to, bo to, co napisałaś/łeś brzmi jakbyś zaprzeczał temu, co napisał/a/o Sigill. Miałem przyjemność tam przez rok mieszkać, to się znam! Z ciekawostek to widać w filmie parokrotnie lodowisko, które (nie pamiętam czy było to widać w filmie dobrze) jest w całości na zamarzniętym jeziorze. Kopalnia i jedzenie arbuza to też Heilongjiang, bo to taki nasz Ślunsk, a lata tam są upalne.
A co do tego "kodu" chwilę przed śmiercią pana Zabójcy, to on pokazywał cyfry po chińsku, ale za późno "zmieniłem paradygmaty" w głowie, żeby ogarnąć tę liczbę i zrozumieć jej sens. Ale film fajny!
Nie zaprzeczam Sigillowi tylko bawię się śledczym opowiadaniem o jakiejś prowincji, o jakichś literkach skoro bez trudu można znaleźć w sieci informację wprost, że chodzi o Harbin. Nawiasem mówiąc miasto gdzie jest liczniejsza niż gdzie indziej w Chinach liczba Polaków (jeśli to nadal prawda; zawsze tak o tym mieście pisano).
Jeśli nie liczyć okazyjnych studentów, to niestety Polacy powymierali, a jakakolwiek polska spuścizna jest uznawana za spuściznę rosyjską, niestety.
I Harbin to nie prowincja, nawet na chińskie warunki. To miasto takie "średnie+".
Dlatego pisząc o 9 milionach dodałem że w tzw. dużym mieście. Sam Harbin - jak podają inne źródła - jest dwukrotnie mniejszy.
ad 2. nie zaciąga jej do hotelu (to z mężem spotyka się w hotelu) tylko zabiła go w swoim mieszkaniu, które wynajmowała-pod koniec filmu jest tam wizja lokalna
Hej, macie całkowitą rację i moim zdaniem ylko osoba mocno nieogarnięta, lub głupia nie spostrzegłaby specyficznych ruchów dłoni męża Wu i nie zastanawiała się, skąd to. Poza tym reżyser nie pokazałby nam czegoś takiego bez powodu. ;> Oglądac film w tym momencie właśnie zastanawiałam się, czy on (mąż Wu) coś komuś pokazuje, czy też coś liczy? Hmm. A fajerwerki, teoria z Hangiem jest owszem, ciekawa, ale bzdurna.. mnie zupełnie nie przekonuje. Fajerwerkami się coś zawsze świętowało, a nie ee.. ,,czciło pamięć rozumiejąc tragedię", totalna bzdura. Tym bardziej, że Zhang ją w pewnym sensie zdradził emocjonalnie. Zerżnął ją, z rana jeszcze zaprosił na śniadanie, a potem, okłamując ją, że spotkają się jeszcze wieczorem tego samego dnia, poszedł i wszystko opowiedział kumlom z policji, bo miał już swoją historię poskładaną do kupy.
No i dziewczyna pod spodem rozjaśniła mI umysł, facet nie mógł objąć swojej żony, bo ta nie była chętna, nie miał też jak ona rękawiczek, więc, żeby poradzić sobie z niską temperaturą, zaczał grać w kamień, papier nożyce.
Nikt więcej nie był sprawę zamieszany. Film nie jest jakiś trudny w odbiorze i nie ma tam co rozkminiać - ja nie zauważyłam żadnych "znaków", jakie rzekomo mąż pokazywał komuś przed wpadnięciem w zasadzkę, poza tym te fajerwerki na końcu filmu puszczał przecież ten policjant - wszystko było pokazane
Było zbliżenie na dłonie złożone za plecami, po tym jak chciał żonę za rękę złapać a ona jego rękę odtrąciła. Swoją drogą porażka ze strony dystrybutora, bo ta restauracja pod koniec i tytuł filmu w oryginale nazywały się tak samo, a w tłumaczeniu inaczej.
kurcze w takim razie "uciekło"mi to ujęcie.. :/ muszę wrócić do tej sceny i jeszcze raz się przyjrzeć. Pamiętam tylko, że po odtrąceniu jego dłoni, próbował jeszcze objąć z tyłu swoją żonę, lecz zrezygnował.
Pokazywał "po chińsku" jakieś numery, ale no nie wiem. Jeśli ktoś to ma "kupione" na dysku, to mógłby to sprawdzić: http://en.wikipedia.org/wiki/Chinese_number_gestures
On "grał" w "kamień - papier - nożyce"! Ale tak dokładnie w jakim celu to też nie kumam.
No, drugi raz na pewno nie będę oglądać. (A są filmy, które już oglądałem 17 razy...)
Nie było kolejnej osoby wmieszanej w intrygę. Mąż nie pokazywał nikomu żadnych znaków. Najpierw próbował złapać żonę za rękę, ale ta ją odsunęła. Następnie chciał objąć ją od tyłu, ale zrezygnował. Owszem, pojawiło się zbliżenie na dłoń, ale nie chodziło o żadne numery. Facet poruszał palcami - najpierw rozprostował, jakby chciał żonę pochwycić, później złożył, bo wiedział, że to na nic. To miało na celu pokazanie jedynie jego walki wewnętrznej. Kochał żonę, chciał jej bliskości, ale wiedział, że i tak nie może z nią być. Z tego właśnie powodu ostatecznie się wycofał i jej nie przytulił. Myślę, że już ta scena miała zasygnalizować widzowi, że coś w całej historii jest nie tak, że gość szczerze ją kocha, że nie jest do szpiku zły. Pozdrawiam :)
fajerwerki puszczał były policjant, który ją wsypał ale się przedtem w niej zabujał-tylko on wiedział o wątku związanym z knajpa "Fajerwerki w słońcu"
Znaków nie dawała kobieta, bo ona miała na dłoniach czarne rękawiczki, a ręka robiąca znaki była męska i nie było na niej rękawiczek. Tak jak ktoś napisał, wydaje się, że facet grał w nożyce, kamień, nożyce, pewnie po to, żeby coś zrobić ze zmarzniętymi dłońmi, bo nic innego nie przychodzi mi na myśl.