Już pierwsza świetna scena powoduje, że wchodzimy do świata czarodziejów. A później
jest nawet lepiej.
Głównym atutem filmu są sceny z Alex i Justinem. Znakomicie słucha się tego co
mówią, jak też obserwuje ich zachowanie.
Dobrze wypadł też David DeLuise, grając Jerry'ego podrywacza. Nie przekonali mnie
Jake T. Austin i Maria Canals-Barrera. Ale może to w części wina scenariusza.
Ów scenariusz jest inteligentnie napisany. Gdyby nie jeden niepozorny, niby zbędny,
wątek nic by nie wyszło z uratowania bohaterów. Do tego dodajmy ciekawe pomysły na
owe wątki. Całość jest przy tym zabawna (choćby podczas podróży po kamień).
Oczywiście musiał wystąpić happy end. Jest tu w klasycznej hollywoodzkiej postaci, ale
przez logiczność scenariusza da się to obejrzeć. Z filmu wynika też myśl, że rodzina jest
najważniejsza - nieważne jaka. Niech już będzie.
Do tego w filmie są znakomite efekty specjalne. Nie jest to już amatorszczyzna z pilota
serialu. Świetne, podnoszące ciśnienie, są sceny w metrze. Choć innym efektom nic nie
brakuje - np. podczas pojedynku czarodziejów. A jeżeli o nim mowa, to Selena Gomez
nie najlepiej prezentowała się w kostiumie. Zdecydowanie lepiej jej w zwykłych szortach i
bluzeczce.
Polecam!