Sztampowa biedna produkcja epoki VHS. Obejrzałam jedynie dla pretekstowej rólki Anta, którego kariera w tamtym czasie właśnie ostro wyhamowywała, turlając się jeszcze właściwie jedynie dzięki rozpędowi z pierwszej połowy dekady. Fiasko próby przeskoku ze sceny muzycznej do aktorstwa oraz dające o sobie znać pogłębiające się problemy ze zdrowiem, ostatecznie pogrzebały szanse całkiem zdolnego twórcy.
Niestety nie zdecydowano się skorzystać z muzycznego talentu Anta, dlatego film oferuje jedynie mix martwego dudnienia elektronicznej perkusji, niemożliwego do powtórzenia syntezatorowego rżnięcia ciszy i preparowanych wokali ludzi, którzy nie dają rady nawet z playbacku.
Treści pozorowane, podane w postaci rozciągniętego ponad wszelką miarę klipu wypełnionego krzykiem i kiepskimi efektami. Wszystko okraszone motywami charakterystycznymi dla dekady: telewizyjny muzyczny kanał, rozpita gwiazdka schyłku epoki MTV usiłująca parodiować Cyndi Lauper, wciśnięte na siłę trupy przywołujące wspomnienia Jacksonowego „Thrillera” i lateksowe straszydła wyciągnięte z zakurzonej rekwizytorni „Gwiezdnych wojen”. Daremne, spóźnione, byle jakie.