Jak można tak bez szacunku traktować inteligencję widza??? Scena w metrze spowodowała u mnie tak gwałtowne torsje, że większe byłyby tylko jakby jeszcze wypowiedział się tam "przypadkowy" pasażer z czerwona gwiazdą na czapce. A do cholery z takimi agitkami!
Głowna postać ucharakteryzowana perfekcyjnie, K. Scott-Thomas - boska, ale sposób opowiadania tej historii to jakaś matriksowa bajęda dla porno-historiozofów. Od dziś nie narzekam na "Koronę królów" - przy narracji tego "arcydzieła" to pikuś.
Nie mam nic przeciwko laurkom - połknęłam bezkrytycznie "The Crown" - ale sorry, ta opowieść przypomina mi propagandowe filmy o budowie socjalizmu. Bullshit.