Przewidywalny, prostacki i nudny. Jednak pomimo tego potrafi też zrobić wrażenie. Pewne uproszczenia mnie raziły i wręcz bawiły, wymieniam: zgwałcona Murzynka, którą uprowadzili jak wracała z zakupami, pierwsze co mówi do ojca będąc już w domu to coś w stylu "przepraszam, że nie przyniosłam zakupów". To nie jest możliwe, żeby dziecko które przeżyło taki szok pieprzyło takie wzruszające brednie. Albo totalny happy-end, gdy zaraz po finalnej rozprawie przywódca miejscowego ku-klux-klanu zostaje zgarnięty przez policję.
Chcę za to pochwalić przede wszystkim mowę końcową McConaughey'a, która jest mocna i robi wrażenie. Jednak chcę też ostrzec, że ten film jest przeciętnie zrobiony, czyli reżyseria, zdjęcia i muzyka przeciętne, tak też dialogi i postacie drugo i trzecioplanowe. Ba, pierwszoplanowe też! Sandra Bullock, która akurat się napatacza przy tak ważnej sprawie i za darmo zgadza się pomagać McConaughey'owi. Poza tym trochę naiwny jest koniec (dla niektórych pewnie wręcz kretyński), choć jest nieźle nakręcony. Ale film nie jest zły, moim zdaniem zasługuje przynajmniej na 5/10.
Nie które uproszczenia rzeczywiści rażące. Zwłaszcza koniec filmu :P
Natomiast podobała mi się rola McConaughey.
6/10 można nawet dać :D
Monolog na końcu ( mowa obronna, czy jak to tak sie nazywa, nie pracuję w sądzie) to mistrzostwo świata jak dla mnie ;) ...
Zgadzam się. Już w połowie filmu wiedziałem, że na koniec będzie mowa obronna odwołująca się nie do zasad sądownictwa, a do człowieczeństwa ławy przysięgłych. No i wyrok rzeczywiście mało realny.
Ale najbardziej denerwował mnie ten patos...
Ogólnie się zgadzam - kiepska gra aktorów, film kiepsko skręcony.
Choć jest na podstawie książki Grishama i to w miare dobrze odwzorowany, to w filmie pominęli lub poróżnili pare rzeczy, przez co film się trochę skiepścił - właśnie temat mowy końcowej, tekst dziewczynki o upuszczeniu zakupów, przedostatnia scena jak jeszcze ledwo żywa dziewczynka wychodzi sama z tłumu i leci w objęcia tatusia (dla mnie najgłupsza scena filmu), szczęśliwe aresztowanie Kiefera który chyba się właśnie zasadzał.. to wszytsko takie typowo amerykańskie. Film można obejrzeć, a książki nie polecam, bo choć tematyka fajna to nudna