Abstrahując od sytuacji przedstawionej w filmie, gdzie scenarzyści zadbali żeby nikt nie miał wątpliwości, że oskarżony miał prawo zrobić to co zrobił, to jak to jest możliwe że prawo dopuszcza sytuacje gdzie od widzimisie kilkunastu głupkòw zależy to czy człowiek zostanie uznany za niewinnego czy skazany na śmierć? Nie ma nic pomiędzy?