PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10063265}
7,1 10 tys. ocen
7,1 10 1 10129
6,3 3 krytyków
Czasem trzeba odpuścić
powrót do forum filmu Czasem trzeba odpuścić

Oceniam film „Czasem trzeba odpuścić” na 2/10. Ten film to pewien problem w kwestii oceny. Ze strony technicznej jest bardzo dobrze zrobiony, aktorzy dają do pieca, ujęcia są fajne, ciągle coś się dzieje (jeśli tylko nie ględzą parę minut o pierdołach). Ale od strony treściowej to jest film okropny. Po prostu okropny. Zobaczyłem taki cytat w „Elle”: „Ten szwedzki film wyciśnie z was ostatnie łzy. "Czasem trzeba odpuścić" to poruszający dramat o odkrywaniu, co w życiu naprawdę istotne i próbie odnalezienia równowagi w chaosie codzienności.” Redakcjo „Elle’: naprawdę???... Ten film to opowieść o ciężko pracującym odpowiedzialnym mężczyźnie, po którym wszyscy jadą jak po burej suce, wliczając w to stukniętą żonę, szajbnietą córkę, niedorobionego syna, toksyczną matkę, a nawet uroczą kochankę, która chyba jest z nim tylko dla tego, że on świetnie liże jej łono. Mam poważne pytanie: w jaki sposób trzeba wychowywać swoje dzieci, żeby, tak jak w tym filmie, zarówno córka jak i syn wyrosły na aż takie dzwony? W jaki sposób można doprowadzić do sytuacji, żeby mając siano w głowie i na głowie, córka z odlewnią metalu w nosie darła się niemiłosiernie na każde z osobna rodziców, wyzywała ich od najgorszych, a następnie wymuszała, żeby ci rodzice ją długo i głęboko przepraszali za to, że zależy im na rodzinie i robią wszystko, żeby to funkcjonowało? Szczytem absurdu jest sytuacja, kiedy córka z premedytacją (a może z czystej głupoty), mimo ostrzeżeń chce przejść przez bramki lotniskowe z ogromnym śrubokrętem, przez co gubi torbę ze złotymi gaciami, a potem robi totalną jatkę swojemu ojcu, że on tych gaci nie dopilnował… (notabene: jej niedorobiony brat, żeby jeszcze było fajniej, chce przejść przez bramki lotniskowe z cennym myśliwskim nożem swojego ojca…) Główna oś filmu - czyli pozorne scalanie rodziny, szamotanina emocjonalna Stelli i usiłowanie stłamszenia męża - wydaje mi się obrzydliwa. Zupełnie niepojęte jest to, że nagle, raptownie, bez zauważalnej przyczyny, ten mąż staje się rzeczywiście skrajnym pantoflarzem, którego nawet własny syn pozbawia spodni i majtek. Ten film jest zupełnie żałosny. Zupełnie szczerze, nawiązując do tytułu, odpuście sobie ten film, bo to skondensowany zakalec. Czy w tym filmie jest coś fajnego? Tak: Pål Sverre Hagen jako Gustav, Leon Mentori jako uroczy Gabriel, realnie toksyczna matka Tone Danielsen, parę innych epizodów i krajobrazy Szwecji. Pozdrawiam Was, Wasz Profesor Jan Film.