Nie zgadzam sie, Gibson dobrze poradzil sobie w tej roli. To wbrew temu co wielu mowi bardzo dobry aktor, jak trzeba to i rowniez komediowy. Do tej roli pasowal wedlug mnie idealnie, poniewaz na tym ma polegac komizm jego postaci, zeby byl to jak najbardziej przepelniony testosteronem samiec;) a Gibson sam w sobie wydaje sie taki byc.

W dodatku nie zgodze sie, ze to glownie komedia romantyczna. Watek milosny jest tu znikomy, ledwo co widoczny i to nie wokol niego dzieje sie akcja.

Zgadzam sie natomiast co do tego, ze Hunt srednio wypadla. Nie wiem, moze dlatego mam takie odczucia, bo niezbyt za nia przepadam, ale chyba po czesci tez widzialam wiele aktorek bardziej pasujacych do tej roli, a ona troche irytuje

Dzięki za tą wypowiedź. Muszę oddać Gibsonowi sprawiedliwość. Chodzi o jego talent komediowy. Ma na swoim koncie role, w których mógł się nim popisać ( choćby Zabójcza Broń). Ale nie są to typowe role komediowe, raczej wątki czy akcenty komediowe w filmach. Natomiast w tej komedii, która wcale nie jest nawet śmieszna, niestety nie dał rady.
I wcale nie postrzegam go jako naładowanego testosteronem samca. Raczej jak niegroźnego misiaczka, który bardzo nieudolnie próbuje zagrać takowego samca. Od razu wiadomo co się dalej stanie, co w wypadku komedii romantycznej nie jest zaskakujące. Jednak w tym filmie nawet jak dla komedii romantycznej było to przegięcie. Duet Gibson& Hunt był jak deser podany na początku obiadu

Owszem - uśmiechnąłem się dwa czy trzy razy, ale widok Gibsona mającego na sobie porwane damskie rajstopy, strojącego głupawe miny i machającego przez całą minutę rękami zanim w końcu się przewróci, to widok raczej przygnębiający.
Komedia nie powinna wprawiać widza w ponury nastrój.