Jak to łatwo oceniać innych
Widzę dużo krytyki i szyderstwa na forum wobec bohaterów z tego filmu i szczerze przyznam, że dziwią mnie Ci, którzy tak jednoznacznie negatywnie oceniają tamtych ludzi.
Nie mamy prawa oceniać innych zwłaszcza patrząc tak pochopnie i płytko, naprawdę nie znając przyczyn takiego stanu rzeczy w jakim oni się znajdują.
Skąd wiem ile tych przysłowiowych „talentów” Bóg dał tym ludziom, na ile taki człowiek jest w stanie świadomości odróżnienia tego, co moralnie dobre i pożyteczne od tego, co złe?
Mówi się, że człowiek jest kowalem swojego losu, ja nie do końca się z tym zgadzam, gdyż nasze życie z góry jest zdeterminowane przez pewne czynniki od nas niezależne .
Pedagodzy twierdzą, że około 3/4 wpływu na kształtowanie osobowości człowieka to WYCHOWANIE a reszta to GENY.
Zgadzam się z tym poglądem, choć nie proporcje są najważniejsze, ale kwestia tego, że są rzeczy losowo nam ofiarowane, które czynią nas już określonym typem tych „ Kowali”, którzy mimo, że świadomi faktu, że od nich zależy ich przyszłość nieświadomie jednak wykuwać ją będą w sposób jaki wymusiła na nich natura.
Np. Ten chłopak, który ma ojca alkoholika i matkę nauczycielkę
Mógł iść drogą matki, albo ojca i jak widać wybrał tę drugą niestety.
Nie wiemy, na ile winowajcą jest wpływ genów jakie dostał oraz bodźców środowiska w jakim żyje, że nie chciał walczyć o lepsze życie choć wiedział, że takie jest( kiedy mówi o czytaniu książek i o tym że mama by chciała, żeby nie stał pod sklepem itd.) a na ile to jego lenistwo.
Nie wiemy, czym to wszystko jest uwarunkowane w każdym przypadku, więc proszę o rozwagę zanim kogoś obarczycie etykietą kur.., żula itd.
Sam święty nie jestem, ale staram się wykrzesać z siebie choć odrobinę empatii mimo, że to bardzo trudne niekiedy i proponuję wszystkim Wam, którym tak łatwo przychodzi sklasyfikować innych jako tych złych i gorszych, pomyśleć, gdzie siebie byście zaliczyli-do jakiej grupy.
pozdrawiam
PS Przepraszam za taką wielowątkową wypowiedź, ale nie wiedziałem, że jest na forum jakaś forma cenzury i pisałem etapami mysląc , że chodzi o coś innego a tu o bluzgi
Pozwolę sobie się podpiąć pod Twoją wypowiedź...
Mówisz, że starasz się wykrzesać z siebie odrobinę empatii. Współczujesz w jakiś sposób bohaterom filmu i gdybyś mógł, pewnie starałbyś się podobnym pomóc... Pytam: po co?
Z tego co zauważyłam, bohaterowie filmu nie są zawiedzeni swoim życiem, wręcz przeciwnie, a jeśli mogliby mieć lepsze warunki materialne, to tylko po to, żeby częściej i hmm... intensywniej móc uczestniczyć w rozrywkach ukazanych na filmie. Z racji, że mieszkam w miejscowości, gdzie połowa młodzieży ,,czeka na sobotę"; często spotykam ludzi, których jedyną aspiracją jest wypicie więcej alkoholu, pobicie się z większą ilością ludzi, wciągnięcie większej ilości prochów, zaliczenie większej ilości panienek/zarobienie więcej pieniędzy na pokątnej sobotniej prostytucji. Takie jest życie małych miasteczek., tu nie ma miejsca na współczucie ani nawet obecność osób z zewnątrz. To bardzo specyficzne i strasznie zadowolone z siebie środowisko, nie wiem, czy jakikolwiek film to ukaże bądź zmieni...
Witam
Dziękuję za podjęcie tematu.
Droga Satanetko mnie bardziej chodziło o kwestię oceniania człowieka, bez głebszej refleksji dlaczego on taki jest. bo tak wielu niestety ocenia
To takie proste kogoś przekreślić, czując dumę, że ja jestem lepszy, że mam więcej, że myślę lepiej.
To takie proste, tylko czyją zasługą jest, że my jesteśmy lepsi?
Czy naszą zasługą jest, że nasz rozum widzi "wyższe wartości" a ich tylko nastawiony jest na konsumpcje?
Moim zdaniem absolutnie nie, zatem stąd mój pomysł na post i to własnie w tym kontekście go pisałem
Ale skoro zadajesz bardzo trafne pytanie, czy tym ludziom można pomóc i po co to też postaram się odpowiedzieć.
W tym "sobotnim środowisku" znajdują się skrajne patologie, ale róznież i ludzie, którzy są naprawdę inteligentni i mogliby osiągnąc w życiu wiele, ale nie mają wystarczająco silnego bodżca z zewnątrz, aby zmobilizowali się do lepszego życia, a doskonale wiedzą, że takie jest i takie byc może.
O ile skrajne postawy patologiczne chyba ciężko odmienić, bo to chyba zasługa genów, które są nastawione na najniższe "obroty" podtrzymujące jedynie życie to ci drudzy jestem przekonany, że bez problemu są w stanie odbić się od tego dna, w którym się znajdują, ale nie wiedzą bardzo którędy droga.Myślą sobie o lepszym, zyciu, ale są za mało asertywni by porzucić wpływy wychowawcze tego środowiska w jakim życją.
Dla mnie to cała filozofia tego stanu rzeczy.
Ja też mieszkam w podobnym środowisku, gdzie przeplatają się ludzie szalenie ambitni zostający doktorami i profesorami, albo po prostu zamożnymi uczciwymi ludżmi, z żulami, narkomanami, czy zwykłymi robolkami za 40zł, albo platni przelewem(wino)
I dzieki temu dostrzegam rolę edukacyjną wychowania. Tam gdzie rodzice przekazywali dzieciakom właściwe wartości tam w 95% mamy docznienia z normalnie myślącymio ludzmi, tam gdzie tego zabrakło niestety widzimy, co widzimy.
Smutne jest to, że wielu ludzi żyjących tak między weekendami niestety nie jest szczęsliwa, oni tylko zagłuszają, to co gdzieś w sercu czują, to co gdzieś podszeptuje im ich własne sumienie, złudzenie szczęścia prędzej, czy póżniej mija, gdy przychodzi dzień, że uderza ich ta smutna prawda, iż zmarnowali swoje życie
Dlatego uważam, że pomagać takim ludziom warto, ale jest to proces bardzo rozległy i angażujący wiele dziedzin życia. Zwykła ofiarnośc i serdecznośc wystarczy u jakichś tam jednostek, ale tutaj trzeba gruntownych przemian, których musiałoby dokonać państwo. Przede wszystkim zmniejszać bezrobocie, poprawiać warunki życia ludzi bo chyba głownie rodząca się z tego bieda jest przyczyną " sobotnich ludzi"
Fcbarco,
rozumiem Twoje podejście do tematu i chęć zniwelowania ,,sobotniej patologii" - nie mówię tu o zjawisku, tylko środowisku. Zdaję sobie sprawę, że wybić się ze środowiska małomiasteczkowej nudy i taniej rozrywki jest niezwykle trudno: czynniki same się mnożą. Jednak... nie wiem, jak jest w Twojej okolicy, ale w miejscu mojego zamieszkania niewiele jest osób czujących chęć wyrwania się z własnej szarej codzienności. Osoby w moim wieku (okolice 16 lat) NAPRAWDĘ żyją od soboty do soboty, nierzadko daje się słyszeć w jakiejś grupie: ,,Oby do soboty" i tym podobne. Sobotni ranek służy do przygotowań na ,,imprezę", a poniedziałkowy na dzielenie się osobistymi osiągnięciami (,,Wiecie co ja widziałem po prochach?!" lub ,, No, przeleciałem na imprezie tę Ankę, tę, z dużym cycem").
To prawda, że ambicje młodych ludzi w takich środowiskach nie wykraczają czasowo poza przyszły tydzień, a jeśli wykraczają to tylko jeżeli chodzi o odwieczny problem materialny, bo przecież alkohol sam się nie kupi.
Nie pogardzam ludźmi z podobnych sfer, jednak niezmiernie mnie oni dziwią. Sami mówią, że nieco ambitniejsi i inteligentniejsi ludzie nie są już ,,cool", bo przynudzają i ,,tylko gadają o książkach". Więc pogarda wypływa raczej z ww. środowiska...
Nikogo nie oceniam, ani nie potępiam, ale nie da się nikogo zmienić na siłę, poza tym chęć zmiany powinna wypływać chyba od samych zainteresowanych.
Pozdrawiam.