Moim zdaniem film winien być obowiązkowy dla tych wszystkich rozwydrzonych miejskich gnojów... dla tych wszystkich którym ojciec z matką co miesiąc uzupełniają konto żeby dzieci "gorsze od innych nie były"...
Film o ludziach którym życiową drogę kreowała patologia w domu a nie "zaradni" rodzice z kupą szmalu
Film niesamowicie oddający klimat tych wiejskich "fabryk seksu", "sztacheta-party" i białych koszulek... gdzie szczytem marzeń (po tygodniu zapierdalania na roli) jest się nawalić żeby choć na chwilę poczuć się kimś innym...
Prowincjonalna rzeczywistość miażdży...
Polecam każdemu... zamiast głupiutkich amerykańskich komedyjek z happy-end`em...
zgadzam się, ale nie w pełni gdyż takie filmy kształtują miejski pogląd na realia życia na wsi, nie słuszny zresztą gdyż takie patologiczne wsie jakie pokazane są w dokumencie to rzadkość, a odbiorca (ten miejski) bierze to jako norme co widac nawet w Twoim poscie "do tych wszystkich rozwydrzonych MIEJSKICH gnojków" powinno raczej powiedziec bez słowa miejskich. W kazdym razie dokument jest dobry ale autor powien dac do zrozumienia ze ten obraz to nie jest zdefinowanie polskiej wsi, gdyz juz teraz ludzie z małych miejscowosci generalnie nie chwala sie pochodzeniem, swiadomie czy nieswiadomie czuja sie gorsi do mieszkancow metropoli a ten film na pewno nie pomoze w zmianie tej niesprawiedliwej perspektywy...
w mieście można równie dobrze spotkać światopogląd pt "wieś jest taka spokojna i prosta i miodem i mlekiem płynąca". moim zdaniem ten dokument pokazuje to jak ciężkim i trudnym przemianom została poddana wieś i jak próbuje sobie z tym w różny sposób poradzić.
No właśnie nie pokazuje. Pokazując tylko jedną stronę - imprezowiczów z wiejskich dyskotek, pozostawia wrażenie o całości - "patologiczna prowincja". Wrażenie fałszywe.
Jeśli reklamuje się jako opowieść o "świecie, na widok którego jadąc samochodem, dociskamy gaz do dechy" to chyba nie powinien skupiać się na tylko jednym aspekcie.
Niekonsekwencja i tyle.
Widz od tego ma własny mózg, aby go używać i nie łykać bezkrytycznie, niczym mały pelikan, wszystkiego co mu reżyser podaje. Gdyby ktoś zrobił dokument o tym jak bawią się w warszawskich klubach to czy ktoś choćby średniointeligenty uzna za pewnik, że dla każdego mieszkańca stolicy kluby to jedyna możliwość spędzania wolnego czasu? To że reżyser nie pokaże w tym samym dokumencie np.staruszków spacerujących w sobotę po warszawskich Łazienkach to znaczy, że oni nie istnieją? Wystarczy czasem ruszyć kopułą, a nie odrazu się obrażać.
Dokładnie, takie komunistyczne myślenie... wykształciuchy, prywaciarze itd. To że ktoś po studiach i z miasta to znaczy że zły? Zamieszkaj człowieku na tej wsi jak Ci się w mieście nie podoba. Wieś sama sobie nie jest niczemu winna, ale takie atakowanie ludzi z miasta... nikt z nas nie jest winien że polska wieś wygląda tak a nie inaczej.
"Film o ludziach którym życiową drogę kreowała patologia w domu a nie "zaradni" rodzice z kupą szmalu"
Chodziło się na wagary, teraz trzeba nosić ciężary. Jakby się uczyli i pracowali, to by mieli możliwości, pieniądze, prestiż. Byłyby środki na uzupełnianie kont swoich dzieci. A tak jest bida. I niech nikt mi nie próbuje wmówić, że nie mając dobrego startu nie można zdobyć wykształcenia i dobrej pracy, bo to bzdura. Wystarczy chcieć i dać coś z siebie.
Pomijając to wszystko, film jest reklamowany jako obraz polskiej wsi, a to kompletna bzdura. Owszem, są tacy ludzie, ale to margines, a nie reguła. Generalnie film kiepski, powinien być przedstawiany przez twórców jako obraz o wiejskich dyskotekach, wtedy byłby inaczej odbierany i uważałbym go za dobry. A w takiej sytuacji jest to kłamstwo.
Fakt, film nie jest wyczerpującym obrazem polskiej wsi, ale dokument który spełniał ten warunek musiał by trwać 24 bo prawda jest taka, że polska wieś jest niesamowicie zróżnicowana. Mam znajomych pochodzących ze wsi, skończyli studia, wrócili do siebie i są świetnie wykształconymi przedsiębiorcami, wykorzystującymi na maxa swój potencjał w soboty wybierają sie raczej do kina na ambitny film niż do wiejskiej dyskoteki, ale na wsi są również na wsi ludzie jak Ci bohaterowie. Ciężko powiedzieć kto z nich jest regułą. Ten film to pewna fotografia, tak bym to nazwał, fotografia zjawiska jakim jest wiejski margines.
Zgoda że obraz nie jest wyczerpującym obrazem polskiej wsi. Ale rodzi się pytanie czy wszystkie dyskoteki organizowane na wsi tak wyglądają ?
Morawscy w wywiadzie jakimś mówili, że jeździli po wielu wsiach i wszędzie pojawiał się podobny obrazek, z resztą pokazywano kilka takich dyskotek, może nie wszystkie dyskoteki tak wyglądają ale z pewnością wiele z nich
No tak samo jak w kazdym miescie jest dyskoteka mordownia, zla dzielnica czy ulica.
Tak samo jak w miescie widzisz menelow przed zabka, czy na skwerku - nie znaczy ze wszyscy mieszkajacy w miescie tacy są.
Wiec dokument sredni, a przynajmiej ma myslące hasło reklamowe, cos w stylu "prawdziwa polska wies"
Bo człowiek spodziewa sie prawdziwej polskiej wsi a ma historie marginesu ludzi, ktorzy maja probelmy z zaradnoscia zyciiowa, lub przedstwaia zwyczajna ludzka glupute, ktora jest taka sama i w miescie i na wsi
"Ale rodzi się pytanie czy wszystkie dyskoteki organizowane na wsi tak wyglądają ? "
raczej wiekszosc.
Sorry koles, ale az mnie skreca jak czytam takie glupoty!!! Gdzie ty zyjesz? Bo chyba nie w Polsce, a juz na pewno o polskiej wsi nie masz zadnego pojecia! Mieszkam w sredniej wielkosci miescie na Mazurach, gdzie do szkol srednich zjezdza mlodziez z wiosek okolicznych w promieniu kilkudziesieciu kilometrow, sam sie tez z nimi jeszcze niedawno uczylem i wychowywalem, a za PGR-ow mieszkalem na wsi razem z nimi, wiec wiem jak jest. A jest TRAGICZNIE! Zarzucasz komus, ze wyksztalcenia nei zdobyl?? Wez pod uwage, ze dzisiejsza mlodziez to w wiekszosci pokolenie ludzi, ktorych rodzice mieli nieprzyjemnosc zycia w czasach PRL-u, o ktorych ty chyba nie masz zielonego pojecia! Kiedys magister czy nawet inztnier, ba!, ktokolwiek z wyzszym wyksztalceniem to byl PAN i mowilo sie do ludzi "panie magistrze"! A dzis magister co znaczy? Kiedys wyksztalcenie bylo dane nielicznym, obejrzyj chociazby "Daleko od szosy", tak to kiedys wygladalo! Dzieci gonilo sie do roboty zeby bylo co do garka wlozyc a nie na studia posylalo, w wielu wioskach niestety nadal tak jest! Czy Ty chociazby wiesz np co to jest klepisko buraku??? A wyobraz sobie, ze mam znajomych ktorych rodzice tak mieszkaja bo na nic wiecej ich nie stac bo w obecnym systemie stali sie NIKIM! Kiedys mieli rpace w PGR-ach, zawod WYUCZONY praktycznie, dzis to sie nie liczy bo nie maja wyksztalcenia, bez chociazby szkoly sredniej sa dla spoleczenstwa takiego jak ty smieciami, ktorzy nie potrafili zdobyc wyksztalcenia! Tylko, ze kiedys to nie bylo takie proste jak teraz! Zreszta nadal nie jest. Kolezanka od rodzicow z klepiska NADLUDZKIM wrecz wysilkiem zdobyla wyzsze wyksztalcenie, ale co z tego? I tak zeby sie utrzymac na stancji musiala weekendami zasuwac byle gdzie, byle tylko cos zarobic, a wyksztalcenie zdobyla za kredyt panstwowy, ktory wlasnie teraz bedzie musiala zaczac splacac i nie ma pojecia z czego bo nie ma pracy, poniewaz na rynku jest przesyt magistrow i ludzi wyksztaconych i bezrobocie u nas jest na ponad 20% poziomie! Co Ty wiesz o zyciu mieszczuchu! Pojedz na pierwsza lepsza mazurska wioske to zobaczysz jak sie tam zyje, wydaje Ci sie ze wyrwac sie stamtad to pestka. Czesto tez sie spotyka mlodziez, ktora jest totalnei zielona, w kazdym sensie, jakby ich odkopali z prehistorii. Niby chodza do skzol z dziecmi z miasta, niby z nimi rpzebywaja, sie ucza, ale nie mam za grosz wiedzy zyciowej. Nadal czesto pokutuje wiara wjakies dziwne zabobony itd... Polskie po-pegeerowskie wioski to rpawdziwy dramat, zostawiono tych ludzi na lodzie z dnia na dzien, bez pracy, bez srodkow do zycia, bez wyksztalcenia, bez mozliwosci godnego zycia ich, a przede wszystkim ich dzieci! Myslisz, ze jak przyjdzie, wiosna, lato, zniwa, wykopki to dzieci ze wsi maja lekko? Nawet nie wiesz jak wielu mlodych i nieasamowicie zdolnych ludzi znalem z czasow technikum, ktorzy naprawde mogliby cos w zyciu osiagnac i chcieli, ale im ise nie udalo wyrwac z wiosek niestety, nawet sobie nei zdajesz sprawy ile mlodych istnien sie tam marnuje nie z wlasnej winy... Nie wiem skad jestes bo nie zagladalem, ale wnioskuje, ze mieszkasz w jakims duzym miescie pokroju Warszawy i sie wymadrzasz nie znajac ZADNYCH realiow! Madrala sie znalazl, z wielkimi madrosciami z wielkiego miasta zza wielkiego ekranu przez internet. A wiesz Ty chociaz do jakiej czesci polskich wiosek dociera internet? Nie chce mi sie juz nawet nic pisac, bo zenujaca jest ta Twoja wypowiedz w calosci. A jesli nadal chcesz jej bronic to zapraszam do nas na w okolice na jakas wiejska dyskoteke to wyjdziesz w najlepszym wypadku ze sztacheta w tylku! Jak wuazasz, ze masz racje to przyjedz na jakas nasza mazurksa wioske i wyglos te swoje madrosci do tamtejszej mlodziezy, to zobaczysz reakcje. Radze sie rozejrzec czasem wokol siebie...
- chcialem zaznaczyc ze jeden z bohaterow zarabia 2200-2300 na reke. To chyba nie tak zle jak na miasto, a co dopiero na wiosce
- po drugie jeden z nich pracuje legalnie (chlopak jednej z bohaterek), tyle ze musi wstawac czasem o 4 rano i nie byc pijany w pracy. I nawet proponowal prace reszcie, ale reszta sie jakos nie zdecydowala
Nie wypowiadam sie na temat filmu, bo nawet go nie ogladalem jeszcze, wqrzyla mnie jedynie niesprawiedliwa ocena polskiej wsi przez saurona i w tym kierunku celowalem swoja wypowiedzia. Polska wies to bardzo specyficzna czesc naszego spoleczenstwa, ludzie z miasta nie moga i nie powinni ich oceniac. Dla ludzi z miasta zycie po czasach PRL nie zmienilo sie wiele, dla polskich wsi przemiana ustrojowa zmienila wszystko, doslownie wszystko, niestety na gorsze. Dzisiejsze wioski ciezko utozsamiac z zagranicznymi i z mianem gospodarstw rolnych - te dopiero zaczynaja sie wykluwac na bazie mlodej czesci spoleczenstwa najczesciej, stara wies i starsi ludzie to najczesciej kleska straszna...
No to facet nie trafiłeś, bo ja pochodzę ze wsi i mieszkam na wsi. Pracuję, mam wykształcenie wyższe, kwalifikacje zawodowe podnoszę cały czas. Więc mi tu nie czaruj o PGR-ach, przemianach ustrojowych i braku internetu, bo te czasy minęły bezpowrotnie.
Jak ktoś chce się uczyć i pracować, to mu słabszy start nie przeszkodzi. Owszem, wzięte kredyty trzeba spłacić, płaca na starcie może nie jest zabójczo wysoka, ale nikt nie mówił że będzie lekko.
A personalne wycieczki typu "buraku" to zachowaj dla siebie, przynajmniej udawaj że reprezentujesz jakikolwiek poziom.
Co do dyskotek wiejskich - u mnie na wsi też była taka buda. Może nie taka duża, ale podobna. Też działy się różne sceny, ale to był margines, powtarzam: MARGINES a nie reguła i obraz polskiej wsi. Poza tym zabierasz głos w sprawie filmu, którego nawet nie widziałeś...
O czym ty mówisz? Jak tobie rodzice pieniądze na studia dawali, to je ukończyłeś. Nie mając wystarczających środków na studia nie ukończysz ich, nie mając odpowiednich kwalifikacji pracy nie dostaniesz, nie mając legalnej pracy żadnego kredytu nie otrzymasz, proste jak cep. Ja też pochodzę ze wsi i sporo widzę.
Bzdura.
- Są kredyty studenckie - zaczynasz studia bez grosza, dostajesz kredyt na studia i spłacasz po ukończeniu (chyba rok po ukończeniu się zaczyna, nie pamiętam dokładnie)
- zapomogi (stypendia socjalne) - może nie są wysokie, ale zawsze dodatek do budżetu jest
- stypendia naukowe - wystarczy się uczyć
- praca podczas studiów
Więc mi proszę nie gadać głupot, że jak rodzice nie dają kasy na studia to nie ma możliwości nauki. Jak się chce, to są sposoby.
Mi rodzice dawali kasę, ale było to dla mnie za mało i przez całe studia pracowałem. Więc da się.
nie jestem ze wsi, ale z małej miejscowości. jednak że zjeżdżają się do niej okoliczne wioski, wiec jakiś kontakt z tymi ludzmi mam. dodam jeszcze ze moja dziewczyna jest z wioski wiec też pojęcie o ów 100u osobowych "metropoliach" sobie wyrobiłem. znam wielu ludzi ze wsi którzy się uczą i studiują, ale jaką sytuacje w domu mają to nie wiem. wiem za to (i chyba za bardo się nie mylę) że rodzina z 11orgiem dzieci bez pracy, matką która dorabia na dyskotece sprzątając, ojcem z protezą i 600 złoty renty do podziału na całą tą gromadkę to nie jest raczej za dobry start w życiu.
nikogo tu nie będę oceniał ani szkolił jak ma myśleć, ale oglądając film ani przez chwilę nie przeszłą mi przez głowę myśl ze Ci ludzie są sami sobie winni. jak można winić dzieci za to że zamiast edukacji która da im wątpliwe szanse znalezienia lepszej pracy, wybierają pomoc mamie, tacie, młodszemu rodzeństwu którzy ledwo wiążą koniec z końcem.
jak można oceniać kobietę za to ze tańczy go-go by zapewnić swojej córeczce lepszy start niż miała ona sama.
może i film nie sprawiedliwie "reklamuje się" jako obraz polskiej wsi, ale dobrze że ktoś to pokazał. nawet jeśli jest to margines, to i tak jest to nie sprawiedliwe że muszą żyć w takich warunkach. i mimo że jedna Bohaterka filmu twierdzi że lubi takie życie, niesprawiedliwym jest, że nigdy nie miała możliwości posmakować innego.
"[...] że rodzina z 11orgiem dzieci bez pracy, matką która dorabia na dyskotece sprzątając, ojcem z protezą i 600 złoty renty do podziału na całą tą gromadkę to nie jest raczej za dobry start w życiu [...]"
Oczywiście, że nie jest to dobry start. Ale to tylko świadczy o nieodpowiedzialności rodziców. Zachciało się robić jedenastkę? To teraz trzeba ją wychować. Ubrać, nakarmić, wyedukować itd. Więc to, że mają 600zł renty na 13 osób, to jest ich wina.
"[...] jak można oceniać kobietę za to ze tańczy go-go by zapewnić swojej córeczce lepszy start niż miała ona sama [...]"
Tyle, że ja jej nigdzie nie oceniałem. Praca jak każda inna. Uczciwie pracuje, dostaje za to wynagrodzenie.
"[...] może i film nie sprawiedliwie "reklamuje się" jako obraz polskiej wsi, ale dobrze że ktoś to pokazał [...]"
Właśnie o to głównie mi chodzi, że to wcale nie jest film o polskiej wsi. Taki sam film można zrobić o mieście i również reklamować jako "prawdziwy obraz polskiego miasta". Pokazać pijaczków w parku, jakiegoś heroinistę na dworcu, wielodzietną ubogą rodzinę i dokument gotowy.
ciekawy film, problem tylko w tym ze wielu mieszczuchom bedzie sie wydawac ze w kazdej wsi tak sie zyje...
no w sumie z tym go-go to nie chodziło mi o ciebie sauron, ogólnie po za forum słyszałem takie wypowiedzi że co ta laska robi i wyraziłem moje zdanie na ten temat ;)
jednak ze co do tej rodziny to się nie zgodzę, ani ty ani ja nie wiemy jak wyglądało ich życie od początku nie, nie wolno pochopnie oceniać innych, bo nie wiadomo co nam szykuje los...
Zgadzam sie po czesci z Sauronem ze sa wszsytkie te opcje ale czy aby napewno one starcza??
Zacznijmy od kredytu studenckiego?? Ktos skladal podanie o niego, ktos probowal dostac?
Rodzina ktora nie ma np dochodu minimalnego na osobe nie ma co liczyc na taki kredyt!!
Wiec jak jakas przykladowa rodzina wykazuje bardzo male dochody na czlonka rodziny praiwe ma zerowe szanse na otrzymanie takiego kredytu. Jedynie jezeli przyszly student/ studentka wygrala jakies konkursy na szczeblu panstwowym wtedy to jest dodatkowy plus.
Jedynie tutaj dla tych osob ze wsi, z biednych rodzin to studia zaoczne ktore sa płatne. Na tych studiach mozesz tak samo otrzymac stypendium socjalne jak i naukowe ktore starcza na czesne. A zjazdy srednio co 2tyg. Jakies dodatkowe zajecie i nie bedzie zle.
Studia dzienne juz wiarza sie z wyjazdem do miasta - znalezieniem zakwaterowania ktore oczywiscie jest platne, wliczyc podstawowe jedzenie, koszty takze poprotu do domu, ubrania sie itp. W tej sytuacji nie mow mi ze bez pomocy rodzicow jak ktos nie mieszka blisko uczelni-a na jakiejs wiosce oddalonej z 50-100km jest w stanie studiowac dziennie. Na tych studiach owszem mozesz znalezc prace ktora dodatkowo przyniesie jakies grosze ale nie utrzymasz sie z jakiejs pracy dodatkowej w miescie. Owszem sa wyjatki zawsze ktos moze znalezc jakas prace zajecie ktore przyniesie tyle pieneidzy ze starczy na utrzymanie sie ale w Polsce jest to niezwykle trudne
Wlasnie Tobie przez cales studia rodzice dawali kase i bylo za malo. Wiec sam widzisz ile pochlaniaja studia, "zycie" itp.
Nie chce mi sie nawet dyskutowac z tym co napisales. Nie ma w Tobie za krzty empatii jakiejkolwiek. Nie umiesz sie postawic na czyims miejscu w zaden sposob, patrzysz tylko przez pryzmat swojej osoby, nie potrafiac dostrzec, ze inni zyja czesto w troche innym swiecie. Dla Ciebie moze to wszystko jest takie proste, moze jestes inteligentny z natury, bo chyba wiesz, ze cos takiego jak inteligencja istnieje...? Gdyby wszystko bylo tak pieknie jak to opisujesz to bysmy nie mieli patologii na tym ziemskim padole. Nie kazdy ma szanse otrzymac takie warunki jak Ty madralo. Przyjmij tez do wiadomosci, ze nie wszyscy sa tak inteligentni jak Ty, a inteligencji sie niestety nie nauczysz. Nie wszyscy sa tak zaradni zyciowo itd. To rodzina, rodzice, otoczenie ktore daje wzorce nas ksztaltuja - jesli dziecko sie od malenkosci wychowuje w jakiejs patologii, to czesto nie ma nawet odpowiedniego poziomu rozwoju intelektualnego zeby ukonczyc glupia podstawowke. Zyje w takiej rzeczywistosci od malenkosci, bo NIKT mu nie pokazal ze mozna zyc inaczej, wiec konczy najczesciej tak samo jak jego rodzice... Jesli ktos Ci nie powie, ze mozna zyc lepiej, nie rozwinie Cie odpowiednio to daleko nie zajdziesz. Poza tym jak kolega wyzej napisal, jestes kims komu na pewno rodzice duzo pomagali. Tak latwo sie mowi, ze cos mozna, ale latwo gadac, a czy bys to zrobil...? Jak pieknie to wszystko wyglada jak to piszesz, bierzesz kredyt i sobie studiujesz, bierzesz prace itd... Jasne, kredyty i prace za ladne oczy rozdaja i mozna sobie znalezc w kazdej chwili... Gdzie Ty zyjesz? Bo chyba nie w Polsce...
Człowieku! Studiujesz/studiowałeś?! Jeśli tak, to raczej masz pieniądze i nie potrzebujesz ich z uniwerku, skoro jesteś tak bardzo niezorientowany w sprawie pomocy socjalnej na studiach. Szczerze mówiąc, jeśli NAPRAWDĘ nie ma się pieniędzy, to kredyt studencki jest niepotrzebny. Łapiesz się na socjal z uczelni, bo jesteś poniżej progu 572 zł na osobę (cała 11stka tych młodych ludzi z filmu kwalifikuje się do tego z pewnością). Ze stypendium socjalnego najbardziej ubodzy mogą wyciągnąć około 800 złotych. Jeśli do tego dobrze się uczą - kolejne 330 złotych. Więc proszę, nie wpieraj mi, że się nie da, że bieda, że nie ma jak. Mając dochody poniżej progu dostajesz akademik w pierwszej kolejności - u mnie na uczelni najtańsze miejsce w pokoju 3osobowym kosztuje 275 złotych. 800 + 330 = 1130 zł. 1130 - 275 = 855 zł --> tyle zostaje na życie. Mało?! Bardzo dużo! Trzeci rok studiuję i lecę tylko na stypendium socjalnym, zero pomocy z domu. I jakoś sobie radzę, nawet czasem stówę odłożę. I nie brałam kredytu studenckiego, bo po co? Po to, żeby 1300 złotych na imprezki wydawać, jak bohater tego dokumentu?
A propos pracy - każdy oglądający słyszał - praca jest, legalna, ale ludziom się po prostu nie chce, bo za ciężko, za daleko, za wcześnie trzeba wstać. Na piwko pieniądz się znajdzie, więc dobrze jest. Po co się w pracy przemęczać? Taka mentalność. Jeśli ktoś ma chęci i ambicje to z najgorszego rynsztoka się wyrwie. A lepsze życie to rodzice muszą pokazywać? Jest telewizja ze swoimi 'mądrymi' serialami, gdzie każdy jest piękny, mądry, młody i bogaty z wypasionym apartamentem. Chociażby oglądając taki widok można zauważyć, że da się żyć inaczej. Do zrozumienia tej prawidłowości nie trzeba być superinteligentnym. Wystarczy otworzyć oczy.
Chłopie, oglądałeś w ogóle ten film? Oni mieli możliwość podjęcia pracy, ale im się nie chciało. Rozumiesz? Poza tym nie każdy musi studiować i zdobyć wyższe wykształcenie. Żeby być sprzątaczką, operatorem dźwigu, piekarzem, maszynistą itp. nie trzeba skończyć studiów. A ludzie wykonujący takie zawody są również potrzebni, i to nie mniej niż ludzie po studiach.
Moja inteligencja lub jej brak nie ma tu nic do rzeczy, a z moją empatia jest wszystko w porządku. Ale jak ktoś jest leniwy, nie chce mu się uczyć ani pracować i w dodatku otwarcie się do tego przyznaje, to moje podejście do niego nie ma nic wspólnego z brakiem empatii. Jego życie, jego sprawa, niech robi to co uważa za słuszne. Ale nie wymagaj ode mnie, żebym uważał to za normę.
Oj sauronie9 może i masz trochę racji,ale niekoniecznie zbyt dużo.Musisz jednak trochę nad sobą popracować w tym względzie.Akurat tak się składa, ze często w "tych" Trawnikach bywam.Na wszelki wypadek zaznaczę,że tylko w dzień powszedni.Piszesz,że można być piekarzem sprzątaczką,operatorem dźwigu.Gdzie Ty chłopie żyjesz? Czy widziałeś kiedyś w "Tańcu z gwiazdami"operatora koparki,czy może salową ze szpitala w "Gwiazdach na lodzie"?.Czy widziałeś w reklamie Actimela panią z "gieesowskiego" sklepu? Co Ty chcesz im zaproponować fuchę maszynisty,czy sprzątaczki.To nie jest świat ich marzeń.Oni patrzą na świat oczętami TVN-u,Ojca Mateusza,czy aktorki Foremniak.To jest świat ich marzeń.Zachodzę nie raz do jedynego punktu prasy w Trawnikach i widzę jakie tytułu prasowe są rozchwytywane.A czy myślisz,że w telewizorze to cały czas na okrągło tylko i wyłącznie TVP Kultura.Gdzie Ty żyjesz? Nie wnikam,czy film prawdziwy,oddający ducha,ale te "klimaty" naprawdę takie są.
Gdzie ja żyję? Żyję w jednej z dolnośląskich wsi, pracuję w miasteczku obok.
Mówisz o marzeniach, a ja mówię o realnej pracy, za które dostaje się realne wynagrodzenie, za które można zjeść realny posiłek. Marzenia to normalna sprawa, ja też mam swoje, ale to nie one mnie karmią i opłacą rachunki.
Zgadzam się z sauron9 w 110% jeśli chodzi o podejście do kwestii "chcieć to móc" i "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" - że pozwolę sobie użyć takich porównań;)
Mój ojciec skończył studia w latach 50'(!!) -> stalinizm, okres powojenny, ogólne zniszczenie, stolica (i inne miasta) w gruzach, bieda że aż piszczy, ludzie dosłownie nieraz nie mieli co do garnka włożyć, bardzo ciężkie perspektywy przed ludźmi, narodem, itp. itd. Jego ojciec skończył przedwojenne gimnazjum (co można spokojnie porównać do dzisiejszej matury), matka.. nawet nie pamiętam dokładnie, ale specjalnie niewykształcona w każdym razie. I jakoś po wojnie oboje jego rodzice (mieszkał z rodzicami w miasteczku 100km na zachód od Warszawy) chcieli wysłać syna na studia - i sam chciał się wysłać po liceum - bo czuł, że nie przystaje do tej wszechobecnej ówczesnej ciemnoty, zacofania, nijakości, beznadziejności, itp. i chciał się właśnie z tego wyrwać, miał jakieś zainteresowania, miał jakieś pasje. I jakimś dziwnym trafem rodzice go nie zmusili do "skończenia zawodówki, żeby tylko szybko zaczął zarabiać na rodzinę", choć przecież nie było bogato w domu (ja wiem, że tak to się robi w prostych rodzinach - "masz szybko zarabiać a nie tam jakieś studia nie wiadomo po co" --> ale jak można się temu oprzeć jeśli się rzeczywiście chce!). Wyrwał się do Warszawy na studia na Politechnikę Warszawską. I jakoś potrafił znaleźć miejsce w akademiku (i to nie takim jak teraz -> wtedy to było 4-6 osób w pokoju, syf ogólny i beznadziejna szarość świata..), jakoś potrafił studiować dziennie i pracować dorywczo, weekendowo, itp. Utrzymać się. Skończyć studia i zostać inżynierem. Znaleźć pracę po nich. Przeżyć pół życia na kompletnie innym poziomie, niż gdyby został gdzieś na wsi, po jakiejś zawodówce... Więc, przepraszam bardzo, ale rzygać mi się chce (znając jego historię i kilka podobnych) jak słyszę, że OBECNIE ktoś jest bez perspektyw, że jest ciężko, że brak możliwości.
DEBILOWI zawsze będzie bez perspektyw i bez możliwości - nawet jeśli by go wysłać na studia z przyznanym stypendium Prezydenta - to i tak, jestem sobie w stanie rękę uciąć, by to zmarnował. Ale jeśli ktoś ma choć trochę polotu, chęci, samozaparcia, siły, inteligencji i potrafi włożyć minimum potrzebnej pracy - to jest się w stanie do wszystkiego dojść. I nie mówię tu o historiach z bajek w stylu od bucybuta do milionera, bo to nie o to chodzi, mówię, że ktoś ASPIRUJĄC I WYMAGAJĄC CZEGOŚ OD ŻYCIA dochodzi do CZEGOŚ (mniejszego lub większego) ale ZAWSZE większego od tego niż by miał nic nie robić i tylko narzekać na brak perspektyw i możliwości.
Z pozdrowieniami do wszystkich, i tych bardziej empatycznych i tych mniej,
miej serce ale patrz w rozum!
bohaterowie tego filmu sa zalosni takie pustaki lub owce z folwarku zwierzecego orwella sama mieszkalam dlugi czas na wsi ma tam rodzine ktora odwiedzalam regularnie zawsze mnie smieszylo stanie pod sklepem i czekanie az cos sie wydarzy .. czlowiek inteilgenty i ciekawy swiata sie nie nudzi bohaterom tego filmu brak tych rzeczy sobotnia impra jest dla nich calym zyciem celem samym w sobie rosnie sobie taki pustak i co gorsza rozmnaza sie a potem jego dzieci sa takie same zaklety krag trwa dziwnym narodem jestesmy wszystko zwalamy na historie i zmiane ustroju glupota sami jestesmy kowalami swego losu zmienil sie utruj i co z tego bierze sie to na klate i idzie dalej a nie rozpatruje jak bylo kiedys fajnie jak panstwo utrzymywalo bande darmozjadow. nie tylko w polsce zmienil sie ustruj w co trzezwo myslacy narod idzie do przadu i roztrzasa tego co bylo przez 25 lat.
do ludzi ktorzy bronia i sie lituja( to chyab najgorsze uczucie na swiecie litosc) nad bohaterami filmu polecam film hej skarbie glowna bohaterka ma bardziej skpane zycie niz ta wiejska mlodziez bez aspiracji . Jadnak sie podaje umnie sie przeciwstawic losowi zaryzykowac isc do przodu
czlowiek inteilgenty i ciekawy swiata sie nie nudzi
Ale nie kazdy jest inteligentny,a skoro Ty jestes to powinnas wiedziec, ze nie da sie inteligencji nauczyc, jest wrodzona. Kiedys czytalam, ze sa zwiazki miedzy IQ a wychowaniem w okresie wczesnego dziecinstwa, na ktore rowniez wplywu nie mamy, a wiec bohaterowie filmu nie mieli szansy stanowienia o sobie w tej kategorii. Fakt, ze zyja w ten sposob jest niezaprzeczalny, ale zeby od razu nazywac ich pustakami, obrazac? Za co? Za to, ze nie sa ciekawi swiata? A musza byc?
Obraz pokazuje pewien wycinek spolecznosci. Nie wydaje mi sie, by tworcom az tak zalezalo na dramaturgii i propagowaniu opinii : wies to patologia. Chlopak w dokumencie wspomina przeciez, ze jego siostra chociazby studiuje pedagogike w Warszawie.
Dla mnie to byl interesujacy material, wiadomo, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, ale troche zrozumienia!
kredytom mowie nie
studiom mowie nie
wole pracowac na czarno i zarabiac 2000-3000zł niz byc po studiach na bezrobociu
powiem Ci ze mam znajomych którzy po kończyli studia mają inne kursy etc. czesc jest również ze wsi i co z tego ze maja wykształcenie itd. jak bez "plecaka"pracy nie dostaniesz wiec TY chyba miales szczescie ze masz taka prace i jakos Sobie radzisz
brawo zacytował bym tu tekst z dissu pariasu na peje ale i tak pewnie tego nie zrozumiesz ale poczęsci się z toba zgadzam ale uwazam ze te twoje zdanie o sztachecie w tyłko pokazuje właśnie typowych dyskotekowych imprezowiczow nie ważne czy z miasta czy ze wsi dyskoteki w olsce wygladaja tak samo i nawet wiesz co byłem 3 miesiace w amsterdamie i nie bałem sie wyjśc tam na ulice w nocy nie bałem się wejśc sam bez znajomych do klubu czy nawet coffeshopu który uwazany jest za siedlisko zła prawdziwe siedlisko zła to polskie dyskoteki i ludzie w wiekszosci którzy tam chodza
Na początek ciekawostka, sam jestem z Trawnik czyli miejscowości, z której to pochodzą bohaterowie pierwszego odcinka. Nie wchodząc w szczegóły, wiem, że Morawieccy przejaskrawili obraz tej rodziny przez co nadali dozy 'dramatyzmu' i 'zainteresowania'. Nie o tym jednak chciałem. Odnośnie dyskusji o tym kto bardziej miejski a kto bardziej wiejski. Nie można wszystkich jednakowo jedną miarą mierzyć, że Ci ze wsi to tłuki i gamonie stworzone do cepa bo tak oto miasto ich postrzega, miastowi z kolei to cwaniaczki i dorobkiewicze co wysoko głowę noszą bo przecież tak na wsi postrzega się 'krawaciarzy'. Stereotypy, są i będą. Jedne potwierdzą regułę inne obalą tezę. Chyba najważniejsze by podchodzić do tego na luzie, a sam doświadczyłem na sobie 'małej dyskryminacji'. Dojeżdżałem do LO, które było w mieście razem z dwoma kolegami. Doskonale widziałem, że miejscowi będą nas postrzegali na początku jako zacofańców, śmierdzących wieśniaków, którzy nie mogą równać się z nimi. Przez 3 lata zżyliśmy się i przełamaliśmy chyba wszystkie stereotypy, zarówno jeżeli chodzi o wieś i miasto a przy okazji na koniec sami z ich ust usłyszeliśmy, że postrzegali nas dokładnie tak jak myślałem, że będa nas postrzegać - z lekką skruchą przyznali, że się mylili. Po co to wszystko piszę...? By odświeżyć wspomnienia:P ale przede wszystkim by dać swój osobisty przykład na to, że nie można czegoś traktować z góry, zwłaszcza jeżeli widzimy coś lub słyszymy w telewizji. Wiadomo doskonale jak ta potrafi zmanipulować, w przekazać coś w najkorzystniejszym dla nich świetle. Pokazać obraz na pozór zwyczajny w sposób ciekawy, maczając delikatnie palce w tej normalności, dokument dokumentem, ale musi się 'dobrze sprzedać'. Także reasumując prosta rada ode mnie, wrzucić na luz i nie brać wszystkiego za pewnik. Peace!
'Moim zdaniem film winien być obowiązkowy dla tych wszystkich rozwydrzonych miejskich gnojów... dla tych wszystkich którym ojciec z matką co miesiąc uzupełniają konto żeby dzieci "gorsze od innych nie były"...
Film o ludziach którym życiową drogę kreowała patologia w domu a nie "zaradni" rodzice z kupą szmalu'
Czy to znaczy,ze kazdego młodego człowieka z miasta uwazasz za rozwydrzonego gnoja ?
I te wziete w cudzyslow slowo ZARADNI rodzice ...co to ma znaczyc ? Pogarde dla ludzi ,ktorzy czegos sie dorobili ?
W pełni zgadzam się z autorem tematu. Wieje ogromem patoligii w tym dokumencie, szczególnie widać to na przykładzie tancerki. Zwróćcie uwagę na wyraz twarzy jej i jej matki. 0 jakichkolwiek emocji. Współczuje jej dziecku bo podzieli los matki...
To co najbardziej mnie poruszyło to nie gołe tancerki pozwalając dotykać się w miejscach intymnych, czerpiąc z tego radość. To nie młodzi ludzie, którzy bez emocji opowiadają o życiu, swoim własnym wiejskim życiu. To nie matka, która sprząta w klubie i widzi córkę biorącą udział w Miss Mokrego Podkoszulka. To widok małego dziecka, wychowywanego zdaje się z czułością przez kobietę, której marzeniem było zostać tancerką 'egzotyczną' (?). To widok kobiety uspokajającej kwilące dziecko muzyką z klubu. Nie wiem z czego to wynika, ale tym obrazem jestem jakoś tak... zniesmaczona? Nie odbieram tego filmu jako atak na wieś. Jest to dobry dokument pokazujący jakiś problem. Problem, który w istocie istnieje, nie oszukujmy się. Osobiście jednak oglądając ten film nie mogłam uwierzyć, że coś takiego jest możliwe. 'Rozumiem' narkotyki, alkohol bla bla, ale to już jest wynaturzenie. Całkowite wynaturzenie. Koniec. Ten obraz to istny koniec
Filmu jeszcze nie widziałem ale jako reprezentant tamtego środowiska przynajmniej kiedyś jestem przeciwny pokazywaniu ludzi ze wsi jako gorszych, czy mniej zaradnych. Mi rodzice pomogli na studiach, inni brali kredyty studenckie, inni po prostu szli do pracy zamiast na studia. Dyskoteki? Prosta remiza, kilkadziesiąt osób i to wszystko. Ale jeśli była jakaś impreza w okolicy to zabawa była super bo każdy zna każdego.
Co do zaradności czy parcia na świecznik - i na wsi i w mieście znajdzie się taki co ledwie wiąże koniec z końcem bo mu nie wyszło (choroba, opieka nad matką itd - długo by wymieniać), ale są i tacy którym odpowiada lekkie życie, popracować czasami, ale tak to najlepiej nic nie robić. Czy to margines? Nie koniecznie. W mieście też tacy są. Póki ktoś nie jest przestępcą to margines to moim zdaniem krzywdzące określenie. I w dużym mieście i na wsi jest miejscami "wieś" w tym negatywnym kontekście. Mam już swoje lata i wiem że często lepszy kumpel po zawodówce niż doktorant. Ludzi na Boga nie ocenia się po miejscu zamieszkania czy wykształceniu. To było by za proste. Wiem że w dzisiejszych czasach wszystko się upraszcza ale...
Więcej pewnie będę miał do powiedzenia po obejrzenia filmu, ale specjalnie się do tego nie wyrywam więc nie wiem czy w ogóle go obejrzę. Film. Fajniej obejrzeć jakiś s-f czy komedię niż dokument o własnym środowisku, na dodatek prawdopodobnie z nie takiej jak by się oczekiwało perspektywy.
Na koniec powiem jedno: w życiu nie zamienił bym swojego dzieciństwa na to co mogłem przeżyć w mieście w betonie i hałasie.
Wszystko jest na sprzedaż
Choć nie chcemy to świat nas zmusza
Jak wysoka cena
W nas coś zmieni i poruszy
Wszystko jest na sprzedaż
Nawet wtedy gdy chcesz inaczej
Bo zawsze jest ktoś, kto chce zapłacić
Film zrobił na mnie wrażenie dosyć spore. Aż ciężko jest uwierzyć, że żyjemy w takim, a nie innym świecie.
Polska mentalność aż rzuca się w oczy. Polak niezadowolony, niepocieszony, wiecznie cierpiący i szukający problemów wszędzie gdzie się da. Zamiast wziąć się w garść, skończyć szkołę, nawet tę zawodówkę i iść do pracy, zdobywać doświadczenie i w ten sposób również się uczyć, żeby w przyszłości podnosić swoje kwalifikacje i zarobki równocześnie, lepiej siedzieć i narzekać. Ja rozumiem, że ludzie mają ciężko, doskonale to rozumiem, bo byłam w podobnej sytuacji, ale nikt nie będzie nas ciągle po głowie głaskał i prędzej czy później przyjdzie nam stanąć przed okrutną czasem rzeczywistością. Trzeba wiele samozaparcia, odwagi i siły, żeby przezwyciężyć samego siebie i powiedzieć sobie "nie, nie chcę tak żyć i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby moje dzieci miały inne życie".
Patologia ciężka sprawa, można o niej dyskutować, ale tak naprawdę co wiedzą ludzie, którzy oglądają ją tylko w telewizji, czytają o niej w gazetach i czasem przyglądają się obcym, których dotknęła?
Znam parę osób, które pochodzą właśnie z rodzin patologicznych, gdzie jest ciężko, gdzie rodzicie nie okazują swoim dzieciom miłości, wolą kupić flaszkę wódki niż zrobić obiad, nie interesują się ich szkołą i nie widać po nich jakichkolwiek uczuć. I to jest fakt, że najczęściej te dzieci uciekają w dokładnie to samo, chociaż tak mocno zarzekają się, że tego nienawidzą. To jest przykre.