PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=598657}
6,4 30 tys. ocen
6,4 10 1 30201
6,5 15 krytyków
Czekając na sobotę
powrót do forum filmu Czekając na sobotę

film instruktażowo-rozrywkowy dla ludzi wyrwanych z rzeczywistości. tematyka to żadna sensacja jak na 2010 rok, chyba każdy długo przed obejrzeniem tego obrazu znał starą dobrą prawdę o tym, że pieniądz i pochodzenie ogranicza i popycha do czynów niegodnych, także wielkie przesłanie filmu jest bezwartościowe. a jakie odczucia po seansie pozostały? wrażenie, że jedyny zamysł reżyserów to upchnięcie postaci przewijających się przez dokument w klatkach i wystawienie ich na poklask i śmiech publiczności w podrzędnym cyrku, tak żeby widzowie mogli nakarmić swoje ego oraz podbić wiarę w swoją mądrość i rozgarnięcie.
szukanie sensacji na siłę.

ocenił(a) film na 8
kadabra

filmy dokumentalne to nie filmy sensacyjne. sztuką jest pokazać rzeczywistość tak, aby w nią wejść nieinwazyjnie!
bohaterowie są świetnie dobrani - ich braki w słownictwie czy gramatyce nie robią na mnie wrażenia i poczułam do nich żywą sympatię. do tego nigdy na takiej Prawdziwej Wsi nie mieszkałam i z zainteresowaniem zaglądałam w to życie "od kuchni".
nie miałam też pojęcia, że wiejskie dyskoteki są tak "wypasione" i to naprawdę wbiło mnie w kanapę.

natomiast Ty swym komentarzem wystawiłeś sobie niezłą cenzurkę, że tak powiem; mam nadzieję, że Twoje ego się nie przepasło.
to mówisz, że co niegodnego jest w ich życiu, bo ja tego nie załapałam?

kadabra

Jeżeli ktoś ogląda "czekając na sobotę" tylko po to by samemu poczuć się lepiej i pośmiać z bohaterów to nie jest to wina twórców dokumentu. Morawscy nie mają wpływu na to jak ich dokument zostanie odebrany. Istnieje coś takiego jak wolność interpretacji. Dokument to dokument. Pokazuje fragment rzeczywistości, nawet jeżeli na ekranie mamy zbiór najbardziej niezwykłych osobliości to prawem dokumentalisty jest to sfilmować i pokazać. W "Dużym Formacie" był reportaż Morawskiej o tych samych bohaterach pt. "My się nigdy nie nudzimy". Są w nim rzeczy o których nie dowiemy się z filmu np., że ojciec "tancerki" się zapił, a ojciec Moniki umarł przed jej urodzeniem. Daniel narzeka na ojca-alkoholika, ale sam opowiada o tym, że sobotnie melanże kończy w rowie. Oni są zadowoleni z tego jak i gdzie żyją. Niczego by nie zmienili, nawet gdyby mogli, nawet gdyby dostali szansę na coś innego, lepszego. Trudno być wykształconym, pracowitym, mieć ambicje wykraczające poza skombinowanie kasy na świniaka skoro wokół ciebie nikt tego nie ma i nie potrzebuje. Skąd masz wiedzieć, że można inaczej? My się użalamy, ale oni nad sobą nie. Za 20 lat to Daniel skończy pod sklepem z butelką "lolitli"-tak ja jego ojciec. Tyle tylko, że każdy ma swoje miejsce w życiu. Ich miejsce jest tam, a moje jest gdzie indziej. Nigdy się nie spotkamy. Tak już jest i nad tym nie będę ubolewać. Oni też nie. Podobno na balladafilm.pl mają wrzucić, za jakiś czas ,epilog. "Tancerce" proponowano inną pracę, ale odparła, że nie chce, "bo się w tym spełnia". Morawska zapytała jej czy ma świadomość, że mąż się dowie o jej profesji i może być żle, a Justyna (tak się nazywa) stwierdziła, że on i tak się domyśla. Po tej dziewczynie wszyscy jadą, ale po jej mężu to już nie. Justyna mówiła w filmie, że zdecydowała się na tę pracę, bo jej mąż olał sobie wszystko, nie miała pieniędzy. Najgorsze, że ona nie ma świadomości, że nie jest wcale tancerką, sama sobie wmawia, że się podoba "nawet gdy się nie rozbiera". Ale jeszcze raz mówię-każdy ma swoje miejsce. Reżyser to nie pracownik MOPSU.