nie pojmę nigdy, czemu Juliette pomogła umrzeć starszej pani i mam jej za to bić brawo. Film podobał mi się, piekne demaskował fałszywe zachowania luzdkie, ale historii z babcią nie polubię nigdy. Znajomi próbowali mnie rpzekonać, że tu chodziło o wolność wyboru, ale przecież babcia miała cukrzycę - wiadomo było, że umrze! Co jest pięknego w zabiciu kogoś?
Coś chyba sobie dopowiedziałaś w tym filmie. Starsza pani nie umarła z powodu imprezy urodzinowej, którą jej Vianne wyprawiła. Nikt tam przecież nie pokazał żeby jadła czekoladę, a widziałam ten film wiele razy. Owszem coś jadła, ale to niekoniecznie była czekolada. Moim zdaniem nie ma tam takiego wątku. Pozdrawiam
Powinnaś przeczytać książkę Joanne Harris, na podstawie, której nakręcono film. Tam wszystko jest o wiele głębiej przeanalizowane.
Zrozum, Armande była kobietą, zabawową, przekorną, bardzo cyniczną i pełną życia. Po wspaniałym, pełnym zabawy życiu, zachorowała na cukrzycę.
W książce jest powiedziane, że za kilka miesiecy straci wzrok (to tłumaczy noszenie kapeluszy z szerokim, osłaniającym oczy rondem), wtedy będzie musiała zamieszkać w domu starców, co dla niej byłoby równoznaczne ze śmiercią.
Nie była zwykłą staruszką, której bardzo by pasowało jedzenie przez rurkę, gra w warcaby, podcieranie przez milutkie pielęgniarki itd, czyli zniewolenie, nuda i bezsensowne życie w zamian za kilka lat "egzystowania" dłużej. Ona tego nie chciała. Dlatego sama podjęłą decyzję. Vianne (nie Juliette;), próbowała ją powstrzymać, ale ona powiedziała jej wtedy to:
Cytuję:
"Po obiedzie złozonym z pięciu dań, chciałoby się kawy i likieru, bo przecież nie uznałoby sie nagle, że czas na kleik.(...)Tylko trzeba wiedzieć kiedy zamówić ten likier"
Rozumiesz o co jej chodziło?
Dlatego, Armande kilka dni przed przyjeciem przestała zażywac insulinę, to było rzeczywistym powodem jej śmierci. Co w filmie oczywiście zostało pominięte!
Armande poprostu wolała wcześniej ale z godnością zakończyć swoję życie, niż męczyć sie jescze dłużej.
W końcu każdy ma prawo i do życia i do godnej śmierci.
Sam papież Jan Paweł II w ostatnich dniach swojego życia, odmówił dalszego leczenia, nie chciał lezeć opleciony masą rurek, pod jakimś żelastwem, wolał godnie zakończyć swoje życie.
Takie jest moje zdanie. Każdy ma prawo do godnej śmierci. Dlatego Eutanazja powinna być legalna, ale tylko gdy ktoś sam chcę zakończyć swoje życie, a nei wtedy gdy np rodzina na już dość opiekowania sie obłożnie chorym dziadkiem, lub gdy ktoś jest w śpiaczce. Ludzie nei powinni pozbywać się swojej rodziny tak jak Clairmontowie chcieli sie pozbyć Armande, zamykając ją w domu starców. Dlatego właśnie wolała zakończyć godnie swoje życie.
Wiem że przydługo, ale wczoraj przeczytąłam Czekoladę a ten temat bardzo mnei zainteresował.
Pozdrawiam Mormona
Wiesz, co do papieża to jest różnica między uporczywą terapią a eutanazją. Uporczywa terapia jest wtedy, kiedy i tak już nic ci nie pomoże, może tylko rpzedłużyć cierpienie. A eutanazja oznacza, że wstrzykuje się człowiekowi truciznę i praktycznie pozbawia życia.
A co do książki - przeczytam, nie wiedziałam nawet że takowa istnieje. Merci za info.
jest różnica między zaprzestaniem leczenia, a eutanazją. wg mnie to drugie to po prostu pójście na łatwiznę...
szokujące są przykłady ludzi, których życie było puste i smętne, a po jakimś tragicznym wypadku czy chorobie nagle odnaleźli cel i sens.
Mi się wydaję, że i papież, i Armande znaleźli sie w podobnej sytuacji. Po pierwsze Armande nie poddała się typowej eutanazji (wstrzyknięcie trucizny jak mówisz). Przestała brać insulinę i nie zgodziła się na zamieszkanie w domu starców. Co dla niej było by tylko niepotrzebnym przedłużaniem cierpienia. Wcześniej napisałam o tym co dla Armande było cierpieniem, jak chciała, a jak nie chciała żyć.
A po drugie przerwanie uporczywej terapi, konczy sie śmiercią, czyli też jest rodzajem eutanazji. Ja nei rozumiem tego słowa tylko jako wstrzyknięcie trucizny, dla mnie jedyna słuszna eutanazja to dobrowolne przerwanie swojego, podkreślam swojego życia! Gdy nie starcza sił na walkę z chorobą, lub nie już nadziei.
Powtarzam każdy ma prawo do godnego życia i śmierci. Każdy ma prawo samodzielnie o swoim życiu decydować.
Papież zdecydował sie przerwać terapie, bo chciał już odejść z tego świata, nie chciał dalej cierpieć, tak jak ludzie poddający sie eutanazji.
Różnica polega na tym, że jeżeli rezygnujesz z terapii to 1. nie wiadomo czy umrzesz (może nastąpić regres choroby, medycyna zna takie przypadki) 2. nie popełniasz zabójstwa per se.
w przypadku eutanazji po prostu się zabijasz, popełniasz samobójstwo.
az mnie glowa rozbolala od twoich chorych insynuacji. tak sie sklada ze juliette pomogla armandzie zrobic piekne przyjecie urodzinowe. armande wyraznie poprosila ja o pomoc i obiecala ze nastepnego dnia wyjedzie do umieralni starych ludzi.
nie powiem, ze jestem czlowiekiem ktory martwi sie o innych, ale ty nawet nie potrafisz uszanowac wolnosci drugiego czlowieka. armanda nie byla niepoczytalna, zdawala sobie sprawe z wlasnej choroby. jak przybedzie ci lat to zapewne zobaczysz, ze starsi ludzie nie zwracaja uwagi na to, aby zyc jak najdluzej. oni chca przezyc ostatnie swoje dni jak najpiekniej.
"starsi ludzie nie zwracaja uwagi na to, aby zyc jak najdluzej. oni chca przezyc ostatnie swoje dni jak najpiekniej"
Pięknie napisane. Ale wierz mi niektórzy dali by wszystko by żyć jak najdłużej (np. moja babcia), poprostu boją sie śmierci, zresztą tak jak życia... Armande oczywiście należała do tych dla których JAK żyją liczy się bardziej ILE żyją.
Mormono, masz sporo racji, choć nie we wszystkim się zgadzamy. Ludzie którzy mówią, że chcą umrzeć myślą tak, bo nie widzą w ogóle dla siebie nadziei ani miejsca. Ciekawe, zwolenników eutanazji jest bardzo dużo, ale gdyby zaproponować im żeby przez miesiąc popracowali jako wolontariusze w hospicjum i pomogli tym wszystkim którym chcą pomóc umrzeć, na pewno przerzedziłyby się legiony chętnych...
Do osoby o ksywie "Oral" (nawiasem mówiąc, gratuluję pseudonimu....) - Lubisz obrażać ludzi, prawda? Polecam plotek.pl
"...nadziei ani miejsca."
Miejsce się znajdzie, nadzieja zawsze jest... Ale nie ma siły.
Co do drugiego masz rację(przynajmniej jeśli chodzi o mnie).
Wiesz tak na serio, nei chciałabym pracować akurat w hospicjum. Wolałabym wolontariat w domu dziecka, schronisku dla bezdomnych,. Tym ludziom można pomóc, ich los może się jescze odwrócić. Ludzie w hospicjum to w większości ludzie umierający (jesli sie mylę popraw mnie). Nie chciałabym patrzeć na czyjąś smierć, na bezradność.
Ale podziwiam osoby, które podejmują się pracy w hospicjum.
A tak na marginesie, napisałam, że jestem zwolenniczką eutanazji, bo nie spodziewałam sie, że dla kogoś może to być jedynie wstrzykiwanie trucizny!
JESTEM ZWOLENNICZKĄ PRAWA DO GODNEGO ŻYCIA. To chyba lepiej brzmi;)