Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: wygląd tej postaci to zapewne 80% całości. Poza tym czytelnicy niemalże przez 50 lat mieli przed oczami wydrukowany obraz tego, jak wygląda Red Sonja, czarne na białym, bez żadnych wątpliwości.
Po co więc dobierać aktorkę, która w ogóle nie przypomina postaci z komiksów?
Ja m. in. z tego powodu nie obejrzę filmu, bo dla mnie to nie będzie Sonja, tylko ktoś zupenie inny, a nie "prawdziwa" postać, która mignęła mi przed oczami kilkaset razy. Nie byłbym w stanie "powiązać" aktorki z narysowaną Sonją. To trochę tak, jakby ktoś wmawiał mi, że pies jest lisem.
Dokładnie tak, już nie wspominając o kobiecych wdziękach, pod względem których ta aktorka nawet nie jest blisko komiksowej Sonji. Jak dla mnie bez sensu, ale to tylko moje zdanie. Po prostu nie obejrzę i tyle.
Dla jasności: ten temat założyłem, kiedy do roli była przypisana jeszcze Hannah John-Kamen. Obecnie (23 VIII 2022) Sonję ma zagrać Matilda Anna Ingrid Lutz.
No nie... Obejrzałem własnie trailer i jestem zdania, że Gina Carano po zrzuceniu paru kg by pasowała na taką siepaczkę, a ta to jakaś chuda wersja Queen Meave z the Boys - na dodatek po taniej koloryzacji.
Ta nowa Sonja to gniot jakich mało! Film dla debili,tam nic nie trzyma się kupy,ani dupy! Nawet te walki na arenie są niczym dla małych dzieci! Cyklop z jednym okiem i baterią na grzbiecie sterowany przez cesarza,żenada!Daję jedynkę filmowi, bo na więcej nie zasłużył!A do Schwarzenneggera i tamtej Sonii,to nawet stanąć przy niej nie może!
Serio? Śmiechu warte.
Czerwona Sonja to nie postać komiksowa a literacka, stworzona przez Roberta E. Howarda (tak, tego Pana, który wymyślił Conana z Cymmerii).
Myślę, że jest przynajmniej kilka kobiet aktorek, które mogłyby zagrać Sonję. Zresztą – w mojej opinii – nie muszą nawet zatrudniać aktorki.
Nie za stara ta 43-letnia Gina? Sonja w komiksach to jeszcze dziewczyna bądź młoda kobieta.
Nie sądzę, by była za stara. Ważniejsza jest w tym przypadku budowa ciała. Gdzie jest powiedziane, że musi być młodzieniaszkiem. Postacie komiksowe też się mogą starzeć, zwłaszcza, że, jak ktoś już wcześniej zauważył, to nie twórcy komiksów wymyślili postać Sonii, tylko pisarz, R. Howard pół wieku wcześniej.
PS. A Lara Croft, grana przez płaską Vikander ci się podobała? Twórcy pozbawili Larę głównego atrybutu postaci z gier. Moim zdaniem, mogli wziąć nawet kogoś starszego, ale z biustem. Choćby Johansson, albo Kat Dennings.
Nie jest powiedziane, lecz narysowane: w komiksach wygląda na taką 20-latkę o figurze supermodelki z przełomu lat 80. i 90., a więc taką o wzroście 180 cm i z wymiarami 90-60-90.
Dlaczego ten mit jest w dalszym ciągu powielany? Pozwólcie, że sprostuję: Robert E. Howard nigdy nie wymyślił takiej postaci jak Red Sonja. W opowiadaniu "The Shadow of the Vulture" jego pióra pojawia się Red Sonya (sic) z Rogatino, która ma tytułowe rude włosy (więc tym bardziej za to beznadziejne "czerwone" tłumaczenie ktoś powinien zapłacić) oraz ognisty temperament. Ta kobieta ma słowiańską krew, używa pistoletu, natomiast akcja dzieje się w nowożytności.
Dopiero później scenarzysta Roy Thomas i rysownik Barry Smith "przerobili" tę postać, adaptując ją do świata Conana Barbarzyńcy wymyślonego przez Howarda. Jest różnica?
À propos filmu ze Szwedką, to go nie widziałem, ale po sprawdzeniu samych zdjęciach stwierdzam, iż nie podoba mi się ten image. Za to wiedziałem te dwie produkcje z Angeliną Jolie, która była jak dla mnie w porządku. Ponadto jak najbardziej byłem w stanie przymknąć oko na to, że zamiast oryginalnych dla tej postaci brązowych oczu ma zielone ; J
Sam sobie przeczysz. Piszesz, że Howard nigdy nie wymyślił takiej postaci, a następnie przytaczasz opowiadanie, w którym występuje rudowłosa Sonia. Nawiasem mówiąc, nie wiem o co ci chodzi z tym tłumaczeniem. Jak mieli przetłumaczyć? Rudowłosa Sonia? To by dopiero było beznadziejne. Podsumowując: postać wymyślił Howard, a komiksowcy inspirując się tą postacią zwizualizowali własną wersję. Można użyć słowa "stworzyli", ale w sumie to tylko semantyka.
>>„Cień Sępa” to opowiadanie Howarda. Sprzedał je 6 marca 1933 roku, a w styczniu 1934 roku zostało opublikowane w magazynie „The Magic Carpet Magazine”. Opowiadanie przedstawia postać Czerwonej Soni z Rogatino, która później stała się inspiracją dla popularnej postaci Czerwonej Soni, archetypu wojowniczki w kolczudze i bikini.<<
"Opowiadanie przedstawia postać Czerwonej Soni z Rogatino, która później stała się inspiracją dla popularnej postaci Czerwonej Soni" – paskudne tłumaczenie (takie na 30%), jednakże właśnie przyznałeś mi rację.
Nie przeczę. Za to ty najwyraźniej nie wiesz co znaczy "sic". Postać wymyślona przez Howarda to Sonya (z "y"), nie Sonja (przez "j"), a tym bardziej nie "(Rudowłosa) Sonia", jak błędnie napisałeś.
Sonya – różnie źródła podają – jest z Rusi, nie z Hyrkanii. Wątki toczą się w nowożytności, mniej więcej w XVII w. naszej ery, więc nie w fikcyjnym świecie fantasy. Sonya stosuje broń palną, nie białą.
Podsumowując: Robert nie wymyślił wojowniczki wyglądającej jak supermodelka w bikini ze zbroi walczącej mieczem w świecie Conana. Ponadto nie jest on autorem historii, w której rudowłosa zostaje zgwałcona jako 17-latka, po czym objawia się jej bogini Mitra, dając jej nadludzkie zdolności posługiwania się mieczem w zamian za dochowanie czystości cielesnej.
Sonja Sonyi nierówna. Wspomniani Roy Thomas i Barry Smith zainspirowali się (kluczowe słowa) postacią Sonyi, zostawiając jej gorący temperament i rude włosy. Resztę wyglądu czy historię pochodzenia wymyślili sami.
Już jest jasne?
Drugi wątek: a po co w ogóle tłumaczyć? Filmy z Batmanem (również postacią komiksową) przyjęły się w Polsce po prostu jako "Batman", a nie "człowiek/mężczyna-nietoperz". Superman? To samo: po prostu Superman, nie "Superczłowiek/Supermężczynza". Żeby było śmieszniej, to przecież "ich" ostatnie filmy wyszły odpowiednio w 2022 i 2025, więc jak widać da się w obecnych czasach nie tłumaczyć tytułu.
TLDR; "Red Sonja", tyle.
Widzę, że dyskusja z tobą, to jak gadanie do obrazu. Żyjesz w swoim świecie i rzeczywistość do ciebie nie dociera. Bredź dalej, ale beze mnie.
Dopiero teraz zauważyłem twój awatar. Widzę, żeś się najadł, układ przywspółczulny się włączył, więc pora spać. W sumie zrozumiałe.
Nie masz argumentów, ale za to moich nawet nie próbujesz odeprzeć, nadto nie widzisz tego, co wklejasz (bo tamta treść jasno przyznaje mi rację), po czym uciekasz. Ale jednak dobrze się stało.
To twoje kolejne kłamstwo?
Poza tym – "geniuszu" – nie mógłbym mieć dziesięciu lat, ponieważ samo konto tutaj mam od prawie dwunastu.
P.S.
W dalszym ciągu nawet nie spróbowałeś odeprzeć moich argumentów.
Jakich argumentów?Litości. Zdaje się, że nie wiesz co znaczy to słowo. Zapętliłeś się we własnej opowieści i interpretacji i maglujesz w kółko to samo. Dyskusja z kimś tak dziecinnym i upartym po prostu jest męcząca i nic nie wnosi, więc sobie odpuściłem.
Tak "sobie odpuściłeś", że od ostatniego "Bredź dalej, ale beze mnie" zdołałeś dodać już trzeci komentarz.
Nawet nie zacząłeś. I nie przytoczyłeś czegokolwiek, co miałoby potwierdzić, iż to Robert E. Howard wymyślił postać Red Sonji.
A wystarczyło tylko dostarczyć dowód, a sprawa byłaby być może wygrana…
("We were on the verge of greatness, we were this close")
Jednak czego spodziewać się po kimś, kto nie jest w stanie odróżnić litery "j" od "y", a tym bardziej od "i".
Nie widziałem filmu, tylko zdjęcia. Nie jestem też jakoś strasznie przywiązany do komiksów lub „klasyka” z Arniem. Dlatego nie skreślam na starcie. Pamiętam, że tak naprawdę postać zależy od scenariusza, reżysera ale przede wszystkim aktora. Pamiętasz postać starego wyjadacza ze specops zagranego w „Predators” przez nikogo innego, jag długo ósmego wrażliwca: Adriana Brody’ego? I co? Da się ograć emploi? Nie twierdzę, że i teraz się uda. Jednak dobór aktora nie powinien skreślać filmu.
Jamesa Bonda również może zagrać ktoś niski, brzydki czy garbaty. Da się? Chyba tak. Jednak czy to będzie to samo (vide: właściwe)? Wydaje mi się, że nie.
Czy taka kandydatura byłaby wyborem adekwatnym do postaci, właściwym doborem środka "wyrazu"? Moim zdaniem nie.
Wspomniany Adrian Brody jako – chociażby – Conan Barbarzyńca w ogóle by mi pasował. Taki zabieg miałby na celu tylko jedno: parodię pierwowzoru.
Tak to chyba jest, że tego typu przerysowane postaci nie może zagrać byle kto, lecz osoba z aparycją na pasującym poziomie.
Nie skreślam jednak całkowicie filmu. "Red Sonja" (nie będę korzystał z tego głupiego, nielogicznego, zupełnie niepotrzebnego polskiego tłumaczenia) być może ma swoje zalety, prezentuje coś ciekawego czy nowego, jednak oglądając oceny jest duża szansza, że to po prostu chłam.
Co znaczy "długo ósmego"? Czyżby literówka?
Dziękuję za francuski wyraz "emploi", dodałem do swojego słownika, w sumie dwóch ; J