Czerwona planeta to film bardzo przeciętny. W sumie to taka bajeczka dla maniaków science-fiction i podboju kosmosu. Ja do tego grona nie należę więc film nie wywołał na mnie pozytywnego wrażenia. Ale z drugiej strony nie jest to też kompletna kicha. Kilka pomysłów było ciekawych np. mi spodobał się robocik Amee, który siał trochę zamieszania. Po drugie w filmie występuje Carrie-Anne Moss więc można sobie przypomnieć pamiętnego Matrixa. W sumie to ten film ani ziębi ani grzeje. Po prostu przeciętny. Na szczęście nie jest strasznie nudny, dlatego należy mu się 5+/10.