Parabola
Polka pytała się o drogę (Polską drogę), to jej brat Czech podpowiedział, że może jednak wybrać jeszcze inny wariant niż znane dotychczas. Chodzi przecież o rozliczenie naszego lokalnego komunizmu, bo o tym jest film, czyż nie?
Strasznie zdziwiłem się tym fragmentem, po polsku!
Może trochę nachalnie to zrobiono!
Może chodziło o słynny polski najazd na Czechosłowację, a teraz Czech pomaga Polce znaleźć drogę.. zresztą sama nie wiem.
Nie chcę głosić wydumanych teorii na ten temat, ale scena z Polką nawiązuje do teorii myśli politycznej. W skrócie, Polce proponuje jazdę linią metra, która nie istnieje. Wydaje mi się, że widzimy tutaj nawiązanie do założeń neomarksizmu. dokładnie do idei trzeciej drogi (w tym przypadku to czwarta linia metra) czyli do "socjalizmu z ludzką twarzą"- zainteresowanych odsyłam do Kołakowskiego (rewizjonisty)..
Dobrze,ale i tak wolałabym żebyś poczytał/ a we własnym zakresie. Tak dokładnie podstawy trzeciej drogi stworzył Immanuel Kant.To miało być coś pomiędzy liberalizmem,a komunizmem tzw. jak wcześniej wspomniałam : "socjalizm z ludzką twarzą". Za taką postawę, Kołakowski został wydalony z kraju: W jednej ze swojej książek napisał" Karol Marks był filozofem niemieckim'- za to został wydalony z kraju. Dlaczego? wystarczy przeanalizować każdą część tego zdania. To jest temat, rzeka, z całym szacunkiem dla mihury, tego nie da się tu wyłożyć, ja tylko zasygnalizowałam, że być może jest to wyjaśnieniem tej sceny z filmu
Dwojako można tę scenę interpretować.
Raz za nalot w 68.
A raz za stolicę w Pradze "kiedyś tam"
Dla mnie to była świetna scena, nie zastanawiałem się nad jej głębią, pamiętam ten film jako ciąg delikatnych rozgrywek emocjonalnych między Czechami w ich przemiłym języku. I nagle słyszę swój język pełen pragmatyzmu, bez emocji wypełniających cały film, dla mnie to porównanie naszych narodów.
Czesi i Słowacy nigdy nie wybaczą Polakom przeszłości.
I choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów.............
Jak dla mnie scena pokazuje odcięcie Borka od rodzinnego miasta po przymusowej emigracji - niby jest znów u siebie, a kiedy chce pomóc turystce, to okazuje się, że wie niewiele więcej od niej.
Jak to reżyser przy spotkaniu wyjaśnił, nie chodzi o nic. W scenariuszu było tylko, że Borzek wychodzi przed budynek. Spontanicznie wyszło, żeby z kimś porozmawiał, z jakimś turystą, a pod ręką była na planie studentka bohemistyki, przebywająca na stażu w Pradze, która wcześniej poznała reżysera tłumacząc mu podczas wizyty w Polsce. Paradoksem jest to, że Kratochvil nie mieszkając od 40 lat w Czechach nie wiedział ile jest tych linii metra i odpowiedział strzałem w D, Polka mieszkając w Pradze znała dokładnie praską komunikację i dlatego powtórzyła pytanie. Wyszło to spontanicznie, ale pozostało w filmie pokazując to odcięcie od realiów czeskich emigranta.