znowu Hanks i Streep... mam nadzieję, że nie zajmą miejsca w nominacjach oskarowych, liczę na młode grono równie zdolnych ludzi.
Z pierwszych recenzji wynika że akurat Meryl Streep pod okiem Spielberga pokazała moc. Hanks stworzył podobno też jedną z wyrazistrzych postaci sezonu i jedna z ciekawszych swoich ról od czasu Kapitana Philipsa. To są w sumie 3 recenzje (tyle na razie znalazłem), ale jeśli się utrzymają w podobnym tonie - sam film według nich również dobry - to możemy dostać jeden z lepszych filmów Spielberga i być świadkiem kolejnych nominacji dla tych trojga. Trzeba również dodać ze scenariusz napisał Josh Singer ten od Spotlight i jest on na zbliżonym poziomie.
Nie porównywałbym Streep i Hanksa. Meryl dostaje nominację co rok, a Tom ostatnią miał ponad 10 lat temu.
rzeczywiście, do Hanksa nic nie mam, ale chodzi mi o to, że byle zagrają poprawie i już nominacja, niech zejdą ze sceny i ustąpią miejsca młodszym
Trochę gadasz głupoty Patroo16. Czemu mają zejść ze sceny skoro wciąż grają na poziomie nieosiągalnym dla 95% aktorów i aktorek. Skoro ktoś jest mistrzem w swoim fachu to chyba nie powinien ustępować tylko dlatego żeby młodsi go mieli zastąpić. Jeśli Meryl jest taka fatalna, to niech ją inne wygryzą.
Nie widzę powodu dla którego Streep czy Hanks powinni zejść ze sceny skoro to nadal fantastyczni artyści na poziomie (i tu powtarzając fragment z postu wyżej) nieosiągalnym dla większości młodego Hollywood. Dobrze grają, przyjemnie się na nich patrzy, Ameryka i świat ich lubi. Pytanie zatem, skąd w ogóle wytrzasnąłeś taki pomysł? Notabene śmieszny w swojej absurdalności. Skoro Twoim zdaniem Streep i Hanks powinni zrobić out to ciekawe co powiesz o Judi Dench, Hellen Mirren, Robercie Redfordzie, Ianie McKellenie i całej masie innych aktorów czy aktorek wciąż czynnie pracujących. Taka Dech w samym 2017 roku wzięła udział w aż 3 produkcja, z czego jedna (Powiernik Królowej) dała jej kolejną nominację do Złotego Globu.
A ja mam nadzieję na statuetkę dla Oldmana (nominację ma raczej w kieszeni). I nie zgadzam się, że Akademia nie nagradza młodych, szczególnie aktorek. Meryl owszem, dostaje nominacje, ale statuetki i tak zgarniają nowicjuszki pokroju Lawrence, Larson, Vikander, Stone, czy największe nieporozumienie Nyong'o
Nyongo nie widziałam, a z pozostałych tylko Vikander. Lawrence tak naprawdę fajnie zagrała w Mother! i Joy (w obu przypadkach jestem dość osamotniona w swoich opiniach) i tyle,a reszta to jakaś kompletna pomyłka.
Dokładnie tak! Przecież istnieją też filmy o starych ludziach. Ale że starymi ludźmi. Ktoś musi ich grać!
Szczerze? Nie wiem kim jesteś i co robisz, ale chyba podesłali Cię kosmici z Neptuna! Wygadywać takie bzdury, to jeszcze świat nie widział. Meryl Streep przyjmuje rolę (fakt, może sobie wybrać, którą woli, bo ma taką możliwość) nie rozumiem więc Twoich wypowiedzi i komentarzy, jakoby była złą aktorką lub, jakby to ładnie ująć, STARĄ. Biorą Ją, bo jest najlepsza w tym, co robi! Najzdolniejsza aktorka naszych czasów, bezdyskusyjne!
Które? Glenn Close? Helen Mirren? Tu Meryl zagrała bardzo dobrą rolę - nie była twardą, bezwzględną babką jak w Żelaznej Damie, Wątpliwości czy Diabeł ubiera się u Prady. Jej Graham była pełna wahania, niepewna siebie w otoczeniu samych facetów. Uważam, że zasłużyła na nominację.
Może z chęcią by zagrały ale to Streep ma pierwszeństwo w doborze ról. Zapracowała sobie na to. Nie widzę powodów dla którego miałaby rezygnować z dobrej partii, która przyniesie jej kolejna nominację do Oscara tylko dlatego że w Hollywood jest ktoś jeszcze kto mógłby ją dźwignąć. Na jakiej zasadzie ma odpuścić? Bo koleżeńska kurtuazja? Bądźmy poważni. Zresztą, po seansie mogę z czystym sumieniem stwierdził że rola Kay Graham była wprost dla Streep. Nie widzę nikogo, kto byłby ją w stanie zastąpić.