PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4826}

Czysta formalność

Una pura formalità
7,6 11 559
ocen
7,6 10 1 11559
7,0 6
ocen krytyków
Czysta formalność
powrót do forum filmu Czysta formalność

Rozumiem, że brawurowo rozegrana scena przesłuchania miała głównie mieć wartość
rozrywkową, z czego się bezsprzecznie wywiązuje. Jeśli jednak pokusić się o spojrzenie na
film pod kątem ukrytych znaczeń pojawia się zagwostka. O ile w końcówce widz nie ma już
większych wątpliwości, że akcja dzieje się w zaświatach vel czyśćcu, o tyle cel samego
przesłuchania, wg mnie, pozostaje niejasny. Niektórzy twierdzą, że zadaniem komisarza
Romana P. był rachunek sumienia i wywołanie skruchy u zbłąknych duszyczek. Jeśli, w
przypadku Onoffa, miał być to rachunek sumienia za przywłaszczenie sobie przez niego
czyjegoś dzieła, to czy sam akt samobójstwa nie był właśnie swoistą skruchą i karą za ten
czyn, wymierzoną własną ręką? Czy może rachunek sumienia za samobójstwo? To czy nie
prościej i bez, na przykład, tłuczenia jego głową o blat stołu nie byłoby po prostu mu to
zakomunikować? Czy cierpiał by mniej? Chyba nie, uświadamiał by to sobie we własnym,
niedozorowanym przez komisarza tempie, ot i cała róznica. Ale pomiędzy uświadomieniem
sobie lub komuś tego co zrobił, a skruchą za ten czyn jest wielka róznica. Moim zdaniem
Onoff nie odczuwa skruchy za to, że się zabił. Więc po co ta forma przesłuchania? Jedyne w
miarę wiarygodne wyjaśnienie jakie mi się nasuwa to takie, że tak się w tym czyśćcu nudzili,
że dostarczali sobie w ten sposób rozrywki, pożytkując się nowoprzybyłymi. Coś na kształt
"chrztu" nowicjuszy. Nie rozumiem, po prostu, celu przesłuchania jako procedury wstepu do
czyśćca. Samo przesłuchanie przecież nie było na tyle traumatyczne, żeby stanowić karę za
uczyniony grzech. ://////////////////////
Ktos ma jakiś pomysł?

P.S. Nazwisko głównego bohatera wygląda na mały "żarcik" językowy - On off - wyłączony.:)

użytkownik usunięty
Mahosia

Oglądałam film dość dawno, więc pardon za oględność.
Onoff był przesłuchiwany w sprawie czyjejś śmierci. Najpierw jako świadek, potem jako podejrzany, po to, żeby ostatecznie uświadomić sobie, że jest zarówno mordercą jak i ofiarą. Wg mnie to nic innego jak wstęp do sądu ostatecznego: spowiedź, uświadomienie winy. Właśnie dlatego zamiast prostego komunikatu Onoff dostał wstrętne mleko i odrobinę przemocy - tu nie chodziło o informację, ale o jej zrozumienie. O spojrzenie na własne życie z innej perspektywy, z perspektywy śledztwa, dochodzenia.
Jeśliby przypomnieć sobie to, że "czyściec" jest stosunkowo nową ideą religijna, a wg niektórych interpretacji sąd ostateczny "jednostkowy" odbywa się zaraz po śmierci i polega głównie na oświetleniu przez "boże światło" (jeśli popełniam teraz jakąś filozoficzną herezję, wybaczcie mości panie i panowie) , bożą miłość, uświadomienie sobie tragedii, którą Onoff sam sobie zafundował, jest już tylko czystą formalnością ;). Nie ma czyśćca ani piekła. Jest tylko "niebo", do którego człowiek wędruje dzięki zrozumieniu.
P.S. Rozważam teoretycznie - jestem ateuszem.

ocenił(a) film na 9

A nie można na to spojrzeć bez wtrącania sie w żadną religię?
Ja to widze mniej,czy wiecej tak: Ten komisariat to miejsce, majace na celu wskazanie samobójcy tego co zrobił i zmuszenie, go do jakichś refleksji, wniosków (ja wcale nie uważam, ze skruchy). Onoff odjeżdżając czuł żal, zrozumiał ile stracił, że trzeba w życiu zauważać to, z czego moną byc dumnym (dlatego chciał zachować zdjęcia). i wydaje mi się, że do tego sprowadzały się poczynania mundurowych (i wogole cała pointa filmu). A że go skopali, czy wbili mu kilka razy twarz w blat stolu? Trzeba było mu trochę przywalić, jak się stawiał, bo takto nigdy by niczego nie zrozumiał. wsio

użytkownik usunięty
KonKreT_KozaQ

Wszystko można ;). Chociaż na moje oko film jest religią przesiąknięty, ale w tym znaczeniu, w jakim wielu ludzi mówi o sobie "jestem chrześcijaninem kulturowym", "jestem judaistą humanistycznym" itd., itp..

ocenił(a) film na 6

Nie wiem, czy akurat religią przesiąknięty, Raczej pojęciem bytu/niebytu pozagrobowego, do którego religie świata zuzurpowały sobie prawo, a przecież i ateistę zastanawia co się z nim będzie działo jak się już dziać przestanie.

KozaQ mnie nie przekonała Twoja wersja, przesłuchanie odbywało się między ludźmi wysokich intelektów, samo w sobie było celebracją umysłowości, dawanie sobie po mordzie, tak dla porzadku obrad, nie leży w naturze ludzi tego formatu. Stąd nadal mi się to nie klei, co też nie znaczy, że się mylisz. Dzięki za to, że się podzieliłeś swoją opinią!:)

użytkownik usunięty
Mahosia

Śmiem twierdzić, że to właśnie jest myśleniem religijnym i że tylko myśląc religijnie można próbować odpowiadać na pytanie "co po śmierci" inaczej, niż "to, co przed urodzeniem - nic". Film operuje pojęciami myśli judeo-chrześcijańskiej.

ocenił(a) film na 6

Tu akurat się mylisz. Nauka również stara się odpowiedzieć na to pytanie - co się dzieje z bytem energetycznym kiedy niebytem materialnym się staje, wiadomo, że energia nie ginie, ale się przekształca, itp.

użytkownik usunięty
Mahosia

Przybliż zagadnienie prostymi słowami. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że nie o fizykę w tym filmie chodzi ;).

ocenił(a) film na 6

Wydaje mi się, że zgadzamy się, ze w filmie chodzi o zagadnienie życia po śmierci? A tym interesuje się i nauka i religia. Tyle.

użytkownik usunięty
Mahosia

No, "życiem" to za wiele powiedziane. Nauka "życiem" po śmierci się nie interesuje, bo to jest zdanie absurdalne.
Natomiast film i religia owszem - kręci się wokoło życia po śmierci.

ocenił(a) film na 6

To, że ciało umiera nie znaczy, ze kończy się ŻYCIE, czyli nic innego jak energia.

użytkownik usunięty
Mahosia

Bzdura. Nie istnieje definicja życia, zgodnie z którą „życiem” byłaby „energia”. W każdym razie nie istnieje taka naukowa definicja. Może jakaś rodem z new age, ale to to nic z nauką wspólnego nie ma. Żeby sobie uświadomić oczywistość tej bzdury, spróbuj zastosować synonimicznie pojęcia „życie” i „energia” np. w opisie zjawisk fizycznych...

ocenił(a) film na 6

"Nie istnieje definicja życia, zgodnie z którą „życiem” byłaby „energia”. W każdym razie nie istnieje taka naukowa definicja." - Ty tak na serio? Nigdy żadnych opracowań naukowych nie czytałaś? Polecam New Scientist'a. Chyba, że nadal jedynym autorytetem 'naukowym' są dla Ciebie opracowania Pisma Świetego.

użytkownik usunięty
Mahosia

Nie osłabiaj mnie. Co rusz w sieci natykam się na mądrale, które indukcyjnie chcą swoim rozmówcom imputować jakieś tam przekonania. Ludzie! Czy oczekiwanie, że będziecie polemizować z tym, co wasi dyskutanci powiedzą/napiszą, naprawdę jest rodem z kosmosu?
A propos NS – mocno nadszarpnęli sobie reputację publikując artykuły kreacjonistów (zabawne zwłaszcza, że polecasz ten magazyn w jednej linii z bełkotem dot. Pisma Świętego) i inne, w tonie spekulacyjno-sensacyjnym.
Tymczasem, jeśli masz rzeczywiście coś do powiedzenia w tej kwestii, proszę o te definicje, wraz ze wskazaniem ich źródeł.

ocenił(a) film na 6

W sumie rozumiem Twój ból - też co rusz się natykam na fanatyków jedynie słusznei idei, dla której NIE MOŻE! być alternatywy, jako że tak ogłoszono 2 tysiące lat temu.
Podałam Ci żródło, ale już na srebrnej tacy Ci wszystkiego nie przyniosę. Rusz 4 litery.
Co do kompromitacji NS teoriami kreacjonistów - wydaje mi się, że ten zabieg tylko uwiarygodnił NS, jako że pokazał, że nie filtrują wszystkich teorii dzieląc je na jedynie słuszne i bzdurne, ale przeciwstawiają sobie opinie każdej ze stron.

użytkownik usunięty
Mahosia

Chyba sobie żartujesz, jeśli sądzisz, że ktokolwiek będzie wertował treści kontrowersyjnego czasopisma w poszukiwaniu kontrowersyjnego twierdzenia. Skoro powołujesz się na coś takiego, fundamentalna rzetelność wymaga, żebyś był/a w stanie podać źródła do weryfikacji. Kolejna kpina – magazyn publikujący fantasmagorie nijak nie staje się z tego powodu wiarygodny, tylko śmieszny. W przeciwnym wypadku publikacja Sokal's hoax byłaby powodem do dumy. I nie ma tu nic do rzeczy jakakolwiek dogmatyczność.
Dla bzdurek nie mam w zwyczaju ruszać czterech liter.
No po prost,u to chyba jakiś dowcip.

ocenił(a) film na 6

Żyjemy za sprawą energii, żyjąc wydzielamy i przetwarzamy energię. A sama energia w przyrodzie nie ginie, zmienia jedynie formę.

Na ten temat powstała nie jedna, a dziesiątki publikacji. Wymóg jaki postawiłaś żądając cytatów i źródeł jest zwykłą grą na czas i tak naprawdę próbą rozmydlenia tematu. Pozwolę sobie tutaj zacytować klasyka: '(...) down this road we've been so many times"(Glimour/Samson; 'High Hopes'). Widzę, że nie chodzi Ci w ogóle o rzeczowy dialog, Twoim zamiarem wydaje się chęć zdyskredytowania rozmówcy. Cynizm, osobiste wycieczki i wręcz histeryczny styl wypowiedzi nie są jednak najlepszym orężem. Chciałam pogadać o filmie, a skończyło się na babraniu się w toksynach. Może dzień zły masz, może tak od kilku juz lat. Przykro mi, ale nie obchodzi mnie to, zachowaj to dla siebie, nie infekuj innych. Miłego zycia. Czy tam nieżycia, jak Ci wygodniej.

użytkownik usunięty
Mahosia

Na bogów! Rozchodzi się o to, czym jest życie, a nie o to, co przy okazji wydzielamy, przetwarzamy itp., itd.. Rozchodzi się o to, na jakiej podstawie życie miałoby być tożsamym z energią. Rozchodzi się o to, w jakimże to niby sensie nauka zajmuje się życiem po życiu i jak niby miałoby to być rozumiane w quasi-religijnym kontekście filmu (? xD). A skoro na ten temat powstały dziesiątki publikacji, tym bardziej podanie ich nie powinno być problematyczne. Wystarczy odrobina dobrej woli. Co więcej, właśnie wskazanie podstawy przyjmowanych założeń jest konieczne do rzeczowego dialogu. Pierwszy raz spotykam się z opinią, jakoby ustalenie o co komu chodzi i czym się kto w rzeczywistości podpiera, było rozmywaniem tematu, nie zaś jego KONKRETYZOWANIEM.
Znamienne, zwłaszcza, że to już drugi raz, kiedy proszę Cię o przybliżenie, a Ty nie chcesz tego zrobić.
Pozdrawiam i życzę miłej zabawy w słodkim pisaniu o niczym i o wszystkim.

ocenił(a) film na 6

No właśnie piszę CI już od kilku postów, że opieram moje zdanie na teoriach twierdzących, że życie jest pewną formą energii, jej wydzielania/przekształcania.
Nie pasuje Ci to straszliwie, żądasz dowodów i kokretów, których jak dotąd nie dostarczyła ani nauka, ani religia. Opamiętaj się.
Relatywizujesz badania naukowe i ich zdobycze, jedne stawiając nad drugimi, mimo świadomości, że odpowiedzi na pytanie o życie i byt lub niebyt pośmiertny nadal nie ma. A jednak posuwasz się do tego naduzycia.
Nawet kościół katolicki w swoich naukach twierdzi - niezależnie czy ktoś w to wierzy, czy nie - że po śmierci forma życia się zmienia, z materialnej/cielesnej w duchową. Czyli oś zdarzeń pozostaje. Tą osią niemal logicznie wydaje się energia. To, że myślimy, czujemy, chodzimy jest przejawem i formą obiegu energii.
Kiedyś naukowcy twierdzili, że możliwe życie to tylko takie, które dotąd znaliśmy, czyli 'na tlenie'. Po odkryciu bakterii beztlenowych okazało się, że jednak pojęcie jest dużo szersze. A co jeśli poznaliśmy zaledwie 1% prawdziwego obrazu? Jedno, co wiemy napewno, to to, że jesteśmy bytami energetycznymi, a energia jest nieśmiertelna.
Nie mam absolutnie żadnych newage'owych inklinacji. Też się staram zrozumieć i pojąć. Ale napewno nie będę tworzyć 'konkretów' na tak niepewnych podwalinach. Jedyną pewną jest właśnie energia. I tyle.

Nie, nie będę wykonywać syzyfowej pracy, jakiej ode mnie wymagasz. Piszesz, że prosiłaś dwa razy. Ja, natomiast, dwa razy odmówiłam - nie opublikowało się, czy czytasz też wybiórczo?

ocenił(a) film na 10
Mahosia

Jak to "co się dzieje z ateistą"? Użyźnia glebę.

Mahosia

Tak a propos tego tłuczenia głową/twarzą o blat biurka - przez dobrą chwilę robi to przesłuchiwanemu trzech silnych chłopów, a on potem nie ma chyba nawet śladu...

ocenił(a) film na 7
jan_niezbedny0

Też to zauważyłem, może to znak bezcielesności, ale wtedy nie byłoby bólu ...

Maluch1844

No właśnie po latach sobie ten film przypomniałem - i ten ból też jakiś taki... Metaforyczny :)

ocenił(a) film na 7
jan_niezbedny0

Tam prawie każdy element fabuły jest metaforyczny, symboliczny i metafizyczny w końcu. Wszystko jakieś takie inne ...

ocenił(a) film na 7
jan_niezbedny0

Jeszcze jedno: po tym metaforyczno-symboliczno-metafizycznym:) uderzeniu bohater podaje swoje prawdziwe imię i nazwisko: Błażej Luty (przepraszam, że nie silę się na francuski), a nie żaden tam Onoff.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones