Tego drugiego jeszcze nie widziałam, ale co się tyczy "Dżentelmeńskiej umowy" to Kazan w taki ton nie popada, ale zapodaje go niemal bez przerwy. Bombastyczne to i sztuczne (niektóre kwestie bohaterów brzmiały jak rodem wyjęte z socrealistycznych produkcyjniaków - treść oczywiście inna, ale chodzi mi o sposób), tanie chwyty, uproszczenia i przesadny sentymentalizm.
Realizatorzy mieli z pewnoscią dobre chęci i film ma mądre przesłanie, ale jak dla mnie zrobione za "grubymi nićmi".

"Krzyżowy ogień" wcale nie jest o antysemityzmie, tylko o homofobii. Rzecz w tym, że taki temat był w tamtych czasach absolutnie niecenzuralny i dlatego przerobiono scenariusz.

Nie, jest o antysemityźmie.
Faktycznie pierwotnie miał być o homofobii, ale o niej nie jest. Tego nie ma na ekranie.
Oceniajmy skończone dzieło filmowe, nie to hipotetyczne.

Niby nie ma, ale jest. Dla mnie to "film z kluczem", a nie dzieło hipotetyczne - trochę jak "Niebieski żołnierz" w kontekście masakry w My Lai, której też nie wolno było wtedy pokazać wprost.

To trochę inne przypadki.
"Niebieski żołnierz" jest przenośnią masakry w My Lai,
tymczasem antysemityzm w "Krzyżowym ogniu" nie jest przenośnią homofobii, jest antysemityzmem.