Jestem bardzo zadowolony z tego, że w Polsce będzie można obejrzeć "Daleko od nieba", bo jest to kawał naprawdę dobrego kina. Reżyser w bardzo interesujący sposób zestawia ze sobą formę z treścią filmu, co momentami daje efekty wręcz elektryzujące. Film opowiadany jest w konwencji kina lat 50-tych począwszy od napisów, poprzez muzykę i język a na dekoracjach i stroju kończąc. Jedynie kolor jest tutaj elementem nowym. Na początku (i przez większość część filmu) roztaczają się przed widzem soczyste barwy złotej jesieni, wspaniałe dekoracje i stroje. Wszystko wygląda idealnie niczym nostalgiczne wspomnienie za "dobrymi, starymi czasami" czy tytułowe niebo. Na tym tle rozgrywa się jednak historia, której w latach 50-tych raczej byśmy nie zobaczyli: historia męża ukrywającego swój homoseksualizm i żony zafascynowanej czarnoskórym ogrodnikiem.
To zetknięcię sielankowej, rajskiej scenerii z dramatami głównych bohaterów robi olbrzymie wrażenie. Sprawia, że problemy tolerancji mniejszości seksualnych czy związków międzyrasowych wygląda bardziej abstrakcyjnie jest ostrzejszy, a jednocześnie jakby nie na miejscu. Niektórym może nie pasować ten archaizm, jednak dla mnie to się sprawdziło znakomicie. Dzięki takiemu zabiegowi reżysera film nabiera dodatkowych znaczeń. Przestaje być tylko opowieścią o problemach gejów w latach 50-tych czy zalążkach ruchu równouprawnienia, zamiast tego otrzymujemy opowieść o człowieku o tym, jak być jednostką autentyczną oraz jaką cenę płaci się, kiedy trzeba kryć się za maską konwenansów... to w pewien sposób jest film o jungowskiej personie.
Reżyser spisuje się w tym filmie wyśmienicie. Unika prostej recepty hollywood na film melodramatyczny, z powodzeniem opowiada historię niejednoznaczną i emocjonalnie silnie naładowaną. Klasą samą w sobie jest oczywiscie Julianne Moore. Na początku sztywna niczym laleczka, jeszcze jeden element doskonałego świata, z czasem odkrywa warstwa po warstwie głębię emocji przeżywanych przez bohaterkę. Niczym magnez przykuwa uwagę i w swojej grze nie popełnia ani jednego fałszywego ruchu. Jej gra jest idealnym połączeniem sztuki aktorskiej z końca XX w. jak i maniery z lat 50-tych.
W sumie jako całość "Daleko od nieba" jest niezwykle udanym filmem, który mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim fanom dobrego kina.