W zasadzie można to uznać jako nieformalne video do ballady Cohena... Cóż, niby wszystko pięknie i poetycko, ale momentami zbyt bezpośrednio i łopatologicznie. I bardzo nie po Tarantinowsku, ale tego akurat za wadę nie uznam. Tylko tego by brakowało, żeby taką balladę sportretować typowym stylem Quentina...