Nastolatka ma figurę ukształtowaną przez M&M’sy, czekoladę Hersheya itp. osiągnięcia cywilizacji, a nie życie w lesie. Zęby też jej ulepszyli ekspresowo, ale to jeno rozgrzewka. Dalej jest już tylko gorzej, a to możliwe. Nie wiem, w którym anglojęzycznym kraju Kościół posiada jeszcze wpływy, umożliwiające swobodne przejmowanie kontroli nad życiem świeckich i biskup, ot tak, mógłby schować pod sutanną szesnastolatkę z pominięciem wszelkich regulacji administracyjnych. Film nie odpowiada też na pytanie, co „porządna dziewczyna” z lasu, mogłaby zrobić dla poprawy kiepskiej sytuacji Kościoła? Jeśli nic, poza zaspokajaniem fantazji biskupa, to całą symbolikę obrazu można spokojnie między biblijne klechdy wsadzić.