Lubię czasami obejrzeć irracjonalne kino akcji z prostackim humorem (np. Kac Vegas), ale fenomenu Deadpoola nijak zrozumieć nie potrafię. Niektórzy piszą tu o tarzaniu się jak norka po podłodze ze śmiechu, o niepowstrzymanym przez cały seans atakiem rechotu, tymczasem mnie ze trzy razy podniosły się kąciki ust i tyle. Nic więcej. O co chodzi? Czy może mi ktoś wymienić te momenty w filmie, które rzucają nim z radości o podłogę? Będę mógł to ponownie przeanalizować wówczas.