Przedziwny twór, który na każdym kroku stara się przekazać widzowi, że jest samoświadomy. Zawiera jednak liczne wpadki i niekonsekwencje: główna postać kreowana jest na pozytywnego bohatera, stara się być przedstawiona jako posiadająca jakieś uczucia – ale z drugiej strony z zimną krwią pozbawia życia i przyczynia się do śmierci niewinnych osób nic sobie z tego nie robiąc. Są tam jakieś gadki o rasizmie, ale dwie role, jakie dostał hindus i azjatka to stereotypowe przedstawienia śmiesznie mówiącego chuderlawego niedojdy i słodkiej anime-lalki. Do tego pojawienie się postaci, której jedynym zadaniem jest przedstawienie swojej orientacji seksualnej i zebranie za to pochwały, obnaża, że twórcy chyba nie do końca wiedzieli co robią.
Kolejny przykład kuriozalnej tendencji w kinie, gdzie bycie gangsterem, psychopatą i mordercą jest spoko i fajne, ale już przejaw nietolerancji bądź słowne molestowanie automatycznie skazują na wieczne potępienie i tworzą z postaci negatywną.
Mam tylko nadzieję, że w związku z ostatnimi wydarzeniami na wschodzie Europy społeczeństwo sięgnie po odrobinę refleksji i ponownie zrozumie, że okaleczanie i mordowanie nie jest wcale takie łatwo wybaczalne, super fajne i do śmiechu.