Ckliwy, płytki i pobieżny. W sumie ciężko stwierdzić po co powstał. Postaci są sztucznie postarzone, ciągle zrzędzą, coś smęcą, a przekleństwa sypią się grubo. Szkoda tylko że wygląda to tak jakby ktoś je dopisał do scenariusza na kolanie.
W serialu postaci były niejednoznaczne, trochę tajemnicze, ale próbowały zachowywać się ze swojego punktu widzenia racjonalnie. Tutaj od początku da się wyczuć w którą stronę to wszystko zmierza. Było tam też dosyć unikalne poczucie humoru którego tutaj niestety brak - a film jest głównie o smęceniu, zrzędzeniu i emocjonalnych rozmowach o niczym w stylu tanich amerykańskich filmów. Miałem wrażenie że przez 10 lat wszystkie postaci postarzały się dużo bardziej niż powinny i teraz mają po 70 lat. Nie byłem pewien czy to dalej Deadwood czy oddział geriatrii albo dom starców. Zakończenie i los poszczególnych postaci też poprowadzone na siłe, tylko po to żeby zrobić z tego jakąś klamrę dla całości.
Dla mnie zmarnowane 1,5h i niestety wpływa negatywnie na odbiór całości historii, więc w swojej głowie muszę film potraktować jako "dodatek niekanoniczny".