Bardzo dobry ale wymagający od widza dosyć sporej dozy wyobraźni. Wieloczasowość głównego wątku, kilka równoległych scenariuszy wydarzeń, wprowadzenie nowych elementów i postaci w różnych wymiarach z zachowaną chronologią jedynie dwóch czasów może okazać się dla kogoś zagadką nie do odgadnięcia o czym zresztą dobitnie świadczą komentarze zarzucające obrazowi brak logiki i spójności. Jeśli zaś bardzo głęboko wniknąć w fabułę można zauważyć jedną drobną wpadkę i jedną niekonsekwencję czasową, które zresztą mogły być nie tyle wynikiem niedbalstwa scenarzysty ile celowym uproszczeniem w celu uniknięcia dalszego komplikowania, i tak już dostatecznie pogmatwanej fabuły.
Na szczególną uwagę zasługuje gra aktorska. Szczególnie dobrze wypadł tu D. Washington ale to nie jest zaskoczeniem chyba dla nikogo. Doskonale też wywiązał się ze swojej roli J. Caviezel, który perfekcyjnie wcielił się w postać nietypową dla siebie, bo zdecydowanie negatywną. Nie da się niezauważyć zjawiskowo pięknej Pauli Patton ? wschodzącej gwiazdy, którą niedługo znów będzie można zobaczyć na wielkim ekranie ? tym razem u boku młodego (sic!) Sutherland?a. Reszta obsady również wywiązała się ze swojego zadania, co wraz z dobrze wyważoną ilością efektów specjalnych pozwala cieszyć się dobrym filmem.
Ekipy z reżyserem na czele nie trzeba reklamować:-)
Polecam.
Postaram się nieco rozjaśnić mrok błądzącym:-)))
Czas pierwszy: zamachowiec zostawia swój samochód z bombą na promie i jedzie motorem na most aby zobaczyć wybuch. Prom wylatuje w powietrze, ginie kilkaset osób, przyjeżdża agent ATF Doug Carlin. Rozpoczyna się śledztwo. Werbują go do specoddziału i pokazują tę tajemnicza technologię. Doug łapie się, że to wehikuł czasu i przesyła kartkę z informacją do swojego biura.
Rozpoczyna się czas drugi: Larry Minuti (partner Doug?a) jedzie na przystań i ginie, uprzednio strzelając do samochodu terrorysty. Ten zmuszony jest szukać nowego auta i decyduje się wykorzystać wcześniej zdobyty adres Claire Kuchever. Jedzie do niej, porywa ją, bierze samochód i jedzie nad rzekę gdzie zabija dziewczynę, obcina palce bo za jej paznokciami jest jego DNA (naskórek z policzka), pali i wrzuca do rzeki. Jedzie na prom zostawia tym razem jej samochód z bombą, wsiada na motor i jedzie na most. Prom wlatuje w powietrze, giną ludzie przyjeżdża agent ATF. Rozpoczyna się śledztwo. Odnalezione zostają nadpalone zwłoki kobiety z obciętymi palcami. Werbują go do specoddziału i pokazują tę tajemniczą technologię. Doug łapie się, że to wehikuł czasu i przesyła kartkę z informacją do swojego biura. Partner ginie. Pościg za mordercą zakończony złapaniem terrorysty i Doug przenosi się po raz pierwszy w czasie, kradnie karetkę i udaremnia morderstwo. Przyjeżdża jednak zbyt późno i dziewczyna już ma obcięte palce. Zabiera ją do jej mieszkania opatruje ranę, ona się przebiera, a on w tym czasie układa napis na lodówce. Potem ona do niego celuje i dzwoni do biura potwierdzić jego tożsamość. Następnie Doug zostawia ją w domu i jedzie na przystań. Jednak terrorysta, który najprawdopodobniej ich śledził porywa ją ponownie, morduje i topi w rzece, a następnie jedzie na prom, zostawia swój samochód z bombą i jedzie motorem na most aby zobaczyć wybuch. Prom wylatuje w powietrze, giną ludzie w tym także Doug, któremu nie udaje się rozbroić ładunku. Przyjeżdża agent ATF. Rozpoczyna się śledztwo.
Czas trzeci to, to co oglądamy. Tym razem udaje się przyjechać wcześniej i terrorysta nie ma czasu obciąć palców Claire (ujęcie kamery pokazujące wszystkie palce) ale za to rani Douga (nie przewidział tego). Kiedy w domu dziewczyny kończą opatrunek, Carlin zauważa zakrwawioną gazę (czy szmatę), widzi tę samą sukienkę i dociera do niego, że pomimo wszystko niczego nie zmienił. Tym razem zabiera więc dziewczynę ze sobą bo zrozumiał, ze jak ją zostawi to nie będzie bezpieczna. Na wszelki wypadek, gdyby musiał jeszcze raz wrócić układa ponownie napis na lodówce.
Zakończenie: udaje się zapobiec tragedii ale prawdziwy Doug, który się przeniósł w czasie ginie w podwodnym wybuchu. Rzeczywistość jednak została zmieniona więc alternatywny Doug pojawia się na przystani i ma spisać zeznania dziewczyny. Skoro nikt nie zginął (prawie nikt) nie ma FBI i specoddziału. Ta alternatywna linia czasu staje się rzeczywistą i... żyli długo i szczęśliwie.
Jeśli są jeszcze jakieś pytania co do logiki scenariusza to proszę pytać. Postaram się odpowiedzieć.
Tylko proszę mi nie wmawiać, ze podróże w czasie są niemożliwe:-)))
Dobra wiem jak chcesz wyjaśnić fabułe tego filmu, ale nadal jest błąd logiczny. Ja rozumiem że Denzel przed przeniesieniem sie na ekranie w czasie wcześniej już to zrobił (i to może nie raz) i dał wskazówkę sobie że już tu był. Ale skoro jesteśmy w teraźniejszości i w niej znajdują ciało kobiety z obciętymi opuszkami palców i jednocześnie w jej domu znajdują sie ślady że on ją uratował.
Wiesz jak to jest z czasem: nie ma teraźniejszości, jest tylko przeszłość i przyszłość;-)))
To przeniesienie w czasie Denzela, które widzimy jest przeniesieniem drugim - za pierwszym razem nie zdążył zapobiec obcięciu palców i ranną Claire opatrywał w domu ? to jej krew była pierwotnie na tych opatrunkach. Kiedy następnym razem (tym, który oglądamy) udaje mu się przyjechać wcześniej ratuje dziewczynę przed amputacją (jest takie długie ujęcie pokazujące całe palce) ale zostaje ranny ? to jest coś nowego, dlatego nie mógł tego przewidzieć, o czym sam w pewnym momencie mówi. Potem jadą do domu dziewczyny i w chwili kiedy widzi tę samą sukienkę, układa tę samą wiadomość, zwraca uwagę na zakrwawione opatrunki w koszu dociera do niego, że pomimo iż dziewczyna ma palce to i tak niczego nie zmienił. Dlatego mówi jej, że nie jest bezpieczna w domu, że mówiąc tak wcześniej pomylił się i musi jechać z nim do portu.
Wszystko się zgadza, nawet jeśli chciałbym być bardzo szczegółowym i umieścić sekwencję wydarzeń w czasie (np. zgrywając je z czasem podanym w nagraniach na automatycznej sekretarce).
Można na siłę czepić się stwierdzenia Doug?a po sekcji zwłok Claire, kiedy mówi, że musiała nie żyć już od 2 godzin, bo faktycznie po jego pierwszym przeniesieniu się w czasie zamachowiec zabił ją jakąś godzinę przed wybuchem ale przy odrobinie dobrej woli wytłumaczymy to sobie tym, że Doug nie określał dokładnego (z podaniem godziny), a jedynie przybliżony czas jej śmierci, który przecież może się wahać ? plus/minus.
Wszystko jest zatem logiczne i spójne ? trzeba tylko chcieć to zrozumieć i przyjąć. W końcu to jest sci-fi, a nie dokument.
Pozdrawiam.
bzdury bzdury i jeszcze raz bzdury, ale jak tam chcesz ;) zbyt naciagane teorie (np ta, ze terrorysta ich sledzil i potem znow porwal laske zeby wrzucic do rzeki..... jak i po kiego?!)
swoje wywody na temat tego w sumie prostego filmu z bardzo okrojonym 'logicznie' podrozowaniem w czasie zawarlem juz w innym topicu i srednio chce mi sie je tu powtarzac, a i tak mam wrazenie, ze rozmowa znow rozwinela by sie na conajmniej 2 str a ja juz nie mam ochoty takowej prowadzic wiec odpuszcze ;)
pozdrawiam :)
Zawsze można skwitować całą sprawę lapidarnym: "bzdury".
Naciągana (wg Ciebie) teoria z ponownym porwaniem ma swoje logiczne uzasadnienie - gdyby Claire zginęła (jak za pierwszym razem) w tej posiadłości terrorysty, to byłaby ubrana inaczej. Dopiero po przebraniu się mogła mieć na sobie sukienkę, w jakiej była wyłowiona z rzeki. To, że po pierwszym przeniesieniu się w czasie Doug zostawił ją w domu wynika jasno z tego co widzimy kiedy trafia do jej domu za drugim razem (przeniesienie w czasie, które oglądamy). Właśnie w jej domu Carlain doświadcza zjawiska djea vu ? kiedy widzi rzeczy, sytuacje, zachowania, ma uczucie jakby już je raz oglądał, przeżywał i wydaje mu się, że może przewidzieć przyszłość... Tyle tylko, że jemu się wcale nie wydaje...
Przeanalizuj spokojnie wszystko co napisałem, a sam stwierdzisz, że takie wyjaśnienie fabuły "trzyma się kupy" i jest logicznie spójne.
Pytasz się jak terrorysta "porwal laske zeby wrzucic do rzeki"? Normalnie: puk, puk... to ja Zły Wilk jesteś sama? Tak Doug pojechał do portu, a ja zostałam... No to cap i po sprawie;-) "Po kiego"? Likwidacja świadków, zacieranie śladów - czy to taki słaby motyw? A może chora ambicja - ja im pokażę kto tu rządzi, nie dam się wyrolować... Bzdury? Możliwe - skoro tak chcesz;-)))
Ale... Myśl...
Pozdrawiam serdecznie:-)
PS. Jeszcze jedno ? czy poważnie uważasz (Ty i inni krytycznie nastawieni recenzenci), że producenci i twórcy tego filmu to debile, którzy wydaliby grubą forsę na bezsensowny scenariusz? Proponuję zmienić nastawienie i przyznać się do błędu, bo ten scenariusz jest genialny tylko naprawdę trzeba go zrozumieć.
a ja proponuje znalezc topic gdzie sie produkowalem na 'pare' niekrotkich postow w tej kwestii, bo jak narazie to nic o mnie i mojej teorii nie wiesz, a jedynie czepiasz sie, ze uzywam takich a nie innych slow-kluczy ;]
szczegolnie to widac w ostatnim akapicie....tu akurat wyjasniam, ze nie krytykuje filmu, uwazam go za bardzo dobry, ale nie az tak gleboki w swej fabule jakby niektorzy chcieli ;] a i zjawisko 'deja vu' w tym filmie rozumiem troche inaczej (tez osobny topic), jakos tak bardziej z wlasnego doswiadczenia z nim zwiazanego ;)
btw: twoja teoria i tak podoba mi sie najbardziej z tych wszystkich 'wieloskokowych', chciaz wole swoja ;]
Znalazłem gdzieś Twoje pytania odnośnie worka z telefonem, no to po kolei:
trzymając się proponowanej przeze mnie wersji układu logicznego scenariusza w worku mógł znajdować się Doug, który zginął po pierwszym przeniesieniu się w czasie (nieudana próba zapobieżenia tragedii) ale... Nie miał komórki. Otóż to! W worku był ktoś inny, kto miał ustawioną taką samą melodyjkę telefonu. Jednak pozostaje symbolika tej sceny, sugestia że to mógłby być Doug... Mógłby ale nie koniecznie ? najważniejsze, że twórcom filmu udało się to zasugerować w tej scenie. Na koniec tak na marginesie ? istnieją telefony wodoodporne.
Pisałeś też coś o napisie na lodówce ? zauważ, że Doug pierwszy raz ten napis widzi w trakcie śledztwa, już po tragedii promu. Dopiero potem przenosi się w przeszłość, tworząc w efekcie swoich działań kolejną, ostateczną linię czasu, w której już nie będzie śledztwa i domu denatki, bo... ?żyli długo i szczęśliwie?. Czyli napis musiał być wcześniej niż jego przenosiny w czasie. Kto go ułożył? Odpowiedź znajdziesz w moim wytłumaczeniu scenariusza. I to właśnie ten napis jest najlepszym dowodem na wcześniejsze przeniesienie ? zresztą mi właśnie to najbardziej pomogło zrozumieć ten film.
Deja vu ? Doug z naszej (widza) perspektywy nie wie co robił Doug z pierwszego przeniesienia się w czasie ? mógł to jedynie po części wydedukować, a po części wyczuwać łącząc fakty, które poznał w trakcie śledztwa z tym co sam (po raz drugi) robił. Tak naprawdę on tylko przypuszczał, że już się kiedyś przeniósł (mówi o tym tuż przed skokiem w przeszłość: ?A co jeśli już to zrobiłem?? - btw - kolejny argument na poparcie mojego wyjaśnienia). Dopiero w domu Claire nabiera pewności i zaczyna działać świadomie wbrew temu co hipotetycznie zrobił za pierwszym razem (m.in. nie zostawia już dziewczyny samej w domu).
Ty twierdzisz, ze deja vu przeżywają pasażerowie promu. Skąd taka teoria? W filmie nic tego nie sugeruje.
Być może i teraz nie przekona Cię moja argumentacja ale nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Mam nadzieję, że nawet jak się do tego nie przyznasz, zweryfikujesz swój pogląd i ocenę tego scenariusza.
Pozdrowienia:-)
PS. Dziękuję za docenienie mojej teorii...;-)))
w mojej teorii to co robi Doug po ewentualnych przenosinach w czasie nie moze byc identyczne za kazdym razem.... moze byc podobne (schemat sledztwa, pogon za kims tam etc), ale nie moze identyczne za kazdym razem....ktos kto sie przenosi w ca literki widziane na poczatku filmu sa identyczne (przechyl, katy, odleglosci miedzy nimi) z tymi, ktore ulozyl w pozniejszej fazie filmu.... moja teoria jest stosunkowo prosta, bo tak wlasnie ten film widze (podobna jednowymiarowa konstrukcja i bledy logiczne sa w Terminatorze, ale czy mam za to krytykowac ten film? nie sadze...tu tez nie krytykuje...) z i nie mam podstaw zeby naciagac specjalnie. ogolnie lubie takie rzeczy, ale tu wg mnie tworcy nie dali nam az tyle informacji zeby az tak sie 'bawic' ;) pare podtekstow to za malo, spotyka sie takie rzeczy zeby potem prowokowac dyskusje o filmie co wplywa w oczywisty sposob na marketing hehe...
"Ty twierdzisz, ze deja vu przeżywają pasażerowie promu. Skąd taka teoria? W filmie nic tego nie sugeruje."
bo tak ja czuje deja vu....a ty niby jak? jak czujesz to uczucie to co masz za wrazenie, ze przeniosles sie w czasie? to przeciez tylko chwilowe (sekundowe) odczucie, ze 'to juz bylo'.... szczegolnie, ze tu Doug musielby miec 'ciaglosc' uczucia deja vu :] i konsekwencja tego uczucia bylaby bliska perspektywa przenosin w czasie....glupie troche :]
a co do promu to sa sceny w pozniejszej fazie filmu, ktore sa identyczne (w montarzu to te same sceny) jak te z poczatku. np spadajacy pluszak czy cos tam ;) to dziecko, ktoremu spada zabawka mogloby w tym momencie miec uczucie deja vu i to by mi zdecydowanie bardziej pasowalo.... gdyby przyjac ewentualne manipulacje w przeslosci za mozliwe to takie wytlumaczenie tego zjawiska nawet mi pasuje: w moim 'sasiedztwie' ktos manipuluje z przeszloscia :]
aha i wybacz jak na nastepne pytania/watpliwosci nie bede odpowiadal, bo naprawde duzo sie juz tu opisalem na ten temat i mnie to lekko meczy :) jak sie pojawia jakis nowy watek to sie ewentualnie dolanczam, ale pisanie po raz n-ty tego samego mnie nie rajcuje :)
pozdrawiam
error sie wkradl:
"ktos kto sie przenosi w ca literki widziane na poczatku filmu"
musze to rozdzielic:
"ktos kto sie przenosi w czasie jest MOCA SPRAWCZA w tym wypadku w mojej opinii i nie moze wszystkiego robic IDENTYCZNIE jak za poprzednimi razami, gdyby tak bylo to zawsze konczyloby sie to tak samo, a jesli tak to wszystko sie sypie.....literki widziane na poczatku filmu...." itd :)
No cóż - jak już napisałem wyżej, więcej nie jestem w stanie zrobić aby Ci wytłumaczyć ten film tym bardziej, że Ty nie chcesz zrozumieć bo masz już swoją teorię i Cię to męczy... Ja nie mam pytań ani wątpliwości więc możemy zakończyć dyskusję. Jak kiedyś dostrzeżesz swój błąd daj znać:-)
Pozdrowienia.
PS. Nie mogę oprzeć się pokusie zamieszczenia jeszcze jednego cytatu w odpowiedzi na Twoje wątpliwości nt. "mocy sprawczej". Przpominasz sobie taki dialog?:
"Klasyczna teoria czasu mówi o nim jako linii, przypomina rzekę (...) Ale możesz zmienić nurt rzeki (...) Tak, ale ta rzeka to Missisipi. Mamy tu potężny nurt, a zrobimy niewiele malutkich fal w nieco sporej ilości wody, co nie?"
Wniosek: nie łatwo jest zmienić bieg zdarzeń. Drobne zmiany nie mają wpływu na główny nurt ? potrzeba odpowiednio silnego impulsu. Właśnie o to chodzi, że robiąc drobne rzeczy nic tak naprawdę nie zmienił (to zdanie wypowiada w domu Claire: ?Boże... Nic nie zmieniłem?. Takim dużym impulsem było: dla życia Claire zabranie jej z domu, a dla życia ludzi na promie utopienie samochodu z ładunkiem wybuchowym.
mnie nic nie meczy....raczej ty za wszelka cene chcesz mi narzucic swoja wizje, ja nie mam takich aspiracji jak widac....mam to gdzies i nie prosze cie zebys sie odzywal jak cie cos najdzie i zmienisz zdanie....troche to zalatuje dziecinna ambicja :]
OK - widzę, ze idzie to w złą stronę. Masz prawo pozostać przy swoim zdaniu. Jak to ładnie ujął Alice Cooper w jednej ze swoich piosenek: "ignorance was always bliss";-))) Bez urazy. EOT. Pozdrawiam
wiedza na temat prawidlowej (badz nie) interpretacji fabuly jakiegos tam filmu srednio ma wplyw na moje zycie, wiec daruj sobie kolejne uszczypliwosci.....wiem, ze 'kable pozwalaja', ale....ehhh
Dobra, już dobra... Mówiłem: bez urazy. Uszy do góry:-))) Pozdrawiam raz jeszcze.
no tak, stwierdzenie "bez urazy" uzyte 'za' lub 'przed' uszczypliwa wypowiedzia przeciez ja dezaktualizuje, zapomnialem.... :]
milego...
ps: kolejny raz zareklamuje, ale co tam, warto.... jak chcesz dobry film o podrozowaniu w czasie to skombinuj sobie 'Primer'. nudnawy sie wydaje, ale przynajmniej probuje zlapac jakis glebszy sens tego zagadnienia :]
A ja polecam "Donnie Darko" może nie do końca jest to typowy film o podróżowaniu w czasie w którym bohater wsiada do wehikułu, ale jest bardzo dobry i prócz tematu o przenoszeniu sie w czasie jest w nim wiele innych ciekawych wątków.
tak mnie jeszcze natchnelo to napisze:
a czy nie moglo byc tak (zachowujac moja 'plaska' teorie):
w domu laski Doug robi wszystko to co spotkal pozniej (w sensie fabuly / wczesniej (w sensie czasu akcji), zostawial slady etc. i tu zaczynaja sie jaja :] normalnie zostawilby ja w domu i teoria z wpadajacym terrorysta daje rade, on ja potem znajduje etc, prowadzi sledztwo etc....ale TO SIE NIE ZDAZYLO (w tym filmie), bo zmienil bieg historii wlasnie dlatego, ze sobie przypomnial te wszystkie slady :] nagle go olsnilo, ze jak ja zostawi to ona zginie (z nim niewiadomo co sie stanie, pewnie tez) wiec ja zbiera w OSTATNIEJ CHWILI... to jest wlasnie ten moment zwrotny :]
teoria jak najbardziej mozliwa i wcale nie wyklucza mojej wersji wydarzen :] przy oczywistym splaszczeniu przez tworcow wielu motywow podrozy w czasie, o ktorych pisalem juz gdzie indziej...
btw: tekst z komorka nader smieszny, bo:
1. nie mogl miec komorki, nic nie mogl miec, przeniosl sie w gaciach...
2. niby jak wytlumaczysz ze ona dzwonila? pomijajac fakt wodoodpornosci to kto niby do niego dzwonil? skad? z innej nitki czasowej? dlaczego nie dzwonila wtedy komorka zyjacego Douga?
a poza tym sygnal komorki faktycznie byl jedyny w swoim rodzaju, wrecz unikalny ;) tworcy mogli pominac pare trudniejszych kwestii dla uatrakcyjnienia filmu, ale jak chcieli nam cos tym pokazac to mogli dac chciac jakas melodyjke czy cus ;)
haha, apropo komorek (ktora powinna dzwonic) to podobne rozwazania maja kolesie z Primera' ;)
dobra, dosc wywodow, odezwalem sie znow bo nowym watkiem jakby na to nie patrzec okazala sie dla mnie sukienka laski :) pozdrawiam
Oj, nie możliwe, bo pozostałoby zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Np. Kto zostawił napis na lodówce? Albo skąd wzięła się karetka wbita w dom terrorysty - kto nią przyjechał skoro Doug wg Twojej teorii przenosi się w czasie pierwszy raz po pościgu, na końcu którego widać już rozwalony dom z ambulansem w salonie:-) Albo skąd w domu Claire tyle jego odcisków, skoro jest doświadczonym gliną i (co zresztą widać na filmie) kiedy był tam w trakcie śledztwa niczego nie dotknął? On musiał być tam wcześniej - wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują jednoznacznie. Zgadzamy się natomiast co do punktu zwrotnego - pisałem o tym wcześniej, że wydarzenia w domu dziewczyn i decyzja o zabraniu jej do portu są kluczowe.
MZ z tą komórką to taki chwyt budujący napięcie - coś jak pękające lustra czy szyby w horrorach;-))) Dzwonek standartowy jest moim zdaniem właśnie po to aby ta scena pozostała niedomówiona. Gdyby była to jakaś unikalna melodyjka, to zbyt łopatologicznie sugerowałoby to, że w worku jest ciało Doug'a, a przecież to nie możliwe, bo nie miał przy sobie komórki. Chodziło MZ o to, o czym pisałem wyżej ? zasugerowanie widzowi, że mógłby on tam być. Po przecież Carlin z pierwszego przeniesienia musiał zginąć ? co do tego chyba nie ma wątpliwości. Oczywiście jest to swego rodzaju uproszczenie ale zrozumiałe i wręcz konieczne.
Jeszcze raz zachęcam do ponownego przeczytania mojego wyjaśnienia fabuły ? jest to jedyne, logiczne i chronologiczne wytłumaczenie ciągu wydarzeń. Jeśli przyjmiemy, ze podróże w czasie są możliwe to reszta się zgadza;-)))
Pozdrawiam:-)
ty chyba nic nie rozumiesz.... proponujesz mi czytanie twoich postow jeszcze raz skoro sam moich (z innego topicu) nie czytales dokladnie?? hipokryzja zalatuje....
a dlaczego? ano dlatego, ze na wszystkie twoje pytania (ktore niby sa bez odpowiedzi) ja odpowiedzialem juz gdzie indziej i niby powinienes znac moje zdanie na tem temat skoro twierdzisz, ze sie z tym zaznajomiles :]
po krotce to wyglada tak: Doug wszystko co widzi we wczesniejszej fazie filmu (slady, napis, karetke etc) zostawia w fazie pozniejszej, juz po przeniesieniu... a ze mamy tu do czynienia z paradoksem dosyc niewytlumaczalnym logicznie to zrzucilem to na konwecje filmu, celowe splaszczenie fabuly i ogolna probllematyke zabawy w podrozowanie w czasie :] podobna nielogicznosc jak w Terminatorze, gdzie koles wysyla mlodszego od siebie zolnierza w przeszlosc, a ten go w tej przeszlosci plodzi...przeciez nie mogl go wyslac, bo go nie bylo, jego ojciec jeszcze nie spotkal jego matki etc... tez sie bedzesz czepial, ze to nielogiczne?? trzeba przejsc nad tym do porzadku dziennego i skupic uwage na czyms innym, tak to juz jest :]
kwestia komorki powtarzam jest zenujaca...jak na takich kozakow (tworcow) wrecz uwlaczajaca ich godnosci, bo niby po co dawac widzowi (nie)jasno do zozumienia, ze tam moze byc nasz bohater posilkujac sie czyms tak absurdalnym jak cos co nie ma prawa istniec?! sami to przeciez w tym filmie potem nam mowia....jest duzo innych sposob na powiedzenie nam "uwaga! tam moze lezec cialo Douga" nie robiaz z widzow kretynow, no, ale jak tam chcesz....dla ciebie to jasny znak, dla mnie zaden znak...
mojej wersji nie mozesz zarzucic nic (przyjmujac pewne schematy, uproszczenia i bledy montazowo-realizatorskie oczywiscie, ale one potrzebne sa i przy twojej interpretacji :] ), wiec odbij juz z tym namawianiem do wlasnej, mnie akurat wcale nie zaley zebys sie 'nawracal', sram na to za przeproszeniem :) a jak masz jakies luki u mnie (poza tymi 'sladami' na ktore juz odpowiedzialem) to prosze bardzo....moze odpowiem :]
Będę szczery - nie lubię walić głową w mur. To, że nie jesteś w stanie czegoś pojąć to nie moja wina. Zamiast zakładać luki w scenariuszu, "bledy montazowo-realizatorskie", nielogiczne paradoksy, "żenujące" i "uwłaczające" wpadki ciesz się swoim sposobem rozumienia. Po co w ogóle dyskutujesz skoro i tak "srasz" na to?
Nie podoba mi się też ton Twojej wypowiedzi. Bardzo proszę abyś powstrzymał się od obrażania mnie - nie przystoi to kulturalnemu człowiekowi.
Wczoraj myślałem, ze skończymy bez złości ale widzę, ze Ty tego nie chcesz. Kończ więc jak chcesz ale już skończ.
EOT
nie obrazilem cie nigdzie, jak cos tak odebrales to trudno, nie to mialem na mysli na pewno... jestem spokojnym typem czlowieka :]
te wszystkie rzeczy, ktore zakladam wynikaja z doswiadczenia (nie zebym sie chwalil, bo znawca nie jestem, ale kazdy przeciez jakies tam ma) w ogladaniu filmow, pewne rzeczy zakladac trzeba, bo tak juz jest, szczegolnie w tej szufladce kinematografii jaka jest s-f...moze nie?
powtarzam: w twojej wersji tez trzeba brac pod uwage wiele nielogicznosci, niescislosci i niedopowiedzen, wiec czemu to ma byc zarzut w moja strone? w twoja juz nie? skad wiadomo, ze Doug niby za pierwzym razem uratowal dziewczyna juz bez palcow a slady krwi w domu to niby jej? dlaczego nie mogl jej uratowac calej? palce przeciez mozna bylo odciac juz po ponownym porwaniu? czy nie? opierasz sie na domyslach nie mniej niz ja, z tym, ze ja opisuje co widze... slady w domu zostawia Doug: szmaty wrzuca do zlewu, rzuca poplamiona krwia koszule na podloge przed zlewem (byly slady krwi na poczatku), wrzucaja do kosza poplamione waty czy tam inne skrawki, uklada idealnie napis, pije wode ze szklanki itd... jesli jest tu gdzies niescislosc to "wskaz mi ja oto palcem " ;)
a sram na to czy zmienisz swoje zdanie czy nie, bo mi na tym nie zalezy, przedstawiam tylko swoja wersje i staram sie jej bronic, nie namawiam cie do niej, ale wkurza mnie to twoje ciagle twierdzenie i obwieszczanie, ze znasz jedna prawidlowa wersje wydarzen, a wszyscy inni zyja w nieswiadomosci i nie potrafia logicznie myslec...przeanalizuj ile temupodobnych sformulowan uzyles w tym temacie :] nie sram na dyskusje jakotaka, bo ja akurat lubie...do ciebie tez nic nie mam.
albo napiszesz cos konkretnego czepiajac sie mojej wersji albo bedziesz dalej czepial sie slowek i wypominal mi, ze opieram sie na tym i owym a tak naprawde sam opierasz sie na tym samym....
powtorze raz jeszcze: przyjmujac ten sam schemat nielogicznosci jak np w Terminatorze to Deja Vu staje sie filmem stosukowo prostym i latwo wytlumaczalnym, bez zbednych naciagan fabuly, ze niby byly jakies przenosiny o ktorych nic nie wiemy i ogolnie 3/4 filmu nam nie pokazano ;] tak myslac, to mozna do twoich trzech czasow dorzuci druga trylogie ;)
nie namawiam cie do tej mojej wersji, ale albo miej cos do niej merytorcznie, albo uznaj, ze moze sobie istniec rowno z twoja i tyle :] samo stwierdzenie "ja juz nic wiecej nie moge napisac, a ty zyj sobie w niewiedzy, bo nie chcesz zrozumiec" jest nie na miejscu, bo nigdzie jeszcze nie wykazales, ze moja wersja nie trzyma sie kupy :]
Nie mogła to być krew Doug?a bo raz, że w wyniku śledztwa zapewne by to ustalono, a dwa podstawą do takiego twierdzenia jest fakt, iż Doug sam mówi, "nie przewidziałem tego" po tym jak zostaje ranny w strzelaninie.
Nawet jeśli odrzucić ten wątek (jak być może zbytnią spekulację), to i tak nic to nie zmieni w logice mojego wywodu.
"W twojej wersji tez trzeba brac pod uwage wiele nielogicznosci, niescislosci i niedopowiedzen" - jakich? Wszystko o czym pisałem znajduje swoje potwierdzenie w obrazie lub słowie o czym wielokrotnie juz wspominałem.
Twój tok rozumowania jest całkowicie nielogiczny i oparty bardziej na Terminatorze niż na Deja Vu. Co tu do "wskazywania palcem"? Tak ponad wszystko wybija się całkowity brak związku zakończenia z Twoją teorią. Wystarczy.
"...a wszyscy inni zyja w nieswiadomosci i nie potrafia logicznie myslec" - przed chwilą, jeszcze raz szukając na forum Twoich wcześniejszych wypowiedzi (bo Tobie nie chce się jeszcze raz pisać) znalazłem kilka bardzo podobnych do mojego rozwiązań tego scenariusza - tak więc wcale nie "wszyscy inni".
Uważam, że zanadto starasz się skomplikować ten film ? fabuła jest logiczna, bez luk, nieścisłości ale z kilkoma uproszczeniami (wskaźnik laserowy, komórka w worku, kilka wypowiedzi bohaterów jasno sugerujących rozwiązanie, długie ujęcia w kluczowych momentach, etc) aby przeciętnie inteligentny widz był w stanie wyłapać sens. Tym czasem rozwiązanie jest proste i podałem je wyżej, a przede mną kilku innych.
Obraźliwe jest "sranie na to" (lekceważenie adwersarza) i zarzut hipokryzji (bezpodstawny, a bardzo mocny).
Nie wiem jakie masz doświadczenie, tak jak Ty nie wiesz jakie mam ja ? kto wie, który z nas ma większe?
Nie będę już dalej dyskutować na ten temat. Możesz to przyjąć jako poddanie się bo już mnie boli głowa od tego walenia w mur. Ale jak pisałem wyżej...
Myśl...
akurat to moja wersja filmu jest prosta i....kompletnie nieskomplikowana, heh :]
moje 'sranie na to czy sie przekonasz do mojej wersji czy nie' jest chyba niczym w porownaniu z uwazaniem sie caly czas za alfe i omege i patrzeniem na reszte 'niemyslacych' z gory :/
moze nastepnym razem rozejrzyj sie dookola gdzie jest jakies wyjscie/przejscie czy cos, pojdz w bok, dokonaj przewartosciowania, a moze unikniesz walenie prosto w mur.... chciaz z drugiej strony prosto w mur pedza i wciaz sie obijaja mechaniczne zabawki z jednym jedynym slusznym i prawidlowym algorytmem poruszania sie, ty chyba masz podobnie...
btw: Terminatora podaje ci lopatologicznie, bo chyba nie bardzo rozumesz na jakim schemacie opiera sie moja teoria....tak czy siak nie podwazyles jej wiec to by chyba faktycznie bylo na tyle....
Bezsensowność Twojej teorii udowodniłem, a w zasadzie udowadnia film swoim zakończeniem ? gdyby było jak twierdzisz, że Doug przenosi się raz, a to co widzi wcześniej jest efektem tego co zrobił później (co już samo w sobie zaprzecza terorii pojedynczego przeniesienia się w czasie) to oznaczałoby, że wpadł w pętlę czasową i będzie w niej kręcił się za własnym ogonem, bez szansy na zakończenie. Bo przecież nie może zobaczyć później tego czego nie zrobił wcześniej. Gdybyś jednak zgodził się z tym, że Doug obaczył na początku filmu to co zrobił wcześniej to całą Twoją teorię trafiłby szlag. Swoje twierdzenia opierasz na przekonaniu, ze scenariusz zakłada uproszczenia i jest nielogiczny, a to podstawowy błąd. Jeśli nie zmienisz tego założenia to nigdy nie wyjdziesz poza tę pętlę, którą sam sobie narzuciłeś. Tym się różnimy właśnie, ze ja przyjąłem tezę o inteligencji twórców filmu i zakładając ich niechęć do wywalania pieniędzy na bezsensowną, nielogiczną historię starałem się zrozumieć, a nie negować oglądaną opowieść.
Twoje wpowiedzi z moimi dopiskami na poparcie tego, co wyżej:
?Co za bzdury tu czytam :] przeniósł się tylko raz, ten film nie ma żadnej głębszej refleksji w sobie, czysta sensacja!! :)?
Nieprawda ? film niesie sobą wielki ładunek emocjonalny, refleksję nad bezsensowną śmiercią, tęsknotę za tymi, którzy odeszli oraz przesłanie, ze warto walczyć o to co się kocha ? czy jest to człowiek, czy miasto ? na koniec filmu jest przecież wymowna dedykacja mieszkańcom Nowego Orleanu.
?Przeciez ten napis ulozyl on sam w drugiej czesci filmu bedac w przeszlosci przypominajac sobie chyba, ze zobaczyl go w pierwszej po tym jak zapewne ulozyl go w drugiej :] rozumiesz ten paradoks? ;) ?
Kompletna bzdura pozbawiona jakiejkolwiek logiki, sensu i odniesienia do filmu ? idąc tym tokiem rozumowania: jak mógł zobaczyć coś co ułożył wcześniej, kiedy wcale tego nie ułożył bo go tam nie było, bo jeśli był to znaczy, że przenosił się w czasie kilkakrotnie, bo tym razem, który oglądamy zmienił bieg zdarzeń i powstało zakończenie. Gdyby był i nic nie zmienił to znów znaczyłoby, ze przenosił się wiele razy w pętli (jak np. w Dniu Świstaka).
?Uklad literek jest identyczny, chyba mi nie powiecie, ze przenosil sie x razy i x razy ulozyl ten napis IDENTYCZNIE, tak samo przechylajac literki etc....?
Ten argument jest całkowicie chybiony. Bo niby czemu nie? Skąd założenie, że nie mógł ich ułożyć dokładnie tak samo? Zresztą chyba nikt zdrowy nie porównuje przechyłu literek ? zapewne z takiego punktu widzenia wyszli montażyści filmu wklejając to samo ujęcie w kilku różnych momentach filmu... Normalny zabieg stosowany nawet w pornolach:-) Ciężko oczekiwać od techników filmowych dbałości o takie szczegóły kiedy w innej scenie widzimy Doug?a zdejmującego dwukrotnie tę samą koszulę albo np. w Star Wars szturmowca walącego głową o futrynę;-)))
To te cytaty, które chyba w pełni oddają bezsens Twojej teorii.
Niestety jeszcze raz nie oparłem się pokusie odpowiedzi. Jeśli nadal uważasz, ze czegoś nie wyjaśniłem i nie udowodniłem to niestety znów muszę Cię odesłać do mojego (i kilku jeszcze kumatych osób) wyjaśnienia tej fabuły. Choć skoro twierdzisz, ze:
?jedynie co mnie moze przekonac to wywiad z tworcami filmu, ktorzy zapewne wiedza najlepiej o co im chodzilo?, to utwierdza mnie to w przekonaniu, ze dalsza dyskusja jest pozbawiona sensu. Tym bardziej, ze na wszystkie argumenty i tak odpowiesz ? sram na to.
widze, ze cie to wciaz boli i konsekwencja nie jest twoja mocna strona....ale niech i tak bedzie :]
"gdyby było jak twierdzisz, że Doug przenosi się raz, a to co widzi wcześniej jest efektem tego co zrobił później (co już samo w sobie zaprzecza terorii pojedynczego przeniesienia się w czasie) to oznaczałoby, że wpadł w pętlę czasową i będzie w niej kręcił się za własnym ogonem, bez szansy na zakończenie. "
no wiec moze wlasnie tak bylo? moze wpadl (wpadlby, bo tego nie wiemy...) w petle i gral to w kolko? ale tego sie nie dowiemy, bo chciazby brak nam dostatecznej wiedzy na tematy zapetlania sie czasu... ale fakt tez jest taki, ze wlasnie ta petla nie powstala (na naszych oczach nie powstala, zostala przerwana zawczasu) w momencie, gdy go olsnilo i zabral ja z domu...
dla mnie do przyjecia jest wersja, ze ta petla trwala milion razy, ale z zastrzezeniem, ze wciaz byla taka sama, a wiec na dobra sprawe czy przeniosl sie raz czy milion nie zmienia faktu, bo nie posuwal sie naprzod w tym sledztwie...
"Gdybyś jednak zgodził się z tym, że Doug obaczył na początku filmu to co zrobił wcześniej to całą Twoją teorię trafiłby szlag"
haha, gdybym to przyjal to bym sie nie upieral przy bezsensownej teorii...chyba proste. ale wybralem inna droge i narazie kiepsko ci idzie odwodzenie mnie od niej (czyt: udowadniania, ze moje rozumowanie jest bledne)
"Swoje twierdzenia opierasz na przekonaniu, ze scenariusz zakłada uproszczenia i jest nielogiczny, a to podstawowy błąd. Jeśli nie zmienisz tego założenia to nigdy nie wyjdziesz poza tę pętlę, którą sam sobie narzuciłeś. Tym się różnimy właśnie, ze ja przyjąłem tezę o inteligencji twórców filmu i zakładając ich niechęć do wywalania pieniędzy na bezsensowną, nielogiczną historię starałem się zrozumieć, a nie negować oglądaną opowieść."
skoro wszystko mi pasuje do teorii, ktora nie jest skomplikowana to jest ona mozliwa.... ty uwazasz, ze tworcy (gratuluje az takiej wiary w ich chec prawidlowego wydawania pieniedzy) pokombinowali duzo bardziej i tez dobrze, z tym, ze niektore niektore niuanse (komorka) majace nas naprowadzac sa bezsensowne i zenujace, co kloci sie z twoja wiara w inteligencje tworcow....
"film niesie sobą wielki ładunek emocjonalny, refleksję nad bezsensowną śmiercią, tęsknotę za tymi, którzy odeszli oraz przesłanie, ze warto walczyć o to co się kocha ? czy jest to człowiek, czy miasto ? na koniec filmu jest przecież wymowna dedykacja mieszkańcom Nowego Orleanu."
widac jak rozumiesz slowo pisane... mi chodzilo, o glebszy sens (a w zasadzie jego brak) podrozowania w czasie (ze niby problem ow jest tu bardzo dobrze przedstawiony), a nie o ludzkie tragedie etc...
"Kompletna bzdura pozbawiona jakiejkolwiek logiki, sensu i odniesienia do filmu ? idąc tym tokiem rozumowania: jak mógł zobaczyć coś co ułożył wcześniej, kiedy wcale tego nie ułożył bo go tam nie było, bo jeśli był to znaczy, że przenosił się w czasie kilkakrotnie..."
no widze, ze dalej obcy jest ci ten paradoks z Terminatora (ta sama zasada) i nie mozesz przejsc nad nim do porzadku dziennego....trudno, przezyje :]
"Ten argument jest całkowicie chybiony. Bo niby czemu nie? Skąd założenie, że nie mógł ich ułożyć dokładnie tak samo? Zresztą chyba nikt zdrowy nie porównuje przechyłu literek ? zapewne z takiego punktu widzenia wyszli montażyści filmu wklejając to samo ujęcie w kilku różnych momentach filmu... "
fakt, niektore rzeczy sa identyczne, a niektore sie niewiele roznia (a moze w nich akurat byl blad montazu??), ale nie zmienia to faktu, ze nie burzy to w zaden sposob mojej teorii...a moze nawet i udowadnia, ze petla byla milion razy ;) ale nie taka jak w Dniu Swistaka, bo tam kazdy dzien byl inny i bohater przezywal go inaczej...
"na wszystkie argumenty i tak odpowiesz ? sram na to."
znow wylazi brak umiejetnosci czytania ze zrozumieniem....wiec powtorze ci: sram nie na argumenty twoje i nie na twoja teorie i nie na ciebie, tylko na to czy zmienisz zdanie czy nie, po prostu o to nie dbam....to nie jest w zaden sposob obrazliwe, chyba, ze masz ponadprzecietna wrazliwosc i wszystko cie boli.... prowadze dyskusje, by przedstawiac swoje argumenty i ewentualnie zbijac przeciwnika, ale nie interesuje mnie ostateczny wynik tego (kto kogo przekona itd) a sztuka to nie zawody.... ale chyba dla ciebie to cos wiecej i nie mozesz przebolec, ze ktos ma inna teorie, ktora trzyma sie kupy nie mniej niz twoja....
a co tam,jak szalec to szalec, poddam sobie w watpliwosc jeszcze jedna kwestie:
"Nie mogła to być krew Doug?a bo raz, że w wyniku śledztwa zapewne by to ustalono, a dwa podstawą do takiego twierdzenia jest fakt, iż Doug sam mówi, "nie przewidziałem tego" po tym jak zostaje ranny w strzelaninie."
1. mowi to w luznej rozmowie z laska jak jest opatrywany, ona pyta dlaczego nie przewidzial postrzalu, on automatycznie odpowiada, ze przewidzial, po czym poprawia sie, ze jednak nie przewidzial i oboje sie smieja.... tez mi argument
2. wykarz zwiazek jaki ma to stwierdzenie na moja teorie, ze ja obala... jaki to ma zwiazek np z krwia na drewnianej podlodze przed zlewem, ktora pochodzi z jego koszuli/kurtki (pokazane ewidentnie jak zrzuca zakrwawione ubranie na podloge, a na poczatku filmu patrzyl na krew dokladnie w tym samym miejscu)
a teraz najlepsze:
3. skoro niby mial byc niepostrzelony a krew byla jej to niby po co tak sugestywne obrazy pokazujace nam, ze krew na podlodze byla z jego ubrania?? ta podpowiedz tworcow akurat nie jest tak glupia jak niemogaca istniec wodoodporna komorka, wiec chyba mozna ja przyjac jako znak, co? heh...
wlasnie na takich lichych argumentach opierasz cala krytyke mojego pomyslu...
Przestań się już ośmieszać. Jeśli Ci to poprawi humor to mogę napisać, ze Twoja całkowicie nielogiczna teoryjka, jest słuszna i logiczna - szczęśliwy? Mogę też dodać, ze sam się myliłem we wszystkim, a nawet w tym, ze są telefony wodoodporne. Lepiej? Daj już na luz - nie chcę z Tobą dyskutować. Ok?
A tak na marginesie poczytaj sobie tu: http://gsmworld.pl/index.php?s=news&start=555
pewnie...lepiej napisac cos o nic nieznaczacych pierdolach niz odpowiedziec na zadane pytania i poruszne konkretne kwestie....po ci co to w sumie, rozumiem :]
A ja myślę, że Panowie po prostu mówicie o czym innym i stąd te nieporozumienia :) Teoria pierwsza zakłada istnienie kilku równoległych linii czasowych (czyli wielokrotność podróży w czasie Douga i różnych skutków jego działań), teoria druga bierze za podstawę ideę jednolitej i jednej linii czasu, na której to Doug przemieszcza się wstecz aby dokonać zmian wpływających na przyszłość. Wygrywa teoria pierwsza, gdyż próbując do tego filmu zaadaptować teorię jednej linii czasu natknęlibyśmy się na wiele błędów i przekłamań (o czym już tu pisano, więc nie chcę się powtarzać). Ten film tylko pozornie prezentuje paradoks podróży w jednej linii czasu i zmian dokonywanych w przeszłości, które mają wpływ na przyszłość - znany chociażby z "Terminatora", "Efektu Motyla" czy "12 Małp". W "Deja Vu" sami scenarzyści prezentują nam (słowami czarnoskórej członkini zespołu naukowców) swoją teorię wielotorowości linii czasu (czy też światów równoległych jak kto woli).
I nie zgadzam się, że tytuł jest źle dobrany. Ja właśnie tak odbierałbym deja vu - uczucie czegoś znajomego, czegoś co się już wydarzyło, czyli czegoś czego ta sama osoba doświadczyła/widziała w innej linii czasowej. A Doug doświadcza tego kilkakrotnie - ot choćby patrząc po raz pierwszy w filmie na spaloną furgonetkę czy na końcu filmu słysząc charakterystyczną piosenkę.
Dziecko mogłoby mieć Deja Vu? W jakiż to sposób skoro to co się dzieje przeżywa po raz pierwszy? Widzimy scenę, która w filmie dzieje się po raz kolejny oraz w linii czasowej Douga. Ale dla dziecka to nowośc i żadnych podstaw do Deja Vu nie ma i być nie może.
Napisałeś:
"Przyjeżdża jednak zbyt późno i dziewczyna już ma obcięte palce. Zabiera ją do jej mieszkania opatruje ranę, ona się przebiera, a on w tym czasie układa napis na lodówce. Potem ona do niego celuje i dzwoni do biura potwierdzić jego tożsamość. Następnie Doug zostawia ją w domu i jedzie na przystań. Jednak terrorysta, który najprawdopodobniej ich śledził porywa ją ponownie, morduje i topi w rzece, a następnie jedzie na prom, zostawia swój samochód z bombą i jedzie motorem na most aby zobaczyć wybuch."
Twoja wersja jest błędna (chodzi o to że twierdzisz że ją zostawia w domu). Dowodem jest prosty otóż gdy na początku filmu odsłuchuje automatyczna sekretarkę w jej pokoju słyszy nagrany głos "czy to jakiś żart? nie mam teraz czasu zadzwonię później" świadczy to o tym że w tamtym powrocie również ją przekonywał do wyjścia.Powrotów mogło być kilka ( co najmniej 3 ),a my oglądamy ostatni "powrót do przeszłości" który się udał.
przeklejone skąd inąd:)
a ja się przyczepie sie jeszcze raz tak dla sportu do filmowych podróży w czasie.
jest cos takiego jak paradoks czasowy, którego nikt do tej pory nie wytłumaczył sensownie i chyba sie nie da, podobnie jak nie da sie przenieść w czasie. wszystko jest teorią.
paradoks pojawia sie we wszystkich filmach mieszających czasem, czyli bohater cos zwalił, albo żyje mu sie niefajnie, cofa sie w czasie naprawia to co zepsuł, albo zmienia to co było nie tak, i wraca do ładnej pieknej teraźniejszości z początku filmu (tylko już innej:).
Jesli popatrzymy na to z punktu widzenia fizyki -meta fizyki- jak mawia mój kolega Fizyk, to bohater po zmianie przeszłości otwiera niejako drugą linie czasową, nazwijmy ją dla zasady równoległą.
jesli powróci się z podróży w czasie i wszystko jest juz "pięknie naprawione" to znaczy że bohater jest w równoległej rzeczywistości,
więc np taki Martin z "powrotu do przyszłości", wracając do domu bogatych juz rodziców, powinien spotkać Martina 2, który wychowywał sie juz w tym luksusie i nic nie wie o problemach Martina 1. :):)
Tylko co sie dzieje w tej pierwszej "równoległej rzeczywistości" znika???
a moze znika z niej Martin nr 1 i wszyscy go szukają?:)!!! hehe
jesli zaś odrzucimy teorię swiatów równoległych i przyjmiemy linearność świata i czasu, to jak na boga zmieniac można coś co już sie wydarzyło, i ma swoje odbicie w przyszłości.
tu tez sie posłuze przykładem z powrótu do przyszłości, naukowiec z filmu ratuje od smierci nauczycielkę, która miała zginąć w wąwozie, od jej nazwiska nazwano ten wąwóz, ba Martin zna jego nazwę,. ale jak skoro koniec końców, nauczycielka w nim nie zginęła i nie mogli go nazwać jej nazwiskiem.???
poplątane?
oczywiście - ale to wynika z teorii podróży w czasie i jej praktycznego zastosowania w filmie.
przykłady mógłbym mnożyć.
oczywiście widz tego czy innego filmu bedzie tłumaczył - tu bohater miał taką koszulę, a póżniej inną, ale albo to jest zwykłe przeoczenie reżysera, albo zasłona dymna aby mniej obeznany Widz mógł sobie cos tam sobie, poza kadrem dopowiedzieć. a co juz sobie dopowie to twórców nie interesuje. podobnie jak nie interesuje ich logika, tylko pieniążki i rozrywka na której zarobią.
więc uważam za mocno infantylne (czyli dziecinne) przeprowadzanie analiz filmów, które juz z samego założenia i przyjętej teorii podróży w czasie nie mogą byc logiczne. W stosunku do takich "dziełek" można podejść w dwojaki sposób: albo oglądać i sie bawić, no i za żadne skarby nie tłumaczyć innym, że to wszystko co pokazane na ekranie „się zgadza”, bo „zgadzać się” nie może:).
albo nie oglądać, ewentualnie oglądać ale nie dyskutować z tymi co twierdzą że „się zgadza”
(się zrobiło trzecie podejście :D:D
Problem wertowałem wielokrotnie z wieloma ludźmi, powyższe wywody są wynikiem spotkania fizyka i 2ch polonistów, oraz jednego filozofa i filmoznawcy. Więc nie mówcie ze na problem popatrzyliśmy jednostronnie:D
A jakby tak zupełnie teoretycznie denzel nr 1. nie zginął na końcu filmu, (w końcu nie musiał) tylko wyszedł na brzeg i co wtedy??? przywitałby sie grzecznie z denzelem nr 2. który nie wie nic ani o terroryście ani o bombie i nie bedzie musiał rozpracowywac zagadki śmierci laseczki.:)
ani w tym sensu ani logiki, a wy sie sprzeczacie o szczególy.
niech mi ktoś poda 1 film, w którym nie ma takiego błędu logicznego a mu piwo postawie.
no może poza jednym - Harry Potter 3, bohaterowie cofaja sie w czasie, ale wszystko czego dokolali podczas tego cofnięcia, widoczne jest w "czasie teraźniejszym" - tylko nie wiadomo skąd się wzięło. pordróz w czasie tłumaczy tylko przyczynowość wczesniej zaistniałych wypadków.
pozdr
dyskusja dotyczy tego ILE RAZY W ZAMYSLE TWORCOW cofal sie bohater (czy zrobili film o jednokrotnym cofnieciu sie czy wielokrotnym) a nie o stricte sensie zabawy z czasem.... w swietle tego twoj post ma sie nijak do calej dyskusji, bo my wiemy, ze ta idea to tylko teoria ;) nie musisz nam tu nic uswiadamiac...
ale czy wazne jest ile razy sie cofał. przeciez i tak nie da sie tego ustalić na 100%, jeden powie ze 3, drugi ze 4, ktoś inny że 6. Ja powiem że 1 raz. mozna oczywiscie powoływac sie na kota, na napis na klatce piersiowej, na koszule czy sukienke bohaterki. ale to jest mnozenie bytów nieistniejacych. pokazane jest że przenósi się 1 raz. gdyby scenarzysta i reżyser chcieli by przeniósł sie 2 razy, to by ten 2gi raz tez pokazali,chocby po to zeby dodatkowo zagmatwać i zamieszać gimnazjalistom w głowach.
a skoro sam uwazasz ze idea podróży w czasie to teoria -do tego powiem- nienajrosądniejsza, a ty nazywasz film Deja vu filmem wymagającym i trudnym to coś tu nie po kolei.
bo jak film wymagający i trudny moze być oparty na nielogicznej teorii :)
ergo - deja vu jest słabiutką produkcją bruckenheimera, (nie pierwszą i nie ostatnią) przeznaczoną dla popcornowej mlodziezy aby miała tło do umizgów w kinie:)
wiem ze próbujesz udowodnic tu coś innego, ale jak poczytałem niektóre posty to mi sie chciało śmiać.
chcesz porozmawiać na temat trudnego i wymagajacego kina??
obejrzyj sobie ze 3 filmy bergmana, greenawaya, ericha romera, andersona i odezwij sie do mnie:)
i powiem Ci jeszcze raz, TWÓRCY TEGO FILMU nie umieścili w tym "dziele" drugiego dna, nie ma głebszego sensu. to jest kino jarmarczne, szablonowe, wtórne przeznaczone dla masowego średnio rozgarnietego odbiorcy(napisalo ci o tym kila osób więc wiem ze sie powtarzam). kazdy z twórców wziął pieniązki za robote, podobnie jak stolarz, od którego masz meble, i na tym skonczyło sie ich zainteresowanie własnym tworem.
a dlaczego jestem tego taki pewny - bo jakby było inaczej to przynajmniej 1 dziennikarz filmowy napisałby o filmie pochlebny artykuł, i znalazłby sugerowaną przez ciebie trudnośc i wielkość:)
pozdr
skoro chcesz dyskutowac to moze zacznij od tego zeby wypisac sobie na kartce kto co w dyskusji twierdzi, bo chyba mnie z kims pomyliles....najpewniej z autorem tematu...
ps: to ile bylo 'skokow' w zamysle tworcow to chyba jedyne o czym w tym filmie mozna dyskutowac...
no faktycznie mi sie pomyliło z autorem tematu,
sorki. czeski błąd a ty sie unosisz.
ps. twórcy filmu nie myśleli o "skokach" tylko o dochodach, więc dyskutowanie na temat "skoków" jest równie fascunujace i stymulujace jak patrzenie na rosnącą trawę. pozdr
nie mozna "oceniac" o czym ludzie chcą dyskutować - bak logiki w zdaniu, oceniać można poziom duskusji, albo jej sens, bądz jego brak. co tez robię
Sorry stary ale okropnie się wygłupiłeś wymieniając w kontekście tej dyskusji nazwiska Bergmana i innych. Podobnie jak ośmieszasz się twierdząc, że nie ma w tym filmie głębszego przesłania oraz, że było tylko jedno przeniesienie się w czasie głównego bohatera.
Ja rozumiem, że można być miłośnikiem kina europejskiego nastroszonym do hollywoodzkich produkcji. Jednak takiej ślepej krytyki nie rozumiem. Nie podoba Ci się film – nie oglądaj, nie polecaj, odradzaj… Zamknij się w kręgu przeintelektualizowanych produkcjach Lynch’a i innych zielarzy. I na tym koniec – tu nie chodzi o zbawienie świata.
Chyba nie muszę dodawać, że tak jak podobają mi się niektóre filmy włoskie, czy francuskie, tak też podobają mi się niektóre produkty made in USA i Deja Vu zaliczam do takich właśnie – bo moim zdaniem ten film jest bardzo dobry – dobrze pomyślany, dobrze zagrany, posiada klimat i przesłanie… Ale o tym już pisałem.
I jeszcze co do teorii względności, czasu, przestrzeni... Ciężko się dyskutuje z człowiekiem, który deprecjonuje teorie największych fizyków tego świata... Szkoda tylko, że z tego co piszesz wynika jasno, iż całą swoją wiedzę na ten temat czerpiesz z młodzieżowych produkcji w stylu "Powrotu do przyszłości"...
Pozdrawiam.
pominęliście kilka ważnych szczegółów, podczas gdy Doug wchodzi po raz pierwszy do mieszkania Claire kot podbiega do niego, a po przeniesieniu się w czasie od razu ucieka, na co Claire mówi, że zawsze tak reaguje na obcych, czyżby kot go poznał? A to znaczy, że nie mógł się przenosić kilkakrotnie. Drugim ciekawym szczegółem było to, że Doug po przeniesieniu się w czasie znalazł się od razu w szpitalu, a oprócz tego miał na klatce napis "reanimujcie mnie", czyli to z kolei dowodzi na to, że przenosił się po raz kolejny i już wiedział w jakim będzie stanie po przeniesieniu. Jednak podczas podróży w czasie, którą widzimy w filmie żadnego napisu nie miał, więc może to przeniesienie było jego pierwszym, a to co się dzieje w następnych scenach jest już którymś z kolei :)
Co do kota to raczej jest to potwierdzeniem, a nie zaprzeczeniem tego o czym pisałem. Ilekroć by się nie przenosił, to i tak z perspektywy kota byłoby to ich pierwsze spotkanie (moment kiedy z Claire przyjeżdżają do domu). Kot, niezależnie od tego co się wydarzyło i tak żył nadal po zamachu (udanym lub nie), więc kiedy Doug prowadząc śledztwo przychodzi do domu ofiary jest to ich drugie spotkanie (dla kota oczywiście). No tak czy nie?;-)
Inna sprawa, ze na to nie zwróciłem uwagi:-)
Co do napisu na klatce to myślę, że nie masz racji bo z perspektywy naukowca i Doug?a, jego przeniesienie się w czasie zawsze jest ?po raz pierwszy?. Istnieje tylko przypuszczenie, ze to już robił ? takie niewytłumaczalne wrażenie, ze to się już wydarzyło (deja vu) ?A co jeśli już to zrobiłem??. Konieczność reanimacji przewidują na podstawie wcześniejszych prób ? nie pamiętam co to było: mysz, mucha... ?wszystko wracało martwe?. Tuż przed przeniesieniem rozmawiają zresztą o ?linii prostej? ? mowa o pulsoksymetrze. Czyli wiedzieli o tym, że przeniesienie w czasie skutkuje śmiercią pacjenta. Stąd napis.
Pozdrawiam
1. kot:
- sytuacja moze nie byc zamierzona, lub np mozna przyjac, ze kot byl glodny i podbiegl do osoby, ktora mogla dac mu jesc, co tez Doug uczynil o ile pamietam :] katy juz takie sa ;)
- sytuacja, jesli ja uznamy za zamierzona, rowniez nijak nie neguje mojej teorii rowniez...
2. napis:
- jak juz wspominal moj oponent (szkoda, ze nie odniosl sie do moich ostatnich punktow....) wszystko bylo wyjasnione w fazie obgadywania ewentualnej podrozy. wszystko co oni wysylali ginelo, a i ten koles mu powiedzial, ze jak tam przejdzie to najprawdopodobniej ustana wszystkie akcje zyciowe....
- a, ze nie pokazali momentu samego pisania to moze byc blad montazowy, lub niedorobka rezyserska, bo przeciez jesli uznamy, ze to bylo pierwsze podejscie to nijak nie wynika z filmu (a wrecz jest przeciwnie), ze inne czynnosci wykonywane przez Douga sa juz po kolejnych przejsciach...gdyby scenariusz zakladal kilkukrotne przeskoki i za kzdym razem Doug wiedzialby, ze moze to zrobic w przyszlosci kolejny raz to zostawiaby sobie jakies konkretne znaki zeby caly czas byc coraz blizej (np zamiast ustawiac glupi napis, po ktorym malo co wiedzial, mogl sobie zostawic koperte z napisem 'Doug' a w niej cala historie co i jak bylo i co i jak trzeba zrobic w kolejnym ewentualnym przeskoku, czasu na pewno na to by mu starczylo, a najlepiej jakby jeszcze kupil sobie dyktafon :] w koncu to superinteligentny facet byl...), a tu nic sobie nie zostawia....
Hmm... A co powiecie na tekst Douga do Claire podczas gdy ona mierzy do niego z pistoletu - o tym jak to powinna zwrócić uwagę, że nie ma na twarzy zadrapań, więc nie jest tym, który ją porwał. A skąd niby Doug mógł wiedzieć/widzieć, że Claire podrapała zamachowca jeśli przyjechał na miejsce zdarzenia już po fakcie?...
nie mam filmu pod reka, ale nie bylo tak, ze mogl zobaczyc podczas strzelaniny podrapanego zamachowca? byl dosyc zmyslnym detektywem to sobie dodal 2+2...po cos jej te paluchy przeciez musial odrabac ;)