Bardzo dobry ale wymagający od widza dosyć sporej dozy wyobraźni. Wieloczasowość głównego wątku, kilka równoległych scenariuszy wydarzeń, wprowadzenie nowych elementów i postaci w różnych wymiarach z zachowaną chronologią jedynie dwóch czasów może okazać się dla kogoś zagadką nie do odgadnięcia o czym zresztą dobitnie świadczą komentarze zarzucające obrazowi brak logiki i spójności. Jeśli zaś bardzo głęboko wniknąć w fabułę można zauważyć jedną drobną wpadkę i jedną niekonsekwencję czasową, które zresztą mogły być nie tyle wynikiem niedbalstwa scenarzysty ile celowym uproszczeniem w celu uniknięcia dalszego komplikowania, i tak już dostatecznie pogmatwanej fabuły.
Na szczególną uwagę zasługuje gra aktorska. Szczególnie dobrze wypadł tu D. Washington ale to nie jest zaskoczeniem chyba dla nikogo. Doskonale też wywiązał się ze swojej roli J. Caviezel, który perfekcyjnie wcielił się w postać nietypową dla siebie, bo zdecydowanie negatywną. Nie da się niezauważyć zjawiskowo pięknej Pauli Patton ? wschodzącej gwiazdy, którą niedługo znów będzie można zobaczyć na wielkim ekranie ? tym razem u boku młodego (sic!) Sutherland?a. Reszta obsady również wywiązała się ze swojego zadania, co wraz z dobrze wyważoną ilością efektów specjalnych pozwala cieszyć się dobrym filmem.
Ekipy z reżyserem na czele nie trzeba reklamować:-)
Polecam.
No ja wiem, że Doug zmyślnym umysłowcem był, ale jak dla mnie to trochę naciągane ;) Ja tam w ferworze walki specjalnie bym się nie przyglądał policzkom zamachowcy ;) A tak w ogóle to: nie widział go na tyle blisko, żeby móc zobaczyć, że jest podrapany a w rozmowie na komisariacie nic odnośnie podrapania nie padło. Ot, taki tam zonk.
miał szczęście że nie zginął w swojej przeszłości bo niemiałby żadnej przyszłości a tak zginęła jedynie jego przyszłość... a ją można zmieniać i nie miało to wpływu na jego przyszłość ;p;p;p
najpiewrw napisze panowie ze wase wywody sa ciekawe i kazda z tych teorii ma pewna raqcje.ale ja sadze ze przeniosl sie tylko jeden raz a to ze zauwazyl zakrwawione gazy,szklanake z woda bylo zwyklym nastepstwem czasowym,poodbnie jka karetka,przeciez to juz sie stalo,przed sledztwem prawda,przed wybuvhem promu on sie przeniosl tyklo ze zmienil jedynie to ze prom nir wybuch,ciezko to wyjasnic ale kazdy ma swoja teorie i nie mozna go za nia ganic bo film ten jest ciezki do zrozumienia i chyba tylko scott z denzelem wiedza o co tak naprawde chodzi,albo....sami nie wiedza:):)
ps:spodobal mi sieten motyw z kotem,nie zwroclem na to uwagi,gratuluje spostrzegawczosci,ja oglladealme twen film juz z 5 razy a nie skumalem.
pozdro
A ja dzisiaj odświeżyłem sobie pamięć o tym filmie na DVD i stwierdzę ( narażąjąc się dużej ilości widzów - ponownie ), że utwierdziłem się bardziej w przekonianiu o tym, iz jest to produkcja głupia ubrana w efektowny płaszczyk, wychodzący już bokiem. Jesli ktoś pisze, że nie rozumie tego filmu to niech nie zabiera się nawet za komedie młodzieżowe. W tym filmie niczego nie trzeba rozumieć bo dla każdego myslącego człowieka okaże się absurdalnym bełkotem na temat S-F. Teoria o zaginaniu czasoprzestrzeni jest najmniej przekonująca ze wszystkich powstałych do tej pory produkcji. Możliwość cofania się w czasie mielismy w TERMINATORZE ( a coś co było główną osią filmu juz jakko nastolatek i wielbiciel S-F ) uznałem za absurd i głupotę. W 12 MAŁPACH pomagało poruszać się po psychodelicznym świecie i nie raziło tak naiwnością, brakiem konsekwencji i absurdem. Scenarzyści DEJA VU przeszli samych siebie, bo jesli można w ogóle dopuścić się myslenia o podrózy w czasie jak wytłumaczyć możliwość obserwacji kamerą zdarzeń, zblizanie, oglądanie z wielu katów z taką jakością i dźwiękiem. Przecież to juz dzieciak w przedszkolu uznałby za niewyobrazalną głupotę. Niezłe są też teksty, w którym film okazuje się być zaskakującym. Na Boga! jest tak przewidywalny i schematyczny, że w połowie mogłem już wyjść z kina. Scott opowiada w materiałach dodatkowych na DVD jak to niesamowicie jest on skomplikowany i jak trzeba uważnie się przyglądać temu co widzimy na ekranie żeby nie wypaść z tej pajęczyny intrygi utkanej przez scenarzystów. Jak to usłyszałem to myslałem, że spadnę z krzesła. Wyobraziłem sobie pryszczatych nastolatków, którzy naczytali się za dużo komiksów jako piszacych scenariusz. Absurd, schematyczność, brak zaskoczenia, idiotyczna wręcz fabuła stawiają ten film na mojej liście najsłabszych filmów jakie w życiu widziałem. A teraz coś dla "myślicieli". Po co mu było ratować tą przeszłośc...hmm dajmy na to nr.1 jak przeszłość nr2 np. która idzie drugim torem ( powiedźmy zdarza się 2h wczesniej ) może i tak doprowadzić do zniszczenia promu i smierci ludzi? Kompletna bzdura i koniec. W ciągu niedługiego czasu zobaczyłem kilka słabych filmów z DEnzelem z czego dwa były autorstwa Scotta. Rozczarowujący duet. Aha jeszcze coś. Jeśli ktoś ma zamiar odpisać mi na posta, że sam jestem tępy, głupi, nie znam się albo, ze filmu nie zrozumiałem to niech się nie fatyguje. Nie będę tego czytał z szacunku dla niego samego. Pozdrawiam
całkowicie zgadzam się z tą opinią! Pomimo tego, ze bardzo lubie Denzela i zazwyczaj większośc filmów, w których gra głowną rolę bardzo mi się podoba to w tym przypadku musze przyznac, że film był bardzo słaby...Nudny, absurdalny i zupelnie niewiarygodny...Zero zaskoczenia...Sam pomysł na którym opiera się scenariusz tego filmu jest dla mnie bezsensowny...To oglądanie tego co się działo w przeszlości ze wszytskich możliwych kątów, patrzenie prosto w oczy osobie i podążanie za każdym jej krokiem jest kompletną glupotą...Rozczarowałam się strasznie!
szanuje twoje zdanie co do tego filmu,kazdy ma prawo do wlasnego zdania,ale wybacz:jesli uwazasz karmazynowy przyplyw i tym bardziej czlowieka w ogniu za slabe filmy to jedank cos nie tak....
Dlaczego coś nie tak? Uważam MAN ON FIRE za bardzo słaby. KARMAZYNOWY był do obejrzenia natomiast emocje i ciekawość towarzysząca mi podczas oglądania MAN ON FIRE były mniejsze jak podczas rozwiązywania zagadek matematycznych przez PI I SIGMĘ. Autentycznie dla mnie MAN ON FIRE to szmira co zresztą uzasadniłem w jednym z topiców na filmwebie. Pozdrawiam i więcej luzu.
Tak dla Twojej wiadomości ten myk z zakrzywieniem czasoprzestrzeni jest pomysłem niejakiego Einsteina - zapewne wg Ciebie kolejny debil;-)
O filmie wypowiedziałem się wyżej.
Oczywiście aby go przyjąć trzeba zaakceptować oczywisty naciąg jakim jest podróż w czasie. Metody inwigilacji są bardziej realne niż Ci się wydaje ale nie moją rolą jest przekonywanie Ciebie i Tobie podobnych... Pozdrowienia
Dobrze wiem czyim pomysłem jest ten "myk" jednak nie mogę się zgodzić z Twoimi teoriami na ten temat, bo oceniam film ( scenariusz, grę aktorów, zdjęcia, muzykę ) a nie fantazyjną interpretację, która odbywa się abstrakcyjnie w umysłach widzów. Skusiłem się na przeczytanie tych interpretacji i są ciekawe ale to tylko przypuszczenia i Twoja wyobraźnia tak je potraktowała. Wątpię żeby scenarzyści wymagali takiej interpretacji od widza, który ogląda ten rozrywkowy film jeden raz w kinie. Pozdrawiam.
P.S. Metody inwigilacji nie są w stanie omijać pewnych znanych praw i podane w ten sposób są w dalszym ciągu tylko słabym science-fiction.
dobra stary,mowilem juz ze szanuje inne zdanie,i jednka mam troche luzu:)
ale czy moglbysa mi powiedziec co cier tak odrzucilo w CZLOWIEKU??moze ten montaz ktory z poczatku mnie irytowal ale potem stwierdzilem ze jednak pasuje dotego filmu.wiesz mi sieosobiscie ten zajebiscie podobal,swietna gra denzela,fajna fabula,od czasu do czasu dobra akcja,zreszta tez sie wypowiadalem.a co cie tak odrzuca??
ja mam pytanie co do zmiany biegu rzeki czegoś nie rozumiem.. skoro na samym początku dziewczyna ginie to w jaki spośób krew i odciski douga są w jej mieszkaniu? tak samo napis na lodówce? sokro Doug był w jej mieszkaniu z nią to dlaczego ona nie zyje?(na początku, przeciez on juz to zrobił jak puźniej mówią.) a skoro on juz to zrobił do niczego nie powinno dojśc. prościej w którym momencie zmienił bieg rzeki? przeciez wysłana notatka nic nie zminiła, to przez nią dziewczyna zginęła bo gdyby nie ona nie potrzebny by był mordercy nowy samochód? Doug cofa sie w przeszłosc zmienia fakt ze dziewczyna nie ginie i zostawia sobie wskazóki w jej mieszkaniu.. i nadal czemu dziewczyna nie zyje?(na początku) przeciez na począku jest wersja ze terrorysta obcina jej palce, podpala i wrzuca do rzeki? to w jaki do cholery sposób juz na samym początku są ślady Douga w jej mieszkaniu to nie ma sensu!! Ślady powinny sie pojawic dopiero gdy Doug sie cofa i ją ratuje, bo jeśli jej nie uratuje to nie zostawia sobie śladów bo nigy nie trafia do jej mieszkania? pojebane:)
Przeczytaj to wszystko u góry to się dowiesz, doug wcześniej sie przenosił, uratował dziewczynę już z odciętymi palcami i to jej krew była na początku w mieszkaniu. Potem ją zostawia w mieszkaniu, ona zostaje znowu porwana i zabita, doug, który się przenosił najprawdopodobniej też ginie (sugestia z telefonem). Nie zginęła przez kartke bo samochód był potrzebny już wcześniej. Najprostszym wytłumaczeniem jest to, że przenosił się wiele razy, zresztą sam reżyser to zasugerował w wersji filmu z komentarzem reżyserskim.
Wszystkie wywody powyzsze czytałem. Ale moje pytanie jest następujące. A co by sie stało jeśli Doug nie mogący się uwolnic z tonącego samochodu by się uratował? Wyszedłby na brzeg i razem z laską i tym Dougiem, który się z nią spotkał żyliby w trójkę? hahaha
Wasze dyskusje są jałowe i bezsensowne gdyz samaa idea przedstawiona w filmie jest błedna i bzdurna.Mozna tu przytoczyc popularny paradoks dziadka ktory zasadniczo w logiczny sposub wyklucza mozliwosc ingerencji w to co sie stalo. Zakłada on teoretyczną sytuacje w ktorej ktos przenosi sie w czasie i np poprzez zbieg okolicznosci doprowadza do tego ze dziadek nie poznaje babci przez co nie rodzi sie jeden z rodziców podroznika w czasie wiec on sam nie mogl sie przenies w czasie bo przeciez nie istnieje.
Zakładając, że ingerując w przeszłość tworzy się odrębna linia czasowa (a takie są dzisiejsze teorie fizyczne) paradoks dziadka należy włożyć między bajki. Zanim bowiem ten "ktoś" przeniesie się w czasie zostanie poczęty i dorasta. Przenosi się w czasie i doprowadza do tego, że babka i dziadek się nie poznają - nic się nie zmienia, bo do przeniesienia w czasie już doszło w wyniku poznania się dziadka z babką w innej linii czasowej. Gdyby było tak jak mówisz Doug, który na koniec pojawia się w porcie musiałby nagle zniknąć.
Witam
Piotryd ladnie piszesz i jestem blisko przyznania ci racji.
Niepotrzebnie tracisz czas na ludzi ktorzy nie potrafia zrozumiec prostego filmu z czym wiaza sie ich wyssane z palca i naciagane na maxa teorie :)
Dzisiaj obejrzalem ten film, jakim cudem ludzie tego nie rozumieja?
To mnie zastanawia nad hmm glupota jaka sie szerzy.
przeciez film jest prosty :
Jest tak :
1) Zamach terrorystyczny
2) Denzel dostaje sie do spec grupy
3) wykorzystuje opcje cofniecia sie w czasie by probowac uratowac dziewczyne
4) nie udaje mu sie, jednakze zostawia za soba slady
5) zaczyna sie film
6) zamach terrorystyczny
7) jak w 2 pkt.
8) odkrywa zostawione przez siebie wczesniej slady
9) wysyla kartke do siebie, ktora trafia do kogos innego
10) postanawia sie cofnac w czasie
11) tylko tym razem analizujac pozostawione slady, innaczej sie zachowuje przez co udaje mu sie uratowac sytuacje.
Takie to proste :D
zal mi tych co nie potrafia czegos takiego pojac.
Film mega dobry skoro jest za madry dla przecietnego kinomaniaka aka fana Spidermena.
ej sorry ale czy mnie rowniez uwazassz za osobe ktora nei rozumietego filmu i oglada spidermana???
ej sorry ale czy mnie rowniez uwazassz za osobe ktora nei rozumietego filmu i oglada spidermana???
Ja uważam film za banalny wręcz i słaby. W jaką kategorię się wpisuję? Proponuje obejrzeć NEXT - mniej efektowny, skromniejszy ale wszystko lepiej trzyma sie kupy, bez zbędnego efekciarstwa i tego pseudotechnicznego bełkotu z podglądaniem z satelity, przez mury, z dowolnego kąta. To większe S-F jak całe te podróże w czasie he he.
skoro nie masz nic swojego na temat filmu do napisania to po co sie odzywasz? zeby kogos 'zacytowac' i mu tylek polizac? wzruszajace...
No dobra. Mam serio pytanie. A co by sie stało gdyby ten Doug z przyszłości przeżył? Spotkałby się z tym z teraźniejszości na brzegu i w trójkę z laką odjechaliby w siną dal?
Jak mógł się cofnąć 2 razy skoro nie mozna się wrócić z przeszłości w przyszłość? To by oznaczało, że w teraźniejszej wersji (statek nie wybucha) jest 2 Dougów, a trzeci zginął pod wodą w samochodzie.
heh, a po co miał wracać z przeszłości? w momencie w którym sie cofał przeszłość postrzegana w teraźniejszości stawała sie teraźniejszością, jeszcze nie było przyszłości, musiał zaczekać do tego samego momentu, żeby się znowu cofnąć...
ale my tu pierdolimy,chyba już nikt tego nei rozumie,każdy-inna wesja:):):)pozdro dla innych 'świrów"
zastanow sie nad nielogicznoscią tego filmu ktorą to najlepiej ilustruje tzw paradoks dziadka pokrotce oznacza on ze podroz w przeszłosc jest nielogiczna zakladajac pewną hipotetyczną sytuacje ze podroznik cofa sie w czasie i przez zbieg okolicznosci doprowadza do tego ze dziadek nigdy nie spotyka babci i nie rodzi sie jeden z rodzicow podroznika wiec i on sam nie moze sie cofnac w czasie ale przeciez sie cofnal wiec kto doprowadzil do tego ze sie nie urodzil skoro nie mogl istniec Rodzi sie sprzecznosc nie do pogodzenia
podobnie jest w tym filmie jak to mozliwe zeby zapobiec czemus co sie nigdy nie wydarzyło skorodoug zapobiegl atakowi to przeciez nie bylo potrzeby zeby w przyszlosci cofac sie w czasie wiec skad mogl wiedziec ze istniala taka potrzeba ktora rzeczywistosc byla przawdziwa przeciez nie moglo byc tak ze cofa sie w czasie zmienia przeszłosc Rodzi sie własnie taki paradoks ktory tworzy wszelkie dywagacje bezsensownymi bo sam pomysl jest niedorzeczny
nie wiem czy w ogole zadales sobie trud przeczytania postow do ktorych sie odnosisz....jesli tak to srednio sie wczytales.... zarowno ja jak i moj oponent ze swoja swita zdajemy sobie dobrze sprawe, ze film jest naciagany, ze podroz w czasie ukazana w tym filmie jest potraktowana bardzo wyrywkowo i jedynie zaadoptowana na potrzeby kasowego filmu z Denzelem zrobionego przez Scotta.... dywagacje dotycza czy tworcy naciagajac logike postanowili wysylac Douga pare razy w przeszlosc czy tylko raz :] nikt tu nie probuje wytlumaczyc logicznie samej podrozy w czasie i jej nastepstw w sensie nauki....to kasowe s-f wiec nie kombinuj z paradoksami, bo nie o nich jest dyskusja :]
A wiec kolego nie ma to w moim przekonaniu wielkiego znaczenia ile razy nasz doug przeniusł sie w przeszłosc bo skoro bierzemy cały film na wiare to musimy takze przyjac ze filmowcy pokazują nam wszystko co mielibysmy widziec nie wiem skad ktos wogule wysnuł pogląd według ktorego miałby sie przeniesc wiecej niz raz czyzby to nie bylby ciekawy pomysł zeby to nam pokazac nie wydaje mi sie zeby w tym niezmiernie głębokim scenariuszu było miejsce na tak wydumane interpretacje
poza tym nie mysle ze zasadne jest interpretowanie i rozmyslanie nad scenariuszem napisanym napredce jakby na kolanie ogolnie w tym filmie chodzi tylko o to by pobiegac postrzelac sie i zeby ogolnie było fajnie doszukiwanie sie jakoby drugiego dna jest chyba nieuzasadnine. Prosze mnie nie zrozumiec zle mnie ten film nawet sie podobał ale jako jałowa rozrywka lepiej nie zaprzatac sobie głowy jego sensownoscią bo tej za nic sie nie doszukacie
a ty znow swoje....nikt nie szuka tu sensownosci fabuly... a czy cie interesuje ta dyskusja czy nie to wybacz, ale chyba najmnijeszy problem tych co dyskutuja :] pisanie posta trwa iles tam sekund wiec nie mysl sobie, ze ktos tu jakos specjalnie nadmiernie zaprzata sobie glowe tym filmem... ty masz jakis tam obojetny poglad na ten film a patrz ile postow juz napisales ;]
Dokładnie - zgadzam się z przedmówcą.
Co do paradoksu dziadka to ładnie to było zaakcentowane w Powrocie do przyszłości.
Co do zasady, sensu, logiki i czego tam jeszcze chcesz podróży w czasie to tak w ogóle cofnięcie się w czasie nie jest możliwe i jakiekolwiek dywagacje są czysto teoretyczne, a teoretycznie wszystko jest możliwe.
Co do Doug'a, a w zasadzie 2-ch, to właśnie dlatego ginie w samochodzie pod wodą aby nie było tego problemu:-D Przecież to tylko kino rozrywkowe!
CO do przesłania, to ten film ma bardzo głęboki morał filozoficzny ale możliwe, ze trzeba być filozofem aby to chwycić:-)
Pozdrowienia.
Generalnie uwazam ze Aniołki charliego mają wieksza wartosc filozoficzna od tego filmu a nic mnie tak nie irytuje w amerykanskim kinie jak własnie taki pseudomoralizatorstwo. Nie wiem jakim trzeba byc filozofem zeby to chwycic ale tu by chyba i Platon nie dał rady Przyznaje wam racje ze moje wywody staja sie irytujace i nie na temnat ale chciałem jedynie poruszyc kwestie absolutnej intelektualnej indolencji amerykanskiego swiatka filmowego i zwrocic uwage na aspekt filmow o podrozach w czasie ktory nieustanie mnie irytuje pozdro i juz obiecuje ze nie bede sie wtrącał
Generalnie kwestia uprzedzeń i nastawienia, dyktowana przez głęboki kompleks niższości, polegające na negacji wszystkiego co amerykańskie oraz brak zdolności abstrakcyjnego myslenia, kryte sarkazmem i cynizmem nie jest niczyim zmartwieniem tylko Twoim. Skoro Twoja zdolność percepcji kończy sie na Aniołkach Charliego to dziwię się, ze sięgasz po tak skomplikowane kino. Nie rozumiesz to napisz - "nie czaję" i nikt nie będzie mieć pretensji:-)
Pozdr.
ojojoj bardzo brzydko z twojej strony tak powierzchownie kogos oceniac moja zdolnosc percepcji to gemeralnie nie twoj problem i gwarantuje ci ze siega daleko poza twoja. Niestety Twoje poglady i zapatrzenie w amerykanski mainstream i wiara w jego intelektualną wartosc nispecjalnie mnie przekonują.Wyciąganie pochopnych wnioskow z jednej wypowiedzi na forum o nastawieniu "antyamerykanskim" zostawie bez komentarza prawda jest takze ze doceniam amerykanskie kino ale niestety moim zdaniem w swoim głownym nurcie do ktore zaliczam takze powyzszy film stale obniza swoje loty i chołduje kiepskim gustom.A co do uwagi ze nie czaje to musze powiedziec ze bardzo mnie zabolała i nie wiem jak sie po niej pozbieram chciałem zaznaczyc ze nie miałem zamiaru juz zabierazc tutaj głosu ale tym nieoczekiwanym atakiem na mnie zostałem do tego zmuszony. pozdr.
no co ty, ze nie spodziewales tego (i takiego wlasnie) ataku?? to jak czytasz poprzednie dyskusje ;] pojechac komus po szerokorozumianej inteligencji przez kable to domena tego pana....
Gdybyś był tak ambitny w szkole jak zawzięty na forum, to po niczym nie mógłbym Ci pojechać;-)))
hi hi hi
...mam nadzieję, ze traktujesz to wszystko z lekkim ;-)
Pozdr.
hi hi hi ??
cholera...error...'tego pana' trzeba zmienic na 'tej pani'...
i nie boj sie, od ciebie wszystko traktuje z 'lekkim', jakze by inaczej...
Tak, to prawda - kino obniża swoje loty, a czemu tak się dzieje? Tu wracamy do pytania podstawowego o zdolność percepcji odbiorcy, która moim zdaniem stale się obniża, a kino Hollywood'u determinowane przez zyski musi reagować na potrzeby rynku... Potrzeby przeciętnych Smith'ów i Kowalskich, wychowanków cywilizacji obrazkowej o niezbyt wysokim IQ.
Gust, gustem ale aby coś ocenić trzeba zrozumieć. Skoro twierdzisz, że Aniołki Charliego (wyłączyłem po 5-ciu minutach) mają głębszy podtekst filozoficzny od Deja Vu to mogę jedynie wyciągnąć z tego wniosek, ze kompletnie niczego nie zrozumiałeś, a film (jak sam zresztą piszesz) dotarł do Ciebie jedynie efektowną sceną pościgu i strzelaniną... No to gratuluję "percepcji".
Możliwe, że i to Cię urazi ale muszę o tym wspomnieć. Kiedy piszesz do kogoś zwroty "TY", "CI", "TOBIE", etc pisz wielką literą, a HOŁDUJE nie da się napisać przez CH.
Pozdrawiam i nie oczekuję odpowiedzi:-)
Witam!!!
Obejrzałem sobie ten filmik i bardzo mi się podobał. Swoją drogą lubię filmy o podróżach w czasie, zwłaszcza jeśli mają choć odrobinę logiki. Ten akurat miał całkiem sporo. Co nieco skapowałem, ale nie będę krył, że ta Twoja teoria bardzo mnie oświeciła :-) W wolnej chwili obejrzę sobie Deja Vu jeszcze raz i ją przetrawię, ale wstępnie jestem gotów się z tą teorią zgodzić. Jedyne co mnie lekko zirytowało to ten sposób oglądania przeszłości i to urządzenie do "podglądywania". To jak dla mnie jest już lekko naciągane. Generalnie jednak film wart obejrzenia, wartka akcja, dobre efekty i niezłe aktorstwo. Pozdrawiam:)
Przeczytałem pierwsze posty...Piotryda...i cóż, po przemyśleniu nic dodać nic ująć.
Niestety jestem nieco zblazowanym kinomanem, i oglądając film od pierwszych wskazówek (wizyta w domu denatki) powziąłem jedno, jedyne, słuszne zakończenie - przyszłości nie da się zmienić, Denzel jedynie odnajduje ślady swojej działalności, która nic nie dała.
Mimo wszystko i tak zamierza uratować kobietę i prom...i zrobi dokładnie to samo. Czyli pętla czasowa.
Niestety gdy kończyłem oglądać ten film dochodziła 3.30 (patrz datę postu) i już trochę mi mózg niedomagał, więc w końcówce wiedziałem że coś się stało ważnego, ale było to ulotne uczucie...no i wyjaśniliście. Dziękuję bardzo.
Swoją drogą o wiele bardziej wolę teorie fatalistyczne...ta jakoś mało do mnie trafiła - w skrajnym przypadku Ziemia zaludniona Denzelami...w końcu skoro płaszczyzny czasowe mogą się na siebie nakładać...
Poza tym standardzik - aktorsko ok, klimat, napięcie bardzo dobre, Efekty też standard.
Dialogi (szczególnie z Caviezelem) troszkę wydumane...ludzie, to że to jest film nie znaczy że każda postać musi być przerysowana.
W ogóle zauważyłem że ostatnio w kinie panuje tendencja "dla każdego coś dobrego" w tym wypadku:
1. Efekty specjalne, pościgi, strzelaniny - miłośnicy sensacji
2. (Pseudo)naukowe teorie i mechanizmy podróżowania w czasie - miłośnicy S-F
3. Filozofia, przeznaczenie, Bóg - miłośnicy filozofii
4. Miłość (do trupa hehe...) - miłośnicy romansów
5. Cholernie skomplikowany - mnie przerósł (ach ta późna pora) - wątek fabularny (odkrywcy i "prawdziwi" kinomani, co oglądają film klatka po klatce)
Niezbyt mi się podoba ta tendencja...ale cóż, film się dobrze ogląda i można nad nim pomyśleć.
czytałem niektóre wasze wypowiedzi ale szczerze mówiąc nie wszystkie dlatego moje pytanie mogło się już powtórzyć, ale pytam: Nie rozumiem jednej rzeczy, końcowa akcja filmu:Doug przenosi sie w czasie, wjezdza autem do wody,bomba wraz z nim wybucha a dziewczyna jest ocalona. Tylko ze jakim cudem z tą laską spotyka się Doug z przeszłości ? Przecież kiedy zginął ten DOug co się przeniósł w przeszłość to ten z przeszłości nie mógłby istnieć :/ Jeśli zrozumieliście o co mi chodzi to proszę o odpowiedź :D
Nikt nie wie jak wygląda przeniesienie się w czasie i nie wiadomo jakie są tego konsekwencje. Wszystko opiera się na łatwiejszych lub trudniejszych do zaakceptowania teoriach i uproszczeniach. Np. w ?Powrocie do przyszłości II? Marty McFly przenosi się w przyszłość i... widzi tam siebie. Jak to możliwe, skoro w 1985 roku wsiadł z doktorem do wehikułu? Albo ten wspominany Terminator i ojciec Johna O'Connor'a przysłany z przyszłości - no bzdura:-) W Deja Vu nie ma wpadek tego typu, scenariusz jest dobrze poukładany i konsekwentny. Trzeba tylko uważać na dialogi:-)
Po cofnięciu się w czasie, w danym momencie rzeczywistości istniało dwóch Doug?ów Carlinów ale tylko jeden z nich wiedział o swoim ?dublerze? - ?Wszystko co było, już się wydarzyło i wszystko co będzie też się wydarzyło?. Zgadza się?
Dalej. Zgodnie z przyjętym przez teoretyków założeniem, czas w wyniku przeniesienia dzieli się na dwie linie: 1) rzeczywistą i 2) alternatywną. Po uratowaniu Claire, udaremnieniu zamachu i śmierci Doug'a ?z przeniesienia?, zachowana została ciągłość czasu, druga linia gładko przeszła w pierwszą, a przyszłość miała być ?napisana? na nowo (Doug nie pozna ludzi ze specgrupy ? zgodnie z przewidywaniem). Było to właśnie to, co nazwali ?małą falą w nurcie Missisipi? (czasu)... Zgodnie z całą filozofią przyjętą w filmie, Doug ?z przeniesienia? nie mógł przeżyć. Jasno wskazuje na to monolog Carrola Oerstadta kończący przesłuchanie: ?(...)I każdy, który się przeciwstawi temu losowi będzie zniszczony. Każdy, który będzie chciał zmienić to, co nieuniknione. Tego właśnie nie rozumiesz?.
Nie było więc niebezpieczeństwa, że Doug ?z przeniesienia? po udaremnionym zamachu spotka siebie samego. Natomiast Doug z pierwszej linii czasu mógł zobaczyć swoje zwłoki, o czym rozmawiali przed samym przeniesieniem: ?Tylko jest jeden problem w naszym eksperymencie. Cztery dni temu mogłeś dostać telefon od Koronera... agencie Carlin jest coś co powinien pan zobaczyć... i za chwile stoisz nad ciałem...i to jesteś ty?. Na szczęście dostał zadanie przesłuchania pięknego świadka:-) Nie ma pojęcia o żadnych ?małych falach w nurcie Missisipi? i nigdy się o nich nie dowie. Bo już nie będzie musiał cofać się w czasie. THE END.
Mam nadzieję, że w miarę logicznie to wyjaśniłem.
Pozdrawiam
wg mnie przeniósł się dwa razy.
1 uratował dziewczyne z chatki wrócili do domu, ona go opatrzyła (stąd później będą jego odciski i krwawe szmaty) i pojechał zginąć na promie
- Czas teraźniejszy, przed przeniesieniem które widzimy- znajduje ślady swojej bytności (nie wie jeszcze, że to jego) w "przeszłości" (szmaty, odciski)
2 to przeniesienie widzimy i zarazem dostajemy dowody, że był tu już raz.
Btw. twórcy filmu założyli że zmiana przeszłości tworzy rozgałęzienia, gdyby nie to wynikłaby głupia sprawa- po 2 przeniesieniu i uratowaniu promu Doug nie musiałby sie przenosić (nie poznałby nawet technologii) ergo nie uratowałby promu i tak w kółko
Pozdro
A ktoś zwrócił uwagę na krew, którą główy bohater rozsiał po mieszkaniu ofiary, czego policja przeszukujący dom nie zbadała grupy krwi, toż to jedna z podstawowych czynności.
A tak poza tym film dobry, uproszczony scenariusz niestety ( nie wydaje sie wam ze ze ta teoria o kilku krotnych skokach jest za ambitna na "emełykaskie" kino).
Duży plus za muzykę, klimacik i to coś, myśl przewodnia, to że można zmienić czas dla innej osoby. O to chyba tak naprawdę chodziło w tym filmie . zresztą jakby nie patrzeć "czas" jest logiczny, i nie dało by sie nic zmienić. Dlatego chodzi tutaj nie o "fizyczność", jak sam powiedział to główny aktor, a o duchowość to dzięki sile ducha pokonał "czas" i jego niezmienne tory.
8/10 pozdro:)
wlasnie skonczylem ogladac ten film? czyzby 'przeznaczenie'? - o! zaraz mi chalupa wybuchnie!!
Napisałeś:
"Przyjeżdża jednak zbyt późno i dziewczyna już ma obcięte palce. Zabiera ją do jej mieszkania opatruje ranę, ona się przebiera, a on w tym czasie układa napis na lodówce. Potem ona do niego celuje i dzwoni do biura potwierdzić jego tożsamość. Następnie Doug zostawia ją w domu i jedzie na przystań. Jednak terrorysta, który najprawdopodobniej ich śledził porywa ją ponownie, morduje i topi w rzece, a następnie jedzie na prom, zostawia swój samochód z bombą i jedzie motorem na most aby zobaczyć wybuch."
Twoja wersja jest błędna (chodzi o to że twierdzisz że ją zostawia w domu). Dowodem jest prosty otóż gdy na początku filmu odsłuchuje automatyczna sekretarkę w jej pokoju słyszy nagrany głos "czy to jakiś żart? nie mam teraz czasu zadzwonię później" świadczy to o tym że w tamtym powrocie również ją przekonywał do wyjścia.Powrotów mogło być kilka ( co najmniej 3 ),a my oglądamy ostatni "powrót do przeszłości" który się udał.
Nie obala to wcale mojej wersji. To nagranie świadczy jedynie o tym, że była w tym momencie w domu, nic ponadto.
Natomiast zgadzam się, ze tych przeniesień mogło być wiele, choć to mało prawdopodobne aby twórcy filmu przyjęli takie założenie.
Pozostanę przy mojej wersji, ponieważ nie ma żadnych dowodów lub choćby racjonalnych przesłanek, że jest niesłuszna.
Pozdrawiam serdecznie.
P.
Dziekuję piotryd za rozjasnienie umysłu - dzięki tobie zrozumiałem ostatnie elementy w tym wspaniałym filmie.
PS: Niektórzy tu strasznie cwaniakują ale:
- robią rażące błędy otograficzne
- nie potrafią zauważyć prostej rzeczy że kiedy dzwoni komórka w worku na ciała to w tym samym czasie Dougowi również dzwoni. Wystarczy uważnie się przyjrzeć i wsłuchać.
- nie rozumieją że każde cofnięcie się w czasie - KAŻDE, powoduje że od tego momentu jest nas dwóch.
Pozdrawiam, piotred, twoja wersja wydarzeń jest trafna w 100%.