W filmie pokazano, że nie wszystko da się przewidzieć, obliczyć, zamknąć w matematycznych rachunkach. Życie jest zaskakujące. Dobrze, ale gdzie w tym Bóg? Czy historia utonięcia tego chłopca ma jakiś związek z przekazaniem I? Czyli co? Gdyby ojciec nie był racjonalistą i ateistą, chłopiec by nie poszedł na te łyżwy i się nie utopił? A może to obrażony Bóg chciał w ten sposób ukarać ojca za to, że ten miał czelność w niego nie wierzyć? Jaka jest w gruncie rzeczy wymowa tego filmu, który należy przecież traktować jak wykładnię przykazania?
być może sens tkwi nie w samej śmierci chłopca, ale postawie ojca. Być może gdyby ojciec przekładał miłość i wiarę w istnienie duszy nad ufność w cuda techniki byłoby mu łatwiej uporać się ze stratą. Pozostałoby mu więcej niż tylko ten jarzący się zielono w ciemnościach ekran z napisem "I'm ready". brrr.
Nikt o zdrowych zmysłach nie neguje, że wiara jest dla wielu osób użytecznym sposobem obniżania poziomu stresu i dyskomfortu psychicznego w trudnych życiowych sytuacjach. Tyle, że coś co jest użyteczne niekoniecznie musi być prawdziwe. A autor chyba też nie zamierzał tworzyć poradnika jak zachować równowagę psychiczną w obliczu wypadków losowych.
ja moze inaczej nieco to interpretuje, ale dla mnie film ledwo wyciągniety byl na 6/10...
jestem protestantem i spojrzalem na ten film bardziej przez pryzmat pustej religijnosci, niz prawdziwego chrzescijanstwa... co ten obraz niby ma wspolnego z Bogiem? dla katolikow owszem jest to jakis symbol kultu... ale jakiego? jest to raczej symbol pustej religii z obrazka...
no i cala reszta tego filmu sie zasadza wlasnie na niewlasciwym spojrzeniu kieslowskiego na chrzescijanstwo, przez pryzmat katolicyzmu... film zdecydowanie do wybranego grona odbiorcow.... niestety....
slabe 6/10
Kieślowski wcale nie zwraca się tylko i wyłącznie do katolików. Dekalog nie jest tylko zbiorem zasad chrześcijaństwa, ale przede wszystkim zbiorem wytycznych, którymi powinniśmy się kierować w życiu bez względu na wyznanie. Wydaje mi się, że film miał pokazać nam, że nie jesteśmy wszechwiedzący, że są sprawy, na które nie mamy wpływu, że tak naprawdę jesteśmy tylko małym ogniwem w łańcuchu życia i że są rzeczy potężniejsze od nas (nie koniecznie mam tu na myśli Boga).
Napis na monitorze komputera ma bardzo prosty przekaz i'm ready oznaczalo czy jest wreszcie gotow uwierzyc. A sam film mowi ze nic nie da sie przewidziec czasem nawet te najbardziej staranne dane podstawione do wzoru dwa razy zawodza, nie mozna na wszystko spogladac racjonalnie bo nie wszystko na tym swiecie idzie w parze z rozumem. Nawet rozmowa cioci z chlopcem pokazuje ze czesto cos wygrywa nad rozumem jest to miłosc.