Wow! Hiszpański horror! Ale się będzie działo!

Tyle że w tym filmie nic się nie działo. To znaczy działo się dużo, ale bez większego sensu. Ot, wzięto motyw starego szpitala, przyciemniono światło, dodano niepokojącą muzyczkę i to w zasadzie cały horror.

Reszta to plastikowy wypełniacz. Mamy więc pielęgniarkę "po przejściach" która jako nowa od razu dostaje nocny dyżur w szpitalu. Aha. No i mamy tajemnicę - ale taką tajemnicę którą z zasadzie wszyscy znają, ale się o niej nie mówi z powodu że nie mówi. Jak komuś się zginie w wyniku tej tajemnicy to udajemy że w sumie nic się nie stało. A jak nawet komuś coś się stanie to nie ma co roztrząsać, bo można przyjąć że w sumie nic się nie stało. A wszystko po to, by pielęgniarka sama odkryła powszechnie znaną tajemnicę, no bo jakże inaczej.

Do pieca dowala pęczek absurdów - typu: rozpadający szpital jest pilnie pakowany do przeniesienia, ale kilkudziesięcioletnie archiwum jest trzymane w idealnym porządku. Ale jak potrzebny jest pilnie sprzęt medyczny, to już ciężej go znaleźć. Do tego tanie chwyty czyli migające świetlówki, wiatr w rurach a jak trzeba zrobić akcję to najlepiej nocą w deszczu, bo wtedy jest jeszcze bardziej horrorowato, prawda?

Ale jest duży plus i za to należą się brawa: nie było żadnego jump-scare!