Film, który dojrzewa jak wino. Im dalej tym lepiej. Włoski styl wzbogaca rosyjską historię wielkiego Dostojewskiego. A od samego początku budzi uznanie poetyka kadrów, kostiumów i scenografii.
Początkowo nie byłem do tego filmu przekonany. W pierwszych dwóch kwadransach irytowała włoskojęzyczność w historii opowiadanej o carskiej Rosji. Nie wzbudzała zaangażowania zarówno sama fabuła ani nawet wątek spisku czy zamachów. Film urósł dopiero z biegiem czasu gdy opowieść zaangażowała się mocniej w istotę i osobowość samego Dostojewskiego. Gdy pojawiły się sceny dotyczące elementów tworzenia, gdy silniej wydobyły się na powierzchnię retrospekcje syberyjskiego zesłania, gdy sam Fiodor zaczął gubić się w życiu tak jak bohaterowie jego powieści.
Kreacja samego głównego bohatera mnie nie uwiodła. Była poprawna, momentami ocierała się o artyzm ale momentami była też nieprzekonywująca. Świetnie zagrał natomiast Roberto Herlitzka (jako Pavlovic) Dość zjawiskową kreację wytworzyła także Carolina Crescentini (jako Anna) - najpierw stenotypistka, później osoba bliższa artyście..
Ogółem zadziwiające kino. Najpierw byłem mocno na nie. Później mocno na tak.. :)