Film ze względu na dostępność wręcz undergroundowy, co ciężko mi zrozumieć gdyż jak na skandynawskie warunki jest to superprodukcja. To, że w kosztach się nie zwróciła, biorąc pod uwagę mierną popularność filmu nie dziwi. Być może to kwestia podejścia i zainteresowań, ale jak dla mnie jest to potężny kawał klimatycznego kina w nordyckim klimacie. Nie ma lepszego filmu o wikingach ('Hvite Viking' wydaje się wiernie odtwarzać ówczesne realia) a produkcje w stylu '13ty Wojownik' jednak zanadto swobodnie kreują wikińską (?!)rzeczywistość. Akcja filmu umiejscowiona w czasach chrystianizacji prowadzonej przez Olafa Tryggvasona rozgrywa się i nad fjordami Norwegii i na srogiej Islandii, gdzie nie rosło żadne drzewo. 'Walory estetyczne' filmu podnosi oczywiście śliczna Embla. Nie bez znaczenia jest też język, którym posługują się bohaterowie filmu. Pozytywnym faktem jest również naturalizm postaci ludzkich... ale cóż się wiele rozpisywać - warto obejrzeć... choćby w jedynej dostępnej drogą niekomercyjna wersji z rosyjskim lektorem...