Według mnie Ben Stiller ma dziesiątki razy więcej gracji niż Sasha Baron Cohen w ciężkich "Brüno" czy "Boracie". Pokazuje, że filmy parodystyczne tego typu powinny być krótkometrażowe lub mieć dobrą historię (jak naprawdę niezła kontynuacja z Owenem Wilsonem) i nie bazować na tylko jednym żarcie.
Derek opowiada o sobie, pokazuje swoje życie i swoje marzenia o przyszłości. Dla mnie bohatera grany przez Stillera jest niesmaczny. Chociaż, trudno wyczuć, gdzie osobowość modela jest pokazana normalnie, a gdzie zaczyna się już karykatura. Jak dla mnie zasługuje na pięć punktów skali.