Kolejny angielski film o zombie. O dziwo najlepszy ze wszystkich brytyjskich zombie-movies jakie do tej pory widziałem. Jednak film i tak nie jest idealnie. Jest dużo krwi ale zombie jakieś dziwne - były agresywne, znów biegały szybko i potrafiły dogonić jadąc auto (motyw pojawiający się w kilku filmach o zombie - kompletna głupota) i z tymi żyłami na wierzchu wyglądały dziwnie. Poza tym jak to w każdym brytyjskim filmie mało wyraziści aktorzy - a szczególnie Danny Dyer, którego już kojarzę z innego filmu o zombie - "Doghouse" i z programu "Wojny na stadionach" z Discovery Channel - jak zawsze ciotowaty i niemrawy - dlaczego on jest taki popularny w UK skoro to taka miernota? No i jeszcze ten okropny brytyjski akcent języka angielskiego. To wszystko co jest złe w tym filmie. Ale jest za to chociaż dużo lejącej się krwi, dosyć dużo survivalu jak na brytyjską produkcję i trochę klimatu w scenach nocnych. Ogółem oceniam na 5/10. Jedno wiem na pewno: mam dosyć filmów brytyjskich i nie wiem czy będę miał jeszcze siłę obejrzeć jakiś kolejny...
Aha, ten polski akcent z maluchem i typowymi Polakami-dresiarzami - niby niepotrzebny, ale jakże prawdziwy.