PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809318}

Diabeł wcielony

The Devil All the Time
7,1 55 963
oceny
7,1 10 1 55963
6,1 24
oceny krytyków
Diabeł wcielony
powrót do forum filmu Diabeł wcielony

...

ocenił(a) film na 8

Ten film powinni obejrzeć wszyscy Ci, którzy wierząc, zapomnieli o rozumie...

ocenił(a) film na 8
Corderosa

Co masz dokładnie na myśli? Mało konkretne stwierdzenie.

ocenił(a) film na 8
KotSib

Podbijam, też chciałbym się dowiedzieć

ocenił(a) film na 8
Corderosa

Ponowię prośbę o rozwinięcie tematu.

ocenił(a) film na 8
KotSib

Tu nie ma co rozwijać.. Wszystko jest zawarte w tym zdaniu.

ocenił(a) film na 8
Corderosa

Nie sądzę ponieważ to tylko zdanie, niby jest wyjściowa teza ale interpretacji żadnej.Cały ambaras w tym by wyjaśnić co po obejrzeniu filmu Cię w tym utwierdziło i to uzasadnić.

KotSib

Nie licz na odp, to tylko gimboateizm - tutaj nie doszukasz się sensu.

KotSib

Nigdy w życiu jeszcze nie usłyszałem ,żeby jakaś kobieta nawet dorosła, potrafiła sensownie uzasadnić swoje opinie. Zawsze kiedy zadasz pytanie o wyjaśnienie to albo stwierdza, że nie ma czego wyjaśniać, albo że jesteś głupi albo że masz sam sobie wygooglować i sam sobie udowodnić ,ze ona ma rację xD

Ottiss14

a czego sie spodziewać po autorce takiego opisu swej osoby " Kocham nasz świat, mniej ludzi. Nie akceptuję nietolerancji, rasizmu, homofobii, krzywdzenia zwierząt. Poza tym kocham film. To ja Corderosa". infantylności i sprzecznośc. po prostu bzdury

kruk1492

pisze o sobie, ze nie akceptuje nietolerancji, a obraża uczucia innych i sugeruje, że ktoś kto wierzy jest mało rozumny, albo glupi. Brak argumentacji swiadczy o bardzo niskijm poziomie intelektualnym. Jakoś malo jej daje na niewiara :D

ocenił(a) film na 6
Corderosa

Nie wiesz kobieto o czym piszesz

ocenił(a) film na 7
Corderosa

A ja bym bardziej powiedział, że film jest fikcją literacką, a ludzie, którzy w ten sposób postępują, tylko wycierają sobie ryj wiarą, a nie są wierzącymi, bo religia chrześcijańska uczy jednak innych nauk, a jak ktoś w zgodzie z nimi nie żyje, to osoba wierzącą jest tylko z nazwy. Z tego co widzę, to ty masz dużą awersję do ludzi wierzących i to rzutuje na całe twoje życie, jesteś straszliwie tendencyjna.

luk11c4

A ja zgodzę się z tym zdaniem ponieważ wiara w dzisiejszych czasach jest nie tylko bardzo płytko rozumiana co na dodatek jest tylko maską która zasłania zgnilizne i hipokryzje. Nie mówię tutaj o ogóle wierzących ale niestety ten film ma wiele w sobie prawdy ale nic odkrywczego nie ma. Nic nie jest takim jakim się wydaje. Nie warto również oczerniać kogoś w komentarzach i używać epitetów.

luk11c4

Oczywiście że jest fikcja literacka to nie ma nic do rzeczy. Co do postaci pastora to jest dobra analogia do kondycji współczesnej wiary ale ogólnie pojmowanej nie tylko chrześcijańskiej. To tylko narzędzie do skrywania swojego fałszu nic więcej.

Corderosa

Faktem jest wg mnie ze te stwierdzenie trochę uogólnia a nie potrzebnie zresztą.

ocenił(a) film na 8
vidarr09

Nie chce mi się pisać, więc wrzucam 7 toksycznych treści wychowania katolickiego według Halszki Bezkurkow i zgadzam się z każdym słowem:

1. Patriarchat i hierarchia. Koloratka tylko dla mężczyzn.

Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że Kościół katolicki jest największym strażnikiem patriarchatu w naszej kulturze. Zarówno w samym nauczaniu, często sprowadzającym kobietę do funkcji rozrodczych i wprost nakazującym poddanie się woli mężczyzny, jak i w strukturach władzy czy niemal niewolniczej, służebnej pracy sióstr zakonnych.

Warto jednak pamiętać, że nawet na tym zupełnym marginesie Kościoła, gdzie pojawiają się krytyczne głosy o poniżaniu kobiet w tej instytucji, nawet w tych bardzo rzadkich przypadkach, kiedy pyta się je o zdanie, kobieta nigdy nie staje w debacie o doktrynie, kwestiach społecznych czy nawet swojej roli i swoich prawach na równi z mężczyzną.

Kobieta w Kościele katolickim nie ma mocy stanowienia prawa ani przekazywania bożego głosu. Tę rolę i autorytet a priori mają wyłącznie rozliczni mężczyźni niepotrzebujący żadnych kwalifikacji poza koloratką.

Są oni przyzwyczajeni do wypowiadania ostatecznych sądów na tematy, które w żaden sposób ich nie dotyczą, i sprzeciw, w szczególności młodszych kobiet, traktują z emocją, którą można opisać jako coś między duszpasterską troską a pobłażaniem.

Kościół katolicki jest strukturą ściśle hierarchiczną w najgorszym wydaniu. Nieważne jak głupim i podłym człowiekiem byłby lokalny ksiądz, wierni, nawet jeśli przemogą wyuczony respekt, nie mają żadnej mocy, aby zrzucić go ze stanowiska. Mogą jedynie kornie zwrócić się do mężczyzny wyższego od niego hierarchią, który, w zależności czy mamy do czynienia ze zwykłą podłością, czy przestępstwem ściganym z urzędu, zaleci wiernym wyrozumiałość lub dyskrecję i skieruje przestępcę do kolejnej parafii.

Wychowanie w wierze katolickiej zawsze wiąże się ze zinternalizowaniem całego bagna patriarchatu, w którym potem grzęźnie się przez lata po opuszczeniu instytucji Kościoła.

2. Poczucie winy oderwane od kontekstu, spowiedź jako akt przemocy
To twoja wina, że tamten człowiek był torturowany. Nieważne, że masz siedem lat i nie miałeś szans zrobić niczego naprawdę złego. Popełniłeś zbrodnie, przez które komuś wbijali gwoździe w dłonie. Wprawdzie był wszechmogący, więc sam wybrał tę powolną agonię, ale to jest twoja, dziecko, wina i powinnaś być mu dozgonnie wdzięczna, bo nigdy nie uda ci się tego długu za nie wiadomo co konkretnie spłacić.

Poczucie winy jest jedną z najbardziej destrukcyjnych emocji. Odgrywa pewną rolę w regulowaniu relacji społecznych, kiedy przekroczymy czyjeś granice i powinniśmy, w konkretnej sytuacji, naprawić wyrządzoną szkodę.

Ale poczucie winy oderwane od kontekstu, przekonanie, że nigdy nie postępujemy wystarczająco dobrze, jest toksyczne i wyniszczające psychiczne. A właśnie taką winą posługuje się Kościół.

Obarcza nas grzechem pierworodnym zanim mogliśmy podjąć jakąkolwiek świadomą decyzję i nakazuje wdzięczność, że tę winę za zbrodnie, których nie popełniliśmy, z nas zdejmuje.

Rytuał spowiedzi wyrabia to poczucie winy od ósmego roku życia. Bo nagle przepraszanie i zadośćuczynienie przestaje być aktem empatii kiedy wyrządziliśmy komuś krzywdę.

Nagle raz w miesiącu należy poddać swoje życie szczegółowej analizie i wymyślić wszystko, co powinniśmy byli zrobić lepiej, posługując się szczegółowymi listami grzechów.

I nie wolno stwierdzić wszystko zrobiłam tak dobrze, jak mogłam, a jak coś nie wyszło, to trudno, bo to już grzeszenie pychą. Jak można nie widzieć przemocy psychicznej w zmuszaniu kilkuletnich dzieci do opowiadania swoich osobistych spraw, swoich niby-zbrodni obcym mężczyznom?

Oczywiście, osobom wierzącym rytuał spowiedzi nieraz przynosi ulgę, ale jest to ulga, która nigdy nie byłaby potrzebna bez wyuczonej winy. To znany mechanizm manipulacji.

Wmówione poczucie winy, od którego uwolnić może tylko sam wmawiający, to typowy element przemocy zatrzymujący ofiary w toksycznych relacjach.

Moja mama czasem wspomina, jakim byłam perfekcyjnym dzieckiem: Tylko dom, szkoła, kościół. A jakoś równo, w każdy pierwszy piątek miesiąca szłam wymienić tę samą listę wykroczeń, że byłam niedostatecznie miła, niedostatecznie pomagałam, niedostatecznie skupiałam się na modlitwie. Poczucia winy za absolutnie wszystko nie umiem się wyzbyć w swoich relacjach do dziś.

3. Afirmacja cierpienia. Święte tortury, praktyki umartwiania
Już o tym pisałam, ale napiszę raz jeszcze, bo to moim zdaniem jeden z najbardziej toksycznych elementów katolickiego wychowania. Kościół katolicki fetyszyzuje cierpienie. Zbawienie w dogmacie katolickim przychodzi przez uświęcone tortury, które z niewiadomego powodu były wszechmogącemu bogu potrzebne, żeby wybaczyć nam niepopełnione jeszcze występki.

Te święte tortury [Jezusa Chrystusa] stanowią absolutne centrum katolickiej wiary, to one są ostatecznym dowodem bożej miłości. Dlatego nie należy unikać cierpienia doświadczanego w życiu codziennym.

Życiorysy świętych pełne są praktyk umartwienia, czyli celowego zadawania sobie cierpienia, które traktowane jest jako modlitwa i praktyka zbliżająca do boga.


Przeraża mnie, że nie ma w przestrzeni publicznej głosów wskazujących jak toksyczna jest ta narracja z punktu widzenia zdrowia psychicznego. W cierpieniu nie ma nic chwalebnego. Odczuwanie cierpienia jest sygnałem obronnym, informacją, że ktoś albo coś robi nam krzywdę. Narracja Kościoła katolickiego wpajana od dziecka nie tylko niszczy naturalny mechanizm rozumienia własnych granic, dostrzegania, że dzieje się coś złego i trzeba powiedzieć nie.

Zaburza też empatię jako intuicyjny fundament wyborów etycznych, bo czyjeś cierpienie też przestaje być dla nas sygnałem, że robimy coś złego, skoro może być nieuniknione w wypełnianiu boskiego planu.

Ta afirmacja cierpienia kształtowała w dzieciństwie moją relację z moim ciałem i moją tożsamością. Podejmowanie wyborów wbrew sobie, tych, które intuicyjnie wydawały mi się najdalsze od tego, co chcę i czuję, wydawało mi się koniecznym elementem duchowego wzrostu. Żeby osiągnąć doskonałość, trzeba było klęczeć tak długo aż boli, w dni postne nie jeść nic, rezygnować z ulubionych rzeczy na rok, unikać dumy i satysfakcji ze swoich działań, wpajać sobie cechy, z którymi wewnętrznie się nie zgadzałam.

Dwanaście lat po opuszczeniu Kościoła bardzo powoli uczę się rozpoznawać własne cierpienie jako sygnał doznawanej krzywdy i wyznaczać swoje granice, ale idzie mi to opornie.

4. Ciało. Obsesja na punkcie seksualności, budzenie obrzydzenia i niepokoju
Kościół katolicki ma obsesję na punkcie seksualności. Stoi ona w absolutnym centrum jego nauk moralnych.

Wszystkie najgorsze grzechy potencjalnie zagrażające katechizowanym dzieciakom i nastolatkom dotyczą ciała, i nigdy nie chodzi tu np. o wrażliwość na drugą osobę, ale zawsze o złamanie jednego z długiej listy seksualnych tabu, których znaczenie często poznaje się na lekcjach religii.

Inne grzechy, te naprawdę dotyczące czyjejś krzywdy i cierpienia, wspominane są gdzieś na marginesie.
Walka z pogardą, biedą, nierównościami, to zadanie dla chętnych nie rozliczane podczas spowiedzi, traktowane niemal zawsze jak bonusowe akty miłosierdzia podszyte pobłażliwą troską o maluczkich, nie jak elementarna sprawiedliwość społeczna. Dlatego, niezależnie jak postępujesz w sytuacjach prawdziwej krzywdy, czy opowiadasz się za wyrównywaniem szans, czy budujesz relacje z poszanowaniem granic i tożsamości drugiej osoby,

źródłem największego zła i nieczystości jest twoje własne ciało. Ten niepokój i obrzydzenie zostaje w wyuczonych odruchach na lata.

Nieważne jak rozpracujesz temat na poziomie intelektualnym, ile potrafisz opowiedzieć o ciałopozytywności i świadomej zgodzie na seks. Może kiedyś będę wreszcie odczuwać przyjemność i bliskość nie ryzykując zapadnięciem się nagle w rozpieprzające poczucie nieczystości? Ale nie mam tej pewności, bo toksyczne nauki Kościoła wżerają się w ciało, sterują emocjami jako fantomowe czucia dawno amputowanych wartości.

5. Ale przynajmniej religia miłości, nie?
O miłości w Kościele katolickim mogę powiedzieć tyle, że jest to rzeczywiście często używane słowo. Co więcej, Kościół ma u nas taki monopol językowy, że nikt znaczenia, które temu słowu nadaje, nie podważa. Co jednak nazywa się miłością w religii katolickiej? Co głosi najpopularniejszy slogan?

Bóg jest miłością. Tak, ten bóg, który obarcza nas winą za jakieś grzechy sprzed tysiącleci, żeby potem miłosiernie nas zbawić przez przyjęcie na siebie niepotrzebnych tortur. A my powinniśmy być za to wdzięczni.

Może to zabrzmi trywialnie, ale z Kościoła katolickiego wyszłam z przekonaniem, że coś ze mną nie tak, że nie umiem kochać.

Dopiero po latach zorientowałam się, że ta niezdolność dotyczy toksycznego rozumienia miłości wpojonego mi przez Kościół, z którym od dawna się przecież nie zgadzam. Bo miłość w katolicyzmie jest przede wszystkim autodestrukcyjna.

Nie ma większej miłości niż oddanie za kogoś życia, nie wolno opuszczać przemocowych relacji, poświęcenie i umniejszanie siebie prowadzą do świętości.

A we mnie wciąż tliło się jakieś poczucie granicy. Skoro nie zniszczyłabym siebie dla drugiej osoby, to nie spełniam warunków. Kościół uczy miłości toksycznej. Miłości, w imię której wywołujesz cierpienie, bo chcesz dla bliskiej osoby zbawienia wymagającego porzucenia jej niezgodnej z wymaganiami religii tożsamości, jej przekonań, jej bliskich relacji.

6. Gaslighting*, czyli wątpliwości to brak pokory
Kiedy miałam 13 lat, pierwszy raz zaczęło mi się coś w doktrynie katolickiej poważnie nie zgadzać. Wtedy jeszcze nie w przemocowych postulatach społecznych, ale na fali pierwszych zainteresowań filozofią, w jednym z dogmatów na temat natury człowieka. Kiedy przedstawiłam swoje argumenty na spotkaniu grupy religijnej, nikt nie podjął ze mną dyskusji.

Usłyszałam, że brakuje mi pokory.

I chociaż czułam wewnętrzny bunt przeciwko takiej ocenie, jego zduszenie i praktykę korności przyjęłam jako zadanie duchowe na kilka kolejnych lat. W Kościele katolickim stosowanie psychicznej manipulacji dla utrzymania wątpiących członków jest codziennością.

Pytania można zadawać tylko pretekstowo, jako praktykę w potencjalnych dyskusjach z niewierzącymi. Jeśli prowadzą do realnego zwątpienia, osobę próbuje się zatrzymać poprzez wywołanie poczucia winy (przypowieść o niewiernym Tomaszu mówi wszakże wprost, że najbardziej błogosławiona wiara to ta, która nie oczekuje oparcia w faktach), wykorzystanie emocji wywołanych załamaniem dotychczasowego światopoglądu, wmawianiem wiary.

Kilka lat później po raz kolejny spróbowałam porozmawiać z księdzem (celowo wybrałam akademicki, apostolski zakon jezuitów!) na temat praktycznie już utraconej wiary, konfrontując go z pogańskimi źródłami poszczególnych sakramentów.

Nie podjął dyskusji, spotkała mnie jedynie pobłażliwa, autorytarna ocena, że skoro przyszłam z nim rozmawiać, to znaczy, że w głębi duszy wierzę.

To był mój ostatni dzień w Kościele katolickim, ale nie ostatni raz, kiedy członkowie Kościoła zaprzeczali moim wyrażonym wprost uczuciom i przekonaniom.

Od bliskich osób usłyszałam, że w kościele byłam szczęśliwsza, że powinnam praktykować ze względu na szacunek dla pamięci moich nieżyjących już wtedy babć, że tak naprawdę wierzę, tylko sobie wymyślam. A utrzymywanie kogoś w toksycznym środowisku przez manipulację, wywoływanie poczucia winy i podważanie czyichś emocji i rozumowań leży niepokojąco blisko gaslightingu.

[*Gaslighting to manipulacja psychologiczna, która polega na budzeniu w jakiejś osobie poczucia, że coś jest z nią nie tak, podważania jej przekonań, tak, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej widzeniem rzeczywistości.Nazwa wywodzi się od nazwy sztuki teatralnej a potem filmu z Ingrid Bergman jako ofiarą przemocy Gaslight – w Polsce tłumaczonego jako Gasnący płomień – od red.]

7. Sacrum i tabu
Wszyscy w tym kraju zostaliśmy nauczeni, że Kościół można krytykować tylko w bardzo ostrożnych słowach, ponieważ uczucia religijne znaczą więcej niż odbieranie wolności, tożsamości i zdrowia psychicznego.

W debacie publicznej Kościół zachowuje się jak dzieciak z osiedla, który kopie cię bez ostrzeżenia, a kiedy próbujesz się bronić, oznajmia, że mama zabroniła go popychać.

I my pozostajemy w bezsilnej złości, bo tak jak w dzieciństwie było wiadomo, że nie wolno przeciwstawiać się czyimś rodzicom, tak teraz wiemy, że
nie wolno naruszać czyjegoś sacrum, choćby nam tym sacrum łamali kości.
Nie mówimy o zwykłej przemocowości katolickich praktyk, ledwie udaje nam się czasem wypomnieć prawdziwe zbrodnie, jak systemowe ukrywanie przestępstw seksualnych.

Corderosa

1. Islam
2. Islam
3. Islam
4. Islam
5. Islam
6. Islam
7. Islam

Ale zapewne boisz się atakować muzułmanów gimbazo?

Corderosa

Skoro Ci się nie chciało pisać to było dać linka, a nie zaśmiecać stronę szacownego Filmwebu upławami jakiejś cwaniary żyjącej z forsy Sorosa i spółki.
1. Patriarchat - znów wałkowanie tych samych ideologicznych farmazonów. Wśród tych zaczadziałych rewolucjonistów nie ma polityki realnej, tylko parytety, które w ich wykolejonych makówkach mają być przeciwwagą dla urojonego patriarchatu, a są w oczywisty sposób uwłaczające dla kobiet, bo same "feministki" (!) sugerują, że panie są głupsze od panów i trzeba wymagania naginać do ich poziomu. Skoro kobiet jest w polityce/w zarządach za mało, to trza ponoć zmusić partyjnych liderów/właścicieli firm do usadowiania ich na kierowniczych stanowiskach, co byłoby oczywistą dyskryminacją facetów ze względu na płeć lub zignorować biologiczne predyspozycje i obsadzać na siłę stanowiska opiekunów dzieci mężczyznami, bo "mężczyźni też płaczą i są wrażliwi". Predyspozycje: na wojnę idą oni, dziećmi opiekują się one; w kopalniach fedrują oni, sekretarkami są one. A zatem trzeba bzdurzyć, iż owe predyspozycje to tylko kwestie wpływu - chrześcijańskiej oczywiście - kultury i zacofanej tradycji - też chrześcijańskiej. Znam kobiety po zawodówkach i po studiach. ŻADNA z nich nigdy nie wypowiedziała słowa "feministka", "parytet". Chcą normalnie żyć, zakochać się, urodzić dzieci i patrzeć jak rosną - tak jak tysiące pokoleń ich babek, prababek, a tymi słowami żonglują tylko młode idiotki oduraczone przez zawodowe "feministki". Wejdź na Wikipedię pod hasło "Kibuc" i dowiesz się, jak próbowano kiedyś sztucznie tworzyć takie komuny będące tym za czym gardłują obecni tzw. "dżenderyści". W sytuacji gdy zaniechano zewnętrznego popychania w kolektywizm, grupa siłą inercji powróciła do naturalnych ról społecznych dyktowanych przez biologię. To co wyprawiają politruki od "dżender" jest próbą jawnej, siłowej, często nieodwracalnej destrukcji na poziomie od indywidualnych jednostek (moda na amputacje piersi, penisów), po całe grupy, a szerzenie tej antyludzkiej ideologii powinno być karane wysyłaniem na wiele lat do kamieniołomów.
"Wychowanie w wierze katolickiej zawsze wiąże się ze zinternalizowaniem całego bagna patriarchatu, w którym potem grzęźnie się przez lata po opuszczeniu instytucji Kościoła"
I właściwie to zdanie powinno posłużyć jako streszczenie tego manipulanckiego, polanego bajerancką nowomową bełkotu, jakim jest cytowany przez Ciebie tekst.

2. "To twoja wina, że tamten człowiek był torturowany"
To ciekawe, bo żaden katolik tak nie uważa.
"Nieważne, że masz siedem lat i nie miałeś szans zrobić niczego naprawdę złego"
Ważne, że siedmiolatek ma dobrą okazję do zrobienia rachunku sumienia i wśród gwaru codziennego życia pełnego zabawy i nauki przez chwilę wyciszy się skupiając nad swoją duszyczką. Aha, i rozumiem, że lepiej, aby dziecko nie spowiadało się "obcym mężczyznom", tylko psychologom, np. takim jak nieżyjący już na szczęście dr A.Samson, późniejszy pedofil, a wcześniej autorytet telewizyjny w swojej dziedzinie, co to swojemu małemu pacjentowi poradził, cytuję z "Wyborczej": "kopnij w d.pę rodziców, a twoje życie się ułoży".

3. "Dlatego nie należy unikać cierpienia doświadczanego w życiu codziennym"
To znowu nieprawda, katolicy tak nie uważają. Osoby "postempowe" mają dla osób chorych, cierpiących receptę: zlikwidować chorego! Gdy normalna osoba cierpi z powodu konfliktu w małżeństwie stara się je ratować, najlepiej wspólnie. Osoby "postempowe" szukają zaś poradników, jak najtaniej, najłatwiej wziąć rozwód. Nic dziwnego, że 1/3 małżeństw kończy się rozwodem, a moi śp. dziadkowie dożyli ze sobą 60 lat w małżeństwie, nota bene bez większych nieporozumień.
"Przeraża mnie, że nie ma w przestrzeni publicznej głosów wskazujących jak toksyczna jest ta narracja z punktu widzenia zdrowia psychicznego"
No to do dzieła, wskazuj, indoktrynuj, napisz Manifest!

4. Olbrzymią obsesję na punkcie seksualności przejawia właśnie strona przeciwna i to z prostego powodu, mianowicie walcząc ze "stereotypami" i "zabobonami" musi walczyć też z każdym TABU wmawiając ludziom, że tabu to zło ograniczające "samorealizację" i "tłamszące ludzką naturę", a tak naprawdę chodzi o wytworzenie w społeczeństwie potwierdzenia, iż człowiek to tylko zwierzę, zatem kopulacja jak szklanka wody, jak lody po obiedzie czy robienie loda w pracy. Tabu to bezpiecznik ratujący nas od stoczenia się do poziomu zwierząt. A takie dwunożne zwierzęta będzie można łatwo kontrolować

5. "Kościół uczy miłości toksycznej. Miłości, w imię której wywołujesz cierpienie, bo chcesz dla bliskiej osoby zbawienia"
Wow!:-)

6. "

Corderosa

6. "

Corderosa

6. "Gaslighting to manipulacja psychologiczna, która polega na budzeniu w jakiejś osobie poczucia, że coś jest z nią nie tak, podważania jej przekonań, tak, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej widzeniem rzeczywistości"
Toć to idealnie pasuje do ideologów od "dżendera": indoktrynacja dzieci "udomowianiem" zboczeńców, ich ufajnianiem; podważanie przekonań dzieci zdobytych od rodziców tak, aby zdeprecjonować ich odwieczny autorytet, a stąd już łatwa droga do obrzydzenia Kościoła, dostrzegania wszędzie "pedofilów w sukienkach", a nawet do promowania wśród młodych zabijania swoich nienarodzonych dzieci bez potrzeby zgody rodziców czy sugerowania drastycznych amputacji i całego tego horroru, który kończy się kalectwem fizycznym oraz psychicznym jak depresje i samobójstwa.

7. "Wszyscy w tym kraju zostaliśmy nauczeni, że Kościół można krytykować tylko w bardzo ostrożnych słowach"
Przecież krytykujesz. Mało Ci jeszcze zapluwania się Tobie podobnych rzygowinami o "księżach-pedofilach", "księżach-złodziejach", "zakonnicach-sadystkach"? Obozy dla katolickich duchownych byłyby satysfakcjonujące, czy od razu strzał w tył głowy?

ocenił(a) film na 8
JackHolborn

"Mało Ci jeszcze zapluwania się Tobie podobnych rzygowinami (...)" - ach ta słynna chrześcijańska miłość do bliźniego :D

ocenił(a) film na 2
Corderosa

Jesteś po prostu fanatyczną ateistką - fanatyczną czyli jak najbardziej wierzącą. Dodatkowo wierzysz, że Twoja wiara jest lepsza od wiary innych :P

ocenił(a) film na 3
Corderosa

Co za bzdurna teza, że niby co wiara wyklucza rozum?

ocenił(a) film na 8
suchygnat

Na szczęście nie wszystkim.

ocenił(a) film na 8
suchygnat

W fimie jest mowa o fanatyźmie. Protestanci fanatycznie wyznający religię i to właśnie powoduje, że brak im rozumu. Każda religia, może lepiej ujmę, każde takie skrzywienie czy to chrześcijanie czy muzułmanie prowadzi do złego. Moim zdaniem to autorka wpisu miała na myśli.

ocenił(a) film na 8
doroti

tu się zgodzę. Podobnie jest z fanatykami antyreligijnymi. To takie samo zło. I tu właśnie Corderosa świetnie się wpisuje w ten profil. W/g mnie trzeba mieć umiar we wszystkim

Corderosa

Jakaś Julka gadająca o rozumie, to jakby bezdomny rozmyślał na co wyda miliony.

ocenił(a) film na 8
Isstred

Dokładnie to samo pomyślałem. Patriarchat, ple, ple ple. Kolega wyżej wszystko wyjaśnił. "A ja bym bardziej powiedział, że film jest fikcją literacką, a ludzie, którzy w ten sposób postępują, tylko wycierają sobie ryj wiarą, a nie są wierzącymi, bo religia chrześcijańska uczy jednak innych nauk, a jak ktoś w zgodzie z nimi nie żyje, to osoba wierzącą jest tylko z nazwy."

ocenił(a) film na 7
Conrados

Wiara to fikcja, wymyślili ją żydzi by podbijać gojów. Tam gdzie jest wiara, nie ma wiedzy. Wszystko w wierze sprowadza się do schematu Pan-Sługa. Głupi ludzie modlą się do fikcji literackiej, a życie działa według praw natury i one od ludzi wszystko egzekwują. Wiara jest dla leni, którzy nie chcą w życiu zdobyć prawdziwej wiedzy, bo prawdziwa wiedza jest bolesna, a wiara jest dla wszystkich - czyli dla byle kogo. No bo chyba nie myślicie, że ktoś kto szuka wiedzy, szuka odpowiedzi tam gdzie głupiec?
Nikt nie przyjdzie ludzi zbawić czy zabawić i prędzej czy później każdy się o tym przekonuje, bo prawa życia są bezlitosne czy komuś się to podoba czy nie i to właśnie pokazuje ten film.

ocenił(a) film na 8
Conrados

Komunizm też chciał dobrze xD

ocenił(a) film na 8
Isstred

Jak to "na co bezdomny wyda miliony"? Wiadomo, że na samochody dla pewnego znanego redemptorysty ;)

ocenił(a) film na 7
Corderosa

Ludzie wierzący nie używają rozumu, gdyby go używali, to by dawno zrezygnowali z tej sztucznej ideologii dla plebsu.

Corderosa

Bóg żyje czy to wam się podoba czy nie. wy natomiast umieracie .Niektórzy z was za życia dręczeni przez ideologie a inni bo zapomnieli o mądrości Boga.Krzyczą na Niego.Obwiniają za wszystko co złe zapominając że to człowiek rządzi na ziemi i mając taką władzę radzi sobie średnio wygadując nieprzemyslane myśli bo gdyby były takie to upadek gatunku ludzkiego jest bliski.

ocenił(a) film na 8
wilkrobert132

Ile jeszcze zostało do tego upadku?

Corderosa

Powiem tak, ateisci mysla ze pozjadali wszystkie rozumy i sa tacy oswieceni i nastepny etap ewolucji...bla bla bla...religia to jest produkt ewolucji! I prosze mi tu nie wyjezdzac ze ludzie sa dobrzy z natury i mamy wbudowany wewnetrzy kompas moralny! Otoz nie mamy! Rodzimy sie jako zwierzeta ze wszystkimi najgorszymi instynktami jakie moglismy otrzymac po przodkach. Bez drogowskazu/regulacji/przewodnika zyli bysmy jak w spoleczenstwie szympansow-brutalnie, zwierzeco. Czy nam sie to podoba czy nie, nadal jestesmy zwierzetami ale potrzebujemy zasad ktore reguluja jakos nasze spolecznosci, badz co badz, dosyc rozrosniete. Stworzylismy dobre mzimu, dobre mzimu ktore uosabia wszystkie te cechy ktore sa porzadane w spolecznosci! dalekie od naszej brzydkiej egoistycznej pelnej przemocy natury. Mamy rowniez zle mzimu-czyli nasza to co uosabia to zwierzec, niestlumiona czesc naszej natury. Dobre mzimu zawsze walczy ze zlym mzimu czyli nasze kulturowe zasady z natura ludzka! Ludzie bez religii to zwykle brutalne, egoistyczne zwierzeta. Jestem ateistka ale uwazam ze religia przynosi wiecej pozytku niz minusow: daje drogowskaz, nadzieje, poczucie ze jestesmy wazni we wszechswiecie, ze nie jestesmy sami, ze po smierci nie przestaniemy istniec! Spelnia role rowniez psychologiczna-chroni samoswiadomosc!

Corderosa

ty z wiarą czy bez cierpisz na udar mózgu

ocenił(a) film na 7
Corderosa

Przecież to jest tylko fikcja literacka.

ocenił(a) film na 8
jeloneq7

Oczywiście, że tak. Ale ileż w tym prawdy.

ocenił(a) film na 6
Corderosa

A co mają obejrzeć tacy jak ty co nie wierzą, ale nie zostali obdarzeni rozumem?

ocenił(a) film na 2
Corderosa

Najpierw naucz sie odrozniac wiare od religii a dopiero pozniej zacznij wypowiadac sie na tematy dla doroslych

AstonMarkiz

Przez Corderosę zostały też poruszone kwestie religii, które jej nie odpowiadają, ona przynajmniej wypowiada się o swoich wątpliwościach bez chamstwa, kołtuńskiej arogancji, w przeciwieństwie do wielu użytkowników w temacie. Religia/wiara tematami dla dorosłych, to dlaczego w sakramentach biorą udział dzieci????

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones