Najlepszy z tego filmu był półgodzinny blok reklamowy. Film jest fatalny, jeden z najgorszych jakie widziałem w ostatnich latach. Ogląda się jak serial w telewizji kategorii B i to jakby się zaczęło od trzeciego odcinka. Aktorsko dno, dialogi żenujące zagrane tak, jakby aktorzy dostali tekst na 3 minuty przed nagraniem. Połowę filmu przesiedziałem łapiąc się za głowę. Jeśli chcesz iść do kina, dobrze się zastanów.
właśnie wróciłem z kina i mam podobne odczucia. Kalka na kalce, kino klasy B z lat dziewięćdziesiątych bije na głowę to dzieło.
WY macie coś z mózgami?! Wciągał prawie w każdej minucie, trochę zagmatwany z tym spiskiem ale ok, 3/10 to chamska potwarz dla tego filmu!
Również bylem i jestem strasznie zawiedziony. Tak sztucznego aktorstwa to już dawno nie widziałem. Nic tam się nie trzyma kupy. Nie polecam
Dokładnie, przez większość seansu to takie 7/10 było, ale na koniec jak się okazało, że nic nie ma sensu i dowalono takie bzdury na finał, no to myślałem, że je.bnę babę na pasach...
Mam totalnie takie same odczucia, nic tu się nie trzyma kupy - beznadzieja, nie warto iść do kina..
Diabeł to podstępna bestia. Zwabił nas na trailer a zabrał nam dwie godziny życia.
Dotrwałam do końca seansu tylko dzięki fantastycznej grze suczki owczarka belgijskiego, filmowej Małej. Podobno Małą grały matka i jej dwie córki. No są fantastyczne. Poza tym, szkoda, bo film według mnie jest słaby. Ogólnie temat weteranów jednostek bojowych Wojska Polskiego, czy Policji jest bardzo ważny, nośny i powinien wybrzmieć odpowiednio w polskim kinie. A tu klapa!
Ten tekst o weteranach mnie rozbawił. Weteran w tym filmie to na samym początku blok hajsu dostaje, więc biedny nie jest. Z ludźmi się bez problemu dogaduje, potrafi się zachować w społeczeństwie, izoluje się z wyboru, bo ma pełno siana i nie musi przejmować się pracą, to ja na jego miejscu tak samo bym postąpił. Ja wiem, że w rzeczywistości jest inaczej, ale w tym filmie weteranowi wojennemu to można tylko pozazdrościć.
Może postać mniej monolityczna, na miarę pułkownika Waltera E. Kurtza z "Apocalypse Now" lub porucznika Dana Taylora z "Forresta Gumpa" byłaby tutaj lepsza, ale w "Diable" Maks Achtelik musi "zrobić robotę". W filmie nie ma po prostu czasu na nic więcej. Na żadną osobistą problematykę głównego bohatera. Mnie zafrapowały informacje o weteranach armii amerykańskiej oraz brak jakichkolwiek danych na temat Wojska Polskiego. To jest frapujące i tutaj jest problem. Po co było podawać tak zatrważające dane na końcu takiego filmu i po portrecie takiego bohatera? Po coś to zostało zrobione. Może to jest właśnie wołanie o pomoc przez polskich weteranów? Ja tu widzę inny problem: nieumiejętność nazywania swoich alarmujących stanów emocjonalnych i szukania pomocy u ukochanych, przyjaciół, w końcu u profesjonalistów. To na pewno dotyczy naszych weteranów. I być może Maksa Achtelika. O tym nie wiemy, bo nie ma na to już miejsca. Weterani żadnego systemu wsparcia nie mają. Tego zupełnie nie ma w filmie, bo film jest o czymś innym. A Maks? Podobała mi się ta postać. Jest jak skała. Jest, jak jego pies - Mała - absolutnym profesjonalistą.
Na końcowy tekst o weteranach wybuchliśmy z kolegą śmiechem. Film kompletnie nie poruszał kwestii problemów weteranów po upływie terminu ich przydatności.
Film śladowo porusza problematykę problemów psychicznych weteranów, czy żołnierzy, ale dosłownie w dwóch momentach. 1) W pewnym momencie Zimny mówi do Diabła, coś na kształt: "Słyszałem, że nieźle ci odjeb**o w Afganie." 2) Maks daje swojej przyjaciółce tabletki nasenne, które przepisał mi lekarz. To są świadectwa jego problemów psychicznych, związanych ze służbą na misjach wojskowych. 3) Jego izolacja w lesie i bycie cały czas "pod bronią", też nie jest w pełni OK. No i te napisy na końcu. A można to było w filmie naprawdę dobrze rozegrać.
Ludzie wy naprawdę powinniście się leczyć!!! Jak można taki film nazywać słabym! Naciąganym , może, z gorszą końcówką, może
Uwielbiam kino tzw. samotnych wilków oraz wojenne dramaty. Jeśli nie widziałeś, to polecam "Apocalypse Now", "Cieńka czerwona linia", "Na zachodzie bez zmian", "Listy z Iwo Jimy", "Pearl Harbor",ect., czy chociażmy sagę "Rambo" i "Terminatora". Trudno jest mi niestety wymienić jakiś polski, dobry dramat wojenny, poza "Kanałem". Zobacz i porównaj, jak robi to kto inny. Ale, co kto lubi. Jak Ci się "Diabeł" podoba, to niech tak będzie. Twoje święte prawo do odrębnego zdania. Pozdrawiam! :)
Zacznijmy od tego, że nie ma czegoś takiego jak 'kino samotnych wilków', tworzysz jakąś dziwną, upośledzoną nowomowę. Poza tym, co to w ogóle jest za lista? Musisz mieć sporych rozmiarów deficyt intelektualny skoro gościowi, któremu podobał się 'Diabeł' polecasz zobaczyć...'Terminatora' albo 'Czas Apokalipsy'. Każdy z wymienionych filmów, poza ewentualnie 'Pierwszą Krwią' nie ma absolutnie nic wspólnego. To jak tobie się 'Diabeł' nie podobał, to polecę ci 'Avatar' i 'Gwiezdne Wojny' żebyś mogła zobaczyć jak to robią inni ;) Newsflash - 'Diabeł' to film sensacyjny, a nie dramat wojenny. Co ciekawe w jednym poście zdajesz się to zauważać, ale już w innym kompletnie nie. Trochę masz pretensje do nowego Rambo, że nie jest nowym Kieślowskim, jak to kiedyś mój kolega powiedział o jednym z krytyków. To jest film sensacyjny i tylko jako film sensacyjny powinien być oceniany. To nie jest studium weterana z PTSD i nie miało zamiaru nim być. Ani razu podczas seansu film ci tego nie sugeruje, wręcz przeciwnie, Maks to normalny gość, który nie ma problemów, po prostu lubi samotność, a jeśli gdzieś trzyma traumę, to w sytuacji z dzieciństwa ze śmiercią 'brata'. Przecież on jest zdatny do dalszej służby wojskowej, o czym świadczy fakt, że proponują mu kolejną misję, w przeciągu kilku dni.
Kino samotnych wilków, to nie "upośledzona nowomowa", tylko metafora. Moja metafora. Nie zrozumiałeś jej? To w kontekście "Diabła". Kryterium doboru filmów, które polecałam była postać, czy postacie głównych bohaterów - żołnierz/ żołnierze, nie gatunek filmowy, czy cokolwiek innego. Żołnierze/ wojownicy i ich portrety. Tylko i wyłącznie. Stąd tak różne przykłady. Nie zrozumiałeś, jakie było kryterium? Z resztą przykładów jest znacznie więcej. Na forum nie jest, moim zdaniem miejsce, do pisania pogłębionych recenzji, czy esejów na temat. Tworzę krótkie wypowiedzi, trochę z nadzieją, że osoba do której jest skierowana porusza się płynnie w oczywistych skrótach myślowych, czy kulturowym kontekście. Fajnie zestawiłeś "Avatar" i "Gwiezdne wojny" z "Diabłem", czyli chyba zrozumiałeś, jakie było moje kryterium Trochę różnimy się również w ocenie tego, kim jest tytułowy Diabeł. I dlaczego robi to, co robi i kim jest. Co jest, a czego nie ma w tym filmie.
Metafora będąca upośledzoną nowomową bo to, że ja napiszę, że 'lubię kino mumbo jumbo' nie oznacza, że każdy musi rozumieć co mam na myśli, zwłaszcza jeśli, tak jak Ty, zrobię to kompletnie bez sensu bo 'Diabeł' to nie jest film o samotnym wilku. Kryterium doboru filmów ma się nijak do 'Diabła' pod każdym względem. Może jeszcze tego nie wiesz, ale portret bohatera zamyka się w gatunkach filmowych i porównania takie nie mają żadnego sensu, gdy zestawiasz film wojenny z prostym filmem sensacyjnym/filmem akcji. Jakąś kompletną abstrakcją jest porównywanie Kurtza z 'Czasu Apokalipsy' do Achtelika z 'Diabła', nawet na tej twojej płaszczyźnie 'samotnego wilka'. Skoro zestawienie 'Avatara' i 'Gwiezdnych Wojen' z 'Diabłem' uważasz za 'fajne', to faktycznie potwierdzasz, że zrozumiałem jakie było twoje kryterium - bezsensowne. Bierzesz kompletnie inne filmy, traktujące o czymś zupełnie innym i wrzucasz postacie z tych filmów, niczym poseł jednej partii wyrywkowe fragmenty wypowiedzi oponenta, które mu pasują żeby dopasować do swojej tezy. W tym przypadku Twoja teza jest taka, że filmy te lepiej pokazują podobnego bohatera. Oczywiście podobnego wyłącznie w Twojej głowie bo postaci te nie są podobne, filmy nie są podobne i tak jak mówię, czepiasz się polskiego filmu sensacyjnego o to, że nie ma czegoś, czego nie powinien mieć, ale Ty sobie wymyśliłaś, że powinien. A przynajmniej tak wynika z Twoich chaotycznych, rwanych, niekoherentnych wypowiedzi, które uznajesz, że każdy powinien rozumieć, podczas gdy są one totalnie pozbawionymi merytoryki skrótami myślowymi lub wywodami nad tym, że 'piękna suczka świetnie zagrała i tylko dlatego dobrnęłaś do końca'. Forum jest właśnie od tego żeby dyskutować wyraziście i na temat, a nie wrzucać skróty myślowe, które rozumiesz, tylko Ty. Nie podobał ci się 'Diabeł'? Spoko, ale argumenty generalnie rzecz biorąc zaprezentowałaś mało merytoryczne.
No cóż, rozumiem, że Twoje określenie 'filmy mumbo jumbo', to trochę ukłon w stronę dadaizmu, jak z tesztą pozostała część wypowiedzi. Ja natomiast moje uważam za strumień świadomości. Gdzie wyczytałeś, że moje luźne zestawienie niektórych filmów, których bohaterami są ogólnie rzecz ujmując wojownicy jest jakimkolwiek porównaniem? Zestawienie nie oznacza porównania. Zbiór bohater żołnierz, bohater wojownik oznacza tylko, że podoba mi się taki właśnie zbiór. Moje wypowiedzi nie są recenzjami chirurga, rozkładającymi biologicznie/ organicznie dane dzieło, lecz wrażeniami kochanki ze zbliżenia z kochankiem. Gdybyś zapytał mnie, dlaczego lubię androgynicznych blondynów, nie odpowiem na to pytanie. Po prostu, tylko takich mężczyzn uważam za pięknych. Taki mam gust. Nie podważam innych wartości. Mówię tylko o moim konkretnym upodobaniu. I według analogicznego kryterium, które Ty oczywiście uznasz za niemerytoryczne - film "Diabeł" nie podobał mi się. A teraz trochę chirurgicznych cięć - jeśli tak Tobie z kolei się podoba. Jak na prosty akcyjniak "Diabeł" jest zbyt teatralny, gra aktorska zbyt statyczna, kamera podchodzi za blisko, przez co traci się kontekst sytuacyjny. Sceny walki dla mnie, byłej tancerki wielu technik tańca oraz posiadaczki jednego z pasów karate tradycyjnego, są toporne, brak im finezji i płynności, czyli choreografia nie została należycie wyćwiczona. Co poza tym? Jest wiele niezrozumiałych skrótów myślowych (a propos), które nabierają barw dopiero po lekturze książki. Np. skomplikowana relacja Maksa z jego adoptowanym bratem. W filmie można się pogubić, gdzie leży geneza jego traum. Po obejrzeniu filmu rodzi się wiele wątpliwości, co do fabuły. Cześć z nich książka wyjaśnia, a o części z nich nie dowiemy się ani z książki ani z filmu. To tylko kilka uwag, w skrócie. I nadal uważam, że 3 suczki są najmocniejszym elementem filmu. Bo aktorsko film jest na poziomie "Zbuntowanego anioła". Pozdrawiam serdecznie
Moje stwierdzenie, to właśnie nawiązanie do strumienia świadomości, bo tak właśnie wyglądają twoje wypowiedzi. Tylko, że jesteśmy na forum ogólnym, gdzie nikt nie zna Ciebie ani Twojej świadomości, a co za tym idzie ciężko się wymienia poglądy z osobą, którą rozumie się albo wybiórczo albo wcale, zwłaszcza, że jesteś po prostu niekonsekwentna i chyba powinnaś zacząć od przeczytania własnych wypowiedzi, a potem odpowiadania na nie bo zadajesz mi pytanie 'gdzie wyczytałem, że Twoje luźne zestawienie jest jakimkolwiek porównaniem'. Otóż wyczytałem z jednej z Twoich wcześniejszych wypowiedzi, na którą sam odpisałem. Gość pisze, że mu się 'Diabeł' podobał, na co Ty rzucasz właśnie tę listę i dodajesz na końcu ' Zobacz i porównaj, jak robi to kto inny. Ale, co kto lubi. Jak Ci się "Diabeł" podoba, to niech tak będzie.'. Raczysz wybaczyć, ale to jest wręcz podręcznikowe porównanie opatrzone autorską tezą 'to są dopiero dobre filmy w podobnym stylu/z podobnym bohaterem, ale no jak ci się podoba taki szajs jak 'Diabeł' no to trudno'. Daruj, nie chcę być niegrzeczny, ale potem odlatujesz już w 'strumień świadomości' bo zaprzeczasz ponownie sama sobie. Piszesz, że nie oceniasz, można odnieść wrażenie, że filmy są dla Ciebie niemalże metafizycznym doznaniem, porównania do romansu z kochankiem, a wystarczy spojrzeć na Twoje posty żeby czarno na białym zobaczyć, że jednak oceniasz. Nie pozostawiłaś żadnych wątpliwości, że jest to dla Ciebie film zły, nieudany, a dotrwałaś do końca tylko dlatego, że 'słodki piesio'. Z jednej strony wielkie słowa, z drugiej strony, banalny przekaz. Co do rzeczy, które ci się nie podobają, to trudno dyskutować bo żadnego z zarzutów nie argumentujesz poprzez przykłady. Aktorstwo z jednej strony zbyt teatralne(momentami się zdarza, Lubos już taki czasem bywa jak popłynie w rolę, jednocześnie moim zdaniem on jest w takiej teatralności autentyczny bo to specyficzny człowiek), a z drugiej zbyt statyczne? Jakieś przykłady? Argumentu o braku finezji w scenach walki nie da się potraktować poważnie i jak rozumiem głównym celem wypisania go było podzielenie się ze światem o przeszłości tancerki i posiadaniu pasa w karate. No to teraz muszę Cię zmartwić, ale wojsko to nie taniec, a komandosi nie walczą w stylu karate i nie chodzi tam o finezję, a o prostotę i jak najszybsze unieszkodliwienie przeciwnika. Inna sprawa, że sceny walki są dla mnie największym minusem filmu, ale nie ze względu na ich niewystarczającą finezyjność, a ze względu na to jak zostały nakręcone i zmontowane, gdyż jest to kolejny przykład filmu, w którym to efekty dźwiękowe tłumaczą widzowi kto w danym momencie oberwał. Co do traum, to ja po prostu nie widzę tutaj żadnej traumy tak naprawdę i już chyba o tym pisałem. Nie wiem właściwie dlaczego na siłę się jej doszukujesz. Wątek z bratem jest zrozumiały, a nie rozwijany bo widocznie stwierdzono, że nie ma on znaczenia dla fabuły i że to już przeszłość, którą Achtelik sobie przepracował.. Postać grana przez Lubosa jest może lekkim odludkiem, ale skoro dość często poruszanym wątkiem jest, że jest on dalej czynnym żołnierzem, który ma propozycję misji wojskowej, a jego były dowódca jest z nim w stałym kontakcie, to chyba jednoznacznie powinno zamykać temat. To nie jest wielkie kino, w żadnym wypadku, ale też bez przesady.
Odczuwam wyraźnie dychotomię mojej postawy. Z jednej strony nie wierzę w możliwości obiektywnej oceny dzieła sztuki, szczególnie sztuki performatywnej, takiej, jak np. film. Ale w zasadzie każdej. Artyzm jest poza. Trudno językiem opisać to, co jest - moim zdaniem - nieopisywalne. Film jest dziełem totalnym, angażującym zarówno wszystkie zmysły, jak i umysł. I język jest tylko jednym z elementów tego dzieła. Jak za pomocą języka tylko operować na innych wrażeniach zmysłowych? Wiele pozostaje poza słowami. Z drugiej strony oceniam, mimo, że nazywam to wrażeniami, bo wiem, że językiem oddać odbioru filmu w pełni nie jestem w stanie. I nawet nie próbuję. Ale owszem czytam forum filmweba, czasami wyrażę swoją opinię, bo korzystam również z opinii innych, przy wyborze tego, co oglądam. Korzystam z języka, mimo, że wierzę, że nie mogę mu wierzyć. Cóż, jest tu paradoks. Trudno. Jestem pesymistką. Do filmu "Diabeł" nie chcę wracać, bo nie warto. Natomiast uważam, że służba w wojsku - mimo jego etosu - już sama w sobie nie jest czymś normalnym. Wykonywanie rozkazów, które z założenia mają prowadzić do śmierci wroga, czy jego zdrowotnej eliminacji, wypacza osobowość. Wojownik, który okalecza, czy zabija innych, nawet w samoobronie musi mieć skrzywioną psychikę i każdy moim zdaniem żołnierz, który bierze czynny udział w misjach, powinien otrzymywać pomoc fachowców. Stąd moje uparte powroty do leczenia wojennych traum. Bo uważam, że każdy żołnierz po misjach wojskowych je ma. Czy jakoś potrafi z tym żyć, czy nie. Czy wie o tym, czy nie. To nie jest normalne ludzkie zachowanie Tak uważam! Natomiast w walce wręcz atak powinien nastąpić jak najszybciej, jak słusznie zauważyłeś. Celem jest trafienie eliminujące. W "Diable" ruch jest zbyt wolny. To są o ułamki sekund za długie akcje. Tak uważam. Tak, mało finezyjne. Prymitywne. Nie wiem, czego GROMowców uczą, pewnie krav magi. A krav maga jest właśnie finezyjna. To sztuka walki oparta na inteligencji. Jak każda z resztą. I cóż, mimo że nie chciałam już pisać o "Diable", znowu to zrobiłam. Kolejna sprzeczność. Już nie będę. :)
To chyba byliśmy na dwóch różnych filmach bo Diabeł jest dobrym filmem. Ale chyba konkurencja od pewnego pana płaci za takie wypociny jak twoje...
A może mamy zupełnie inny punkt widzenia? Zupełnie inne wymagania co do jakości? A jeśli już wspominasz, jak się domyślam, o filmach Vegi, to są mniej więcej na tym samym poziomie - dno.
Widać masa trolli na fw. W końcu pan Diabeł został zabity? Czy zostawili bez odpowiedzi? Mi brakowało sceny gdzie tłumaczą skąd się wzięła jego xywa