Kompletnie nie rozumiem fenomenu tego filmu. Chodzi o efekty specjalne? Tak, są świetne, zdjęcia również. No i co dalej? Paul Atryda totalnie bezpłciowy i nijaki, książe Leto z niewiadomych przyczyn wystylizowany na Hindusa (gdyby mógł dodać turban spokojnie mógłby wcielić się w jakiegoś maharadżę). Zero akcji i duchowości, która powinna być głównym motywem tego filmu.
Był to jedyny film, na którym zasnałęm w kinie. Na Netflixie tylko skakałem po lepszych fragmentach, nei chciało mi sie obejrzeć całości.

Abstrahując od wersji Lyncha - mi się podobała, jednak była ona specyficzna i nie każdemu sie podobać musiała (choć duchowości i klimatu było tam 10 x więcej), to opisywany film z 2021 r. był blady (akcja i klimatem,) nawet przy telewizyjnej Diunie z 2000 r, a średnio obecnie znany Alec Newman - Paul Atryda, swoją charyzmą bił tego rozmydlonego chłoptasia na głowę.
A przecież i Diuna z 2000 r. była jedynie poprawna, kontynuacja, czyli Dzieci Diuny z 2003 r ze świetnym Jamesem Mc Avoyem były dużo lepsze. Dałem piątkę za zdjęcia, efekty specjalne i role drugoplanowe (lady Jessica też nie byłą zła).

Dwójka (z trailera) wygląda lepiej. Zaryzykuję i się przejdę.