To mój główny zarzut do tego filmu - jest za bardzo "współczesny". Za kilka(naście) lat efekty w tym filmie będą gorsze niż w oryginalnej Diunie (1984), i co wtedy pozostanie? Modni aktorzy, modny reżyser, modna muzyka i... pustka. Ten film nawet nie próbuje wyjaśniać historii, więc bardzo szybko stanie się niezrozumiały. Bronię wersji z lat 80tych ponieważ opowiada historię z jej "historycznym" aspektem, wyjaśnia widzowi wiele zawiłości i przez to film, mimo trącenia tracballem, broni się zdecydowanie lepiej od tej najnowszej wersji. Moim zdaniem to trochę taki mocno marketingowy teledysk zmontowany dla dzisiejszego pokolenia, bez jakiegokolwiek zamysłu, by stać się czymś więcej niż kolejnym filmem do którego będziemy wracać.