Film ogląda się znakomicie. Klimat książki wycieka z ekranu (choć niektóre kwestie musiały ulec skróceniu w stosunku do pierwowzoru). Znakomite są muzyka, scenografia, kostiumy. To niewątpliwie powód, by film koniecznie obejrzeć w kinie. Żałuję, że dla mieszkańca Trójmiasta sala IMAXA to dopiero śpiew przyszłości, być może do obejrzenia części drugiej jednak skuszę się na dalszą wyprawę. Obsada dobrze dobrana. Podobały mi się role Chameleta w roli Paula Atrydy oraz Rebeki Ferguson w roli jego matki. Trzeba mieć na uwadze, że Diuna to zaledwie połowa ekranizacji oryginału książkowego (podział treści mniej więcej podobny do pierwszego dwutomowego wydania Diuny Herberta przez wydawnictwo Iskry), jednak na razie w ich grze brakuje nieco większej głębi i pasji, co jak się zdaje wynika ze scenariusza. Jason Mamoa i jego Duncan wnosi powiew lekkości do generalnie jednostajnie poważnej nuty pobrzmiewającej w aktorstwie głównych bohaterów. Liczę na rozwój postaci Paula i jego matki w drugiej części.
Drażni parę drobiazgów - przeszkadzało mi zbyt wiele scen Zendayi w stosunku do logicznego rozwinięcia całej historii - trąci to wręcz nieco chęcią wykorzystania znanej głównie przez młodych ludzi aktorki do popularyzacji filmu wśród tego targetu właśnie. Niepotrzebna zmiana płci Lyeta Kynesa w stosunku do oryginału książkowego. Generalnie polecam "tom pierwszy" i czekam z niecierpliwością na drugi.