Nie czytałam książki i film był moją pierwszą stycznością z tą historią, która mi się nie spodobała. To co rzuciło się od razu w oczy: kobiety ubrane w długie, suknie, zasłonięte twarze, uległe, jak dziś w niekórych kulturach, mężczyźni, w skórcie, tylko mięśnie, walki, władza - ach, jak typowo. Sceny z wodzami, za którymi podążają tysiące wojowników rodem z Korei Północnej. Ciekawe inspiracje miał autor... No ale to science fiction, każdy ma prawo sobie wymyślić co mu się podoba, czyż nie. Przez pierwsze dwie godziny filmu nie wiadomo o co właściwie chodzi, marne dialogi, końcówka na plus, 20 minut przed końcem zaczęło się robić ciekawie. Efekty graficzne na plus, ale nie pomagają bardzo w ocenie za całkoształt.
Książka ma swoje lata. W latach 60. Raczej to nikogo nie radziło, ale kobiety w tej historii miały wiele twarzy. Zasadniczo kobiety były tam swoistymi Iluminatii