Lubię Diunę Lyncha,lubię i mini-serial z 2000r.Posiadam obie wersje.Częściej jednak wracam do filmu Lyncha.Mini-serial jest dłuższy, dlatego te osoby które nie czytały książki więcej rozumieją.
Do kina pewnie nie polecę, ale wiem że DVD, czy może już BLU-RAYa kupię. :)
Ci którzy nie czytali książki, mają czas na lekturę bo jak reżyser(obojętnie jaki) zacznie "skręcać" w stronę Lyncha, to możecie być zawiedzeni. :)
Strachy na lachy, to była finansowa klapa(w Europie przyjęty cieplej), więc należy mieć nadzieję, że za bardzo nie polecą w drugą stronę, bo może być słabo.
Ja uważam, że miniserial był lepszy od dzieła Lyncha, głownie właśnie przez to, iż, jeśli książki nie czytałeś, to zrozumiesz więcej (dłuuuuugie 5 godzin = więcej jest wyjaśnione). A ja pomimo przeczytania jej 3 razy do tej pory i tak nie przepadam bardzo za Lynchowską wersją...
Coś w sobie ma, to fakt, ale mnie irytowało, że to co w książce zajęło całą stronę (opis czegoś-tam), w filmie było potraktowane po łebkach - z braku czasu zapewne. A mini-serial, przez swą długość pokazał po prostu więcej z książki.