Bardzo dobra ekranizacja. Wszyscy, którzy czytali książkę rozumieją, że to nie jest materiał, z którego powstanie kino akcji. Ci, którzy znają dorobek Villeneuve też wiedzą, że nie wybierają się na produkcję, która ma zawrotne tempo. Właściwie nic o filmie przed wyjściem do kina nie czytałem więc byłem zachwycony kiedy usłyszałem głos Charlotte Rampling - jednej z moich ukochanych aktorek. Piękne, oniryczne sceny, wysmakowane efekty specjalne, starannie budowana intryga. Widać, że to wstęp do większej historii ale to dobrze bo Diuna zdecydowanie zasługuje na serię filmów. Czytam, że narzekacie na muzykę... bo ja wiem? To wciąż ten sam Zimmer. To raczej my osłuchaliśmy się z jego kompozycjami i wydaje nam się, że powiela wciąż to samo, ja uważam że to po prostu jego charakterystyczny, rozpoznawalny styl. Nie czepiałbym się. Momoa jest przerażająco złym aktorem i zaangażowanie go do tego filmu to jakaś obsuwa w dziale odpowiedzialnym za casting. Bardzo odstaje od reszty. Isaak daje radę choć w roli Leto wolałbym kogoś innego. Ferguson moim zdaniem bardzo dobra (chociaż ja mam do niej słabość więc może nie jestem obiektywny). Chalameta bardzo bym chciał nie lubić ale byłbym idiotą gdybym powiedział, że jest słabym aktorem. W swoim dorobku ma mimo młodego wieku kilka znaczących kreacji. Ogólnie - ja jestem zadowolony z seansu.