- Film w 100% fantasy, a nie żadne science-fiction.
- Praktycznie wszystkie motywy, cała fabuła i pół uniwersum pokrywają się ze Star Wars (tak wiem, że książka Diuna była pierwsza).
- Przewidywalny do bólu.
- Naiwny i nielogiczny. Weźmy na przykład doktorka Yueh, który jednym kliknięciem wyłączył zabezpieczenia całego miasta, bo myślał, że jak zdradzi swoich przyjaciół to zły do szpiku kości Baron Harkonnen postąpi inaczej, zachowa się honorowo i dotrzyma słowa, no debil)
- Podział na dobro / zło jak z jakiejś bajki o czerwonym kapturku i złym wilku.
- Podniosła muzyka w praktycznie każdej scenie, sprawia wrażenie jakby każdy ruch i słowo bohaterów decydowały o przyszłości galaktyki.
- Zero dialogów na luzie, albo choćby jakiegoś żartu, 2.5 godzina spinania pośladków, smutnych i groźnych min. (*mój błąd, była ta scena z pluciem na powitanie).