Czekałem z półtora roku na ten film. Szybkie podsumowanie po seansie w IMAX w Łodzi. Efekty specjalne i dźwięk oczywiście na najwyższym poziomie. Muzyka też niezła ale nie jest to soundtrack na poziomie Gwiezdnych Wojen czy choćby Terminatora. Samo przedstawienie uniwersum pod względem wizualnym oszołamiające. Statki kosmiczne, jakieś helikoptery wyglądające jak ważki, koparki do przyprawy, stroje bohaterów, czerwie, charakteryzacja top class.
Jest mrocznie. I dobrze. Arakis to pustynia jak się patrzy i jest to świetnie przedstawione. Planety Harkonenów i Saudaukarów przerażające podobnie jak osobnicy je zamieszkujący.
Fabularnie nie mam się w zasadzie do czego przyczepić. Książkę pamiętam dość dobrze i wiem, że nie ma opcji przenieść wszystkich wątków na ekran. Scenarzyści zrobili co mogli i oceniam ich pracę na 5+. Film nie goni widza jak ekranizacje komiksów. Nie obraża inteligencji jak dzisiejsze filmy akcji gdzie akcji jest tak dużo, że w zasadzie fabuła to tylko dodatek. Tempo idealnie trafiło w mój gust.
Aktorzy wykonali wspaniałą robotę. Isaacs, Brolin, Chalamet, Ferguson, Momoa, gość grający Tufira Hałata po prostu są drużyną Atrydów i czuć tam chemię. Baron Władimir Harkonen, Bestia Raban, Piter de Vris pokręceni i przerażający. Bardem jako Stilgar świetny. Nawet Sharon Duncan-Brewster, która zagrała Liet Kynes dała radę, a o to się szczególnie bałem bo w książce był to chłop a nie kobita.
Podsumowując. Diuna nie pasuje do dzisiejszego kina spod znaku odmóżdżonych strzelanek, bijatyk, ekranizacji komiksów itp. To kino wyważone, wymagające uwagi i takie trochę MONUMENTALNE. Reżyser trafił w mój gust. Takie science-fiction to ja rozumiem. Doceńcie bo może być tak, że do czasu premiery drugiej części nic w tych klimatach nawet się nie zbliży poziomem do tej ekranizacji.