panowie chyba jendak troche sztucznie dosuzkujecie sie tu jakiegos lepszego filmu , pod kanapke , czy obiad możnaod biedy obejrzeć ale nie dzięki..nie polecam
Zacząłem przeglądać twój blog tak po krótce juz na pierwszej stronie widze filmy , których nie widzialem takze SZACUN jak to mówią,
tylko problem te filmy dorwać pewnie będzie.
dla mnie:)
ten film to częściowo celowa autoparodia, totalnie zdeformowany przerysowany western, jego siłą jest klasa B;)
Zgadzam się, jest to taki przerysowany western (zwłaszcza końcowa scena) i w tym jego urok.
Zgadzam się.Film cokolwiek naiwny.A zwłaszcza zakończenie.No i tytułowa piosenka jest niezła ;)."Il grande silencio" jest o niebo lepszy.
Mi film przypadł do gustu właśnie ze względu na swoją nietypowość i dziwność. Szare, ponure miejscami klimaty, niejednoznaczny bohater, niespotykana wówczas w tego typu produkcjach brutalność... Momentami zahacza o umowną "groteskę", spora dawka kiczu nie przeszkadza, bo jest serwowana z dystansem i wielu przypadkach zupełnie świadomie i celowo. Dialogi i kolejne jatki (z ręki Django lub z jego powodu ginie na oko ponad setka osób) prowokują uśmieszek politowania, niemniej nie należy tego wszystkiego odbierać dosłownie. Może w kontekście tego typu produkcji zabrzmi to nieco śmiesznie, jednak Django jest w pewnym sensie bohaterem "tragicznym" - śmierć idzie za nim krok w krok, za swoje poczynania płaci wysoką cenę (kalectwo, narażenie Marii na śmierć), niemal do końca nie zaznaje spokoju. Na pewno ogląda się to lepiej niż wymuskane epopeje o szlachetnych szeryfach i złodziejach bydła. No i facet po pas upaćkany błotem, taszczący broń maszynową w trumnie przy akompaniamencie tytułowej piosenki - bezcenne. Kino klasy B, ale w pełni tego świadome. 6+, podciągnięte do 7 za klimat.
A tak przy okazji - czy angielskie dialogi zostały nałożone na jakąś inną wersję językową (hiszpańską/włoską)? Bo wszystkie napisy, które znalazłem były dosyć luźnym i rozbieżnym od oryginału tłumaczeniem. Co więcej, angielskie napisy również nie pokrywają się z dialogami. Na szczęście wypowiedzi są na tyle wyraźne, że można obyć się bez subów.